Eva
Jechałam pod wiatr przez co ciągle dudniło mi w uszach. W jeździe nie pomagały mi pojedyncze łzy, nad którymi nie panowałam i uczucie pustki, które mnożyło się z każdym kilometrem oddalania się od Simona. Przyśpieszyłam, żeby wyprzedzić samochód i następny i następny. Zostawiłam każdy za sobą. Uniosłam kącik ust gdy dostrzegłam zjazd na Los Angeles.
Gdy wreszcie dojechałam do miasta czułam dziwy spokój. Powinnam być zestresowana czy coś takiego. Przecież jechałam tak naprawdę na pewną śmierć i chociaż obiecywałam, że wrócę to i tak było to mało prawdopodobne i Simon dobrze o tym wiedział. Dlatego tak trudno było nam się pożegnać. Ale wiedziałam, że jeśli przyjdzie mi umrzeć to umrę szczęśliwa, bo chłopak, któremu oddałam moje serce rozkochał mnie w sobie jeszcze bardziej i każdego dnia pokazywał jak bardzo mu zależało i jak bardzo mnie kochał.
Przejechałam przez centrum, aby dojechać do dzielnicy we wschodniej części śródmieścia czyli właśnie slamsów.
Zatrzymałam się w ciemnej uliczce, zeszłam z motoru i ściągnęłam kask wraz z kominiarką. Wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki i wyszłam na jedną z głównych ulic. Promienie słoneczne mnie oślepiały. Oglądałam się po budynkach i niemal od razu przypomniały mi się wszelkie okropne chwile związane z tym miejscem. Przypomniałam sobie moje dzieciństwo, krew, narkotyki walające się po ulicach, osoby na haju czy pijane i zazwyczaj agresywne. Przełknęłam skumulowaną w ustach ślinę i szłam przed siebie, rozglądając się za tworzą, którą powinnam kojarzyć.
I wtedy go zauważyłam. Stał oparty o jeden z budynków i palił. Hunter Moore, wspólnik mojego ojca. Znalazłam go tak jak chciał. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz. Mężczyzna też mnie rozpoznał i palcem nakazał mi do siebie podejść. Tak bardzo nie chciałam, ale musiałam to zrobić.
– No witam – zaśmiał się.
– Cześć – przywitałam się bez szacunku jednak teraz to mnie nie obchodziło.
– To jak? Jesteś gotowa na śmierć za swojego braciszka?
– Tak – powiedziałam pewnie.
Niedelikatnie chwycił mnie za ramię i wprowadził do budynku, pod którym staliśmy. Nie opierałam się, robiłam to co kazał.
– Gdzie Chris? – spytałam gdy byliśmy już w środku.
– Tam – wskazał na drewniane drzwi i popchnął mnie w ich stronę.
Niepewna obejrzałam się przez ramię. Nie widziałam tu nikogo oprócz naszej dwójki. Jeśli faktycznie tak było to mam szanse na przeżycie. Umiejętność samoobrony w takich momentach była jak na wagę złota. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Pomieszczenie było małe z jednym malutkim okienkiem przy samym suficie. Dostrzegłam brata siedzącego pod ścianą.
– Chris – szepnęłam.
– Eva? – spojrzał na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
Delikatnie kiwnęłam głową i kucnęłam przy nim. Położyłam dłoń na jego zimnym policzku.
– Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam... – wychlipał.
– Nie masz za co, Chris. Nie masz za co, braciszku.
– Ale...
– Ci – przerwałam mu i przyłożyłam palec do jego ust.
Chris mocno mnie przytulał.
– I co teraz? – jego pytanie wybiło mnie z spokoju, w którym starałam się trwać.
– Ciężko stwierdzić...
CZYTASZ
Devil Life [ZAKOŃCZONE] [KOREKTA]
Novela JuvenilEva Devil młoda córka szefa największej mafii w Ameryce Północnej już od dziecka wiedziała co oznaczało słowo cierpienie. W wieku dziesięciu lat przeprowadziła się wraz z rodzicami i młodszym bratem do Los Angeles w poszukiwaniu przez rodziców lepsz...