Eva
Minęły kolejne cztery dni i udało nam się wreszcie ustalić kim tak naprawdę był mężczyzna, z którym rozmawiałam w szpitalu. Chociaż dalej nie miałam pojęcia czy mogłam nazwać to rozmową. Mężczyzna nazywał się Blaise Lewis. Jak na to za kogo się podawał dość słabo się zabezpieczył, bo jego telefon po wykonaniu połączenia do Simona ciągle był włączony i przez cały ten czas logował się w siedzibie jednej z firm. Po dogłębszym sprawdzeniu go okazało się, że jest właścicielem firmy, która zajmowała się wydawaniem pozwoleń na budowę jak i samym procesem budowy. To idealnie pasowało do naszej sprawy. Siedziba firmy mieściła się w jednym z wieżowców, znajdujących się w dzielnicy finansowej Los Angeles.
– To jak? Jedziemy? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos brata.
– Tak, już – wzięłam do ręki kask i kominiarkę, a Chris zaczął patrzeć się na mnie krzywo. – O co ci chodzi?
– Jedziesz na motorze? – zapytał z wyraźnym zdziwieniem a do tego ściągnął brwi.
– Tak, coś w tym dziwnego?
Niestety z mojego starego motoru nie udało się naprawić, był za bardzo zniszczony przez co byłam zmuszona do pożegnania się z ukochaną maszyną i kupienia nowego. Tym razem zdecydowałam się na jakąś Yamahę. Praktycznie nikt nie był zadowolony z tego, że kupiłam sobie motor. Z wyjątkiem Simona, który tak samo jak to kochał.
– Może to, że ostatnio jak miałaś wypadek to właśnie na motorze? – westchnęłam.
Prawda miałam wypadek, a w tak naprawdę to był to pościg, którego stałam się ofiarą.
– Wiem, ale za bardzo to kocham, żeby z tym skończyć.
– Rozumiem. Możesz przynajmniej teraz pojechać ze mną autem?
– Dobrze – z niechęcią odłożyłam trzymane przedmioty na ich miejsce i ruszyłam za bratem. W garażu czekali na nas Conrad, Alex i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu Simon. Podeszłam do nich i przywitałam się z Alexem i Conrada po czym podeszłam do swojego chłopaka.
– Co ty tutaj robisz? Masz przecież wolne.
– Mam, ale nie wiem czy pamiętasz obiecałaś mi, że złapiemy tego typa razem – cofam się w pamięci, by sobie to przypomnieć. Przez tyle obowiązków wypadło mi to kompletnie z głowy.
– Faktycznie. Ale nie jestem z tego za bardzo zadowolona, bo dalej jesteś ledwo żywy – stwierdziłam szczerze.
Simon otworzył tylko swoje ramiona, zachęcając mnie tym do wtulenia się w jego ciało. Gdy tylko to zrobiłam, dotarł do mnie zapach chłopaka, za którym szalałam. Byłam odrobinkę zła, chociaż wydawało mi się, że była to bardziej złość na samą siebie, że o tym zapomniałam i przez to nie miałam czasu na oswojenie się z tym.
– Przepraszam jeśli cię zdenerwowałem. Nie miałem tego na celu. Chcę po prostu zrobić to razem z tobą, ale jak uważasz, że lepiej będzie jak zostanę to nie pojadę.
– Jedyną osobą, na którą jestem zła to ja sama, bo o tym zapomniałam i nie miałam czasu na przyswojenie tego, że z nami jedziesz. A i przecież doskonale wiesz, że nawet jakbym ci nie pozwoliła jechać to i tak byś pojechał, bo za bardzo się o mnie martwisz.
– Racja, więc nie masz nic do gadania i jedziemy – odparł ze śmiechem.
– Conrad jedziesz z Simonem, Alex sam, a ja jadę z Chrisem – zarządziłam, patrząc się Simonowi prosto w oczy.
– Nie masz serca kobieto – skomentował Simon, teatralnie kładąc sobie dłoń na piersi.
– Tak o mnie mówią – puściłam mu buziaka w powietrzu i odwróciłam się do samochodu, w którym siedział już Chris. Już chciałam ruszyć do pojazdu, ale Simon położył swoją dłoń na moim brzuchu i przyciągnął mnie do siebie tak, że praktycznie straciłam równowagę.
CZYTASZ
Devil Life [ZAKOŃCZONE] [KOREKTA]
Fiksi RemajaEva Devil młoda córka szefa największej mafii w Ameryce Północnej już od dziecka wiedziała co oznaczało słowo cierpienie. W wieku dziesięciu lat przeprowadziła się wraz z rodzicami i młodszym bratem do Los Angeles w poszukiwaniu przez rodziców lepsz...