Rozdział 15

96 3 0
                                    


Simon

Obudziłem się przed budzikiem i z wtuloną w moje ciało Evą. Dziewczyna słodko spała dzięki czemu miałem czas na wpatrywanie się w nią. Spokojnie oddychała, a na jej twarzy malował się błogi spokój choć co jakiś czas marszczyła nos czy ściągała brwi. Możliwe, że to dlatego, że wciąż dokuczał jej ból związany z okresem.

Odpoczynek jednak nie trwał długo, bo mój telefon zaczął dzwonić. Delikatnie i powoli zdjąłem Evę z swojego ciała, ułożyłem ją na materacu i przykryłem kołdrą. Sam podniosłem się z materaca i wziąłem do ręki dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu był widoczny nieznany dla mnie numer. Zanim odebrałem wyszedłem z pomieszczenia.

– Jak tam czuje się twoja dziewczyna? – jako pierwszy odezwał się mój nieznany rozmówca. Palce zacisnęły mi się na urządzeniu jak tylko usłyszałem jego pytanie.

– Kim ty jesteś, by pytać mnie o takie sprawy? – powiedziałem takim głosem, aby nie miał jak poznać po mnie, że jego pytanie mnie ruszyło.

– Waszym największym koszmarem. Przynajmniej koszmarem twojej dziewczyny. Nie odpowiesz mi na pytanie? Szkoda. To może zadam kolejne. Jak idą wam poszukiwania mojej osoby? Jak mniemam źle skoro jeszcze żaden z waszych ludzi nie przykłada mi spluwy do głowy – zacisnąłem zęby.

Chłop się ze mną bawił i myślał, że wejdę w tę jego chorą „zabawę"

– A jak powiem ci, że już wiemy gdzie się znajdujesz?

– Próbujesz przekonać do tego siebie czy mnie? – zaśmiał się perfidnie. – Wiem na jakim etapie jesteście lepiej niż wy sami. Nie mam dużo czasu to będę się już streszczać. Opuście sobie, naprawdę. Będzie lepsze dla obu ze stron. Wynikną z tego same plusy, nikt nie zginie i powstanie nowe osiedle. Naprawdę dobrze wam radzę, przemyślcie to dopóki daje wam jeszcze na to czas. Szczerze? Nie chcę mi się bawić w żadne strzelanki. Jak już podejmiecie decyzję to oddzwoń na ten numer. Wierzę, że zmądrzejecie. Do usłyszenia – rozłączył się.

Złość we mnie wręcz buzowała. Wróciłem do pokoju, Eva już nie spała, w rękach ma książkę i była pochłonięta lekturą.

– Gdzie byłeś? – zapytała odkładając książkę na co ja usiadłem na łóżku.

– Rozmawiałem przez telefon.

– Z kim? – dopytała. Coś ścisnęło się w moim żołądku i pewnie gdyby nie to, że obiecałem sobie, że zawszę będę z nią szczery to pewnie teraz bym skłamał.

– Zadzwonił do mnie najprawdopodobniej ten typ, z którym rozmawiałaś w szpitalu.

– Czego od ciebie chciał? – cała się spięła.

– Pytał jak się czujesz, jak idą nam jego poszukiwanie i powiedział, że mamy sobie to odpuścić jeśli nie chcemy mieć problemów. Rozłączył się zanim zdążyłem mu cokolwiek odpowiedzieć – Eva patrzyła na mnie, ale bez żadnego większego wyrazu na twarzy. Pewnie była pogrążona w swoich myślach. – Spokojnie, nie odpuścimy. Zrobię wszystko, by ten śmieć dostał za swoje.

– Ponownie będziesz za dużo pracował, nie zgadzam się. Idziesz do mojego taty i prosisz go wreszcie o urlop. Koniec kropka. Nie możesz się tak przemęczać. Simon przecież ja to widzę. Widzę, że zamiast dwóch kaw dziennie pijesz pięć. Widzę jak mało śpisz, bo do późna siedzisz przed laptopem. Martwię się o twoje zdrowie i chcę ci pomóc.

Tylko, że ja chcę pomóc ci bardziej.

– Nie mogę.

– Możesz. Twój organizm jest przemęczony. Za dużo spoczywa na twojej głowie. Jak ty nie pójdziesz do mojego taty to sama do niego pójdę – zagroziła mi.

Devil Life [ZAKOŃCZONE] [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz