Rozdział 3

209 9 0
                                    

Eva

Szłam korytarzem prowadzącym do gabinetu taty. Było już grubo po piętnastej przez co miałam ogromną nadzieję, że skończył już dzisiejsze spotkanie. Zapukałam do drzwi, usłyszałam „proszę", więc uchyliłam drzwi i prześlizgnęłam się przez szparę do środka. Tata siedział za biurkiem i ze skupieniem robił coś na komputerze. Jak tylko mnie zauważył to na jego twarz wszedł promienny uśmiech. Wyszedł zza biurka, aby mnie przytulić. Objęłam go ramieniem.

– Cześć, jak tam? Zakupy się udały? – zapytał, siadając z powrotem na swoim fotelu, a ja usiadłam na krześle przed nim.

– Wszytko dobrze. Miło, że pytasz. Zakupy były cudowne, bardzo dobrze się bawiłam i Chris też chyba nie narzeka na ten czas. Dobrze, że mnie namówił, bo jak znam siebie to sama, bym się za to nie zabrała. Poza tym spędziliśmy razem czas, a ostatnio robiliśmy to rzadziej. Dobrze nam to zrobiło – skwitowałam.

– Bardzo się cieszę, że jest lepiej. Po tym jak wczoraj zemdlałaś, bardzo się martwiłem. Chciałem przyjść do ciebie rano, ale niestety miałem zaplanowane spotkania i nie udało mi się ich przesunąć. Przepraszam – w jego oczach i słowach faktycznie było czuć skruchę. Wiedziałam, że jego słowa są szczere, bo nigdy mnie nie okłamał.

– Nie przepraszaj, wiem jaką mamy pracę. Rozumiem – odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.

Nie mogłam mieć do niego wyrzutów, bo naszym świecie trudno było o przekładanie spotkania z tak błahych powodów. Dla innych były to błahe powody czy wydziwianie. Mimo że ja miałam ten komfort, ponieważ miałam z tatą bardzo dobrą relację i mogłam decydować o sobie sama to tak naprawdę większa część kobiet z rodzin mafijnych nie miała tyle szczęścia i musiała dostosowywać się do woli swoich ojców czy mężów. Gdyby nie to, że mafia taty była jedną z górujących to pewnie przez to jak wyglądają nasze relacje dawno bylibyśmy skończeni.

– Nie, właśnie dzisiaj jest dzień kiedy należą ci się przeprosiny. Powinienem być przy tobie w tych trudnych chwilach, przepraszam.

– Dziękuję, że jesteś i mnie wspierasz. Kocham cię... – wypowiedziałam te słowa, ledwo powstrzymując się od płaczu.

– Ja ciebie też, kochanie – ponownie wstał z miejsca, ja zrobiłam to samo i znowu się przytuliliśmy.

Naprawdę nie mogłam wyobrazić sobie lepszej relacji z tatą. Wspieraliśmy się nawzajem i zawsze byliśmy dla siebie ostoją. To samo mogłam powiedzieć o Chrisie czy Simonie.

Oni byli moim domem, do którego zawsze będę wracać z uśmiechem na twarzy.

– Wiem o czym chciałaś porozmawiać, tak samo jak ty dalej wiem niewiele. Usiądź. Naleję ci wody – podziękowałam mu po cichu po czym usiadłam.

W duchu zaczęłam się modlić, żeby z Emily było wszystko w porządku. Tata podał mi szklankę i usiadł na swoim miejscu.

– Wczoraj już to usłyszałaś, ale chcę się powtórzyć. Twoje zachowanie pod jej względem było godne pochwały, zachowałaś się tak jak cię uczyłem – uśmiechnął się delikatnie. – Jeśli chodzi o Emily to czuje się lepiej, dalej ma podłączoną kroplówkę i odpoczywa. Rokowania są dobre, oprócz lekkiego wychłodzenia, na które już zadziałaliśmy nic jej nie jest. Wszystkie narządy są całe – na te słowa wypuściłam głośno powietrze z płuc. – W kwestii organizacyjnej. Oczywiście, że u nas zostaje. Pokój jak już pewnie wiesz będzie miała koło twojego, jest on dość spory i na pewno wszystko się zmieści. Możesz się teraz do niej przejść. Jak nie jesteś jeszcze gotowa to na spokojnie. Masz czas. Nie śpiesz się z tym.

Zawahałam się, tak bardzo chciałam ją zobaczyć, ale tak samo jak chciałam to zrobić to tak samo mocno się tego bałam. Teraz pewnie bym się przy niej rozpłakała, a za cholerę tego nie chciałam. Jedyne łzy jakie chciałam przy niej uronić to łzy szczęścia kiedy będę mogła ją przytulić, porozmawiać czy po prostu spędzać z nią czas, którego tyle nam zabrano. Teraz mogły być to łzy smutku.

Devil Life [ZAKOŃCZONE] [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz