Bal zbliżał się wielkimi krokami. Gdy ledwo napotykałam mój rocznik to widziałam, te słodkie banery z napisem.
"Pójdziesz ze mną na bal?"
Oczywiście skierowany do drugich połówek. Ja byłam tylko konkretnym świadkiem w tych sprawach. Mogłam tylko robić zdjęcia zakochanym parom. Podobno mam talent do robienia zdjęć. Nie tylko to potrafię robić. Potrafię też wszystko wypatrywać. Kiedy się obrócę, już ktoś ma kandydata na bal. To niesamowite jaki mam dar, bycia w nieodpowiednim dla mnie czasie.
Dziś miałam czarną spódniczkę i białą koszulkę z napisem *girl * gdyby ktoś jeszcze nie wiedział. Gdy słyszałam" bal " już z moich ust wydobywało się warknięcie. Nie potrafiłam inaczej reagować. Musiałam wymyśleć sobie jakąś chorobę, by nie pójść na bal. W sumie ja nawet nie potrafiłam tańczyć. Gdybym miała kandydata, tylko tak hipotetycznie to buty zostały by mocno zadeptane. I przyszły nieszczęśnik kazałby mi, odkupić buty.
Betty prosiła mnie bym zagadała Johnego o bal, póki jest samotny. Juz chciałam się na to zdecydować.
W telefonie miałam napisany SMS roboczy
"ty +ja -->bal"
Lecz przed moimi oczami znów się rozegrał horror. Pod swoją szafką stał John z szczęśliwą Blondynką. Wrócił do swojej byłej prawdopodobnie. Przygotował kwiaty a w kwiatach był napis z lizaków "bal".Już trzymała te kwiaty w swoich okropnych dłoniach z spiczastymi paznokciami. I jej diaboliczne oczy były wpatrzone w Johna. On dumnie uśmiechał się, jakby odzyskał skarb. Teraz to chyba śnie.
Wrócił do tej sucz po tym wszystkim? Już stracił u mnie troszkę atrakcyjności. A co z Willem? Rzuciła go? A może jakiś trójkąt się szykuje?
Stałam naprzeciwko nich i wpatrywałam się w lusterko w mojej szafce. On był przykładem jak nie zmarnować życia w liceum. Podsumowując w jednym czasie ma dwie Ashley. Pewnie jedna o drugiej nie wie.
- Nie wierzę, w to co widzę! Po tym wszystkim, on do niej z jęzorem idzie? - Ben z szybkością światła pojawił się obok mnie. - Wariatko masz natychmiast skasować tę wiadomość. -wpatrywał się w telefon który miałam w dłoni- Natychmiast masz mi pomóc, jak w romantyczny sposób zapytać się Betty o bal - zamknął mi szafkę, ledwo się od niej odsunęłam. Gdybym nie wzięła ręki z szafki, to bym miała ją pokaleczoną. To się nazywa Przyjaźń.
- Jak na załączonym obrazku, nie potrafię doradzać na temat miłości.
- Mam to w dupie, znasz Betty.
Obiecałam mu, że wymyślę. Na wszystkich lekcjach myślałam o tym. Aż w końcu wiedziałam gdzie zrobię piknik. Morze. Tam, gdzie przebywałam z Johnem wiele razy. Niesamowicie jest czuć piasek pod stopami.
Na skórze czuć powiew wiatru morskiego. Tym powietrzem można oddychać i wolnym człowiekiem. Po lekcjach poszłam nad morze z kamyczków, zrobiłam napis " Betty bal?" Posypałam wokół napisu zerwanymi kwiatami. Płatki kwiatów były mokre, więc nie odlecą a się przykleją się do piasku. Miałam nadzieję, że nie wywieje moich starań. Ben już wiedział o moim pomyśle.
Wcześniej wysłałam mu SMS. Zrobiłam dla Betty mały bukiet z białych róż. Miałam nadzieję, że przyjaciółka będzie szczęśliwa. Po kilku minutach Ben przyjechał z słodyczami i innymi rekwizytami.
- Wziąłem praliny z lindora by posypać obok kwiatów - Ben dumnie wypiął pierś do przodu.
- Wow, potrafisz czasem myśleć - Śmieje się. I rozsypuje praliny czekoladowe.
- Masz dla mnie ten koc?
- Wziąłem namiot, może zamontujemy tutaj.
- Wiesz, że wieje?
- Mnie nie wywieje, a Betty po tych cukrach na pewno. -Rozbawiony, rozłożył szybko koc i położył koszyk z jedzeniem.
Wzięliśmy się, za składanie namiotu. Nigdy tego nie robiłam, ale Ben jakby wiedział jaki kij do jakiego.
- Dziś miałam dosyć tego dnia, bo tyle romantyzmu widziałam, jak w walentynki,a ja nadal sama jak palec.
- Palec nie jest sam, masz pozostałe palce -pokazał mi ręce przed twarzą. - Możesz na balu się pobawić w sucz i podbierać wszystkim laskom facetów.
- A jak bym miała to zrobić? - śmieję się, oglądając rozłożony namiot.
- Załóż nic, a wszyscy będą twoi, oczywiście poza mną-podaję mi dłoń i pomaga wstać - A teraz spadaj, bo Betty przyjdzie, a wiesz to ja wszystko sam zrobiłem - Nakreśla palcem wszystkie rzeczy i lekko popycha mnie do wyjścia.
- Nikt ci nie uwierzy- Pożegnałam się i ruszyłam w stronę domu.
Kiedy trafiłam do domu byłam zmęczona. Potrzebowałam się rozluźnić. Ojciec wrócił z delegacji. Przywitałam się z nim, a on jak zwykle siedział i miał zanurzony nos w książcę. Jego nogi spoczywały na stoliku kawowym. Mebel był szklany i ciężki więc utrzymywał nogi dostojnie. Przeszłam się do kuchni i już chciałam, wyciągać pudełko plastikowe z szafki.
- John był już po jedzenie dla babci- oznajmiła mama sprzątająca w kuchni- Pytał się gdzie jesteś.
- Przecież nie jestem niewolnicą.
- Powinien wiedzieć gdzie przebywasz, zresztą sama powinnaś go pilnować. Jest pełno chętnych na twoje miejsce.
- Pomagałam przyjacielowi, z niespodzianką dla jego dziewczyny.
- Zjedz coś. - powiedziała wskazując na lodówkę.
Podziękowałam i wzięłam, przechodząc z przedpokoju do salonu butelkę wody. Zdziwiona byłam że rodzice ze sobą nie spędzają czas. Niedawno przejechał, to nie nacieszyli się sobą.
- Tato, jak w pracy?
- Wiesz tak jak w pracy - stwierdził .- Od kilku tygodni nie miałem czasu, by usiąść na tyłku i przeczytać " drozda ".
Pokiwałam głową. Pomyślałam dziwne, że John nie napisał SMS, że był. Może się ucieszył, że mnie nie ma, albo może chciał przeprosić. Miałam taka cichą młodzieńczą nadzieję. Gdy już wychodziłam tata pochwalił moją sukienkę i powiedział, że dorośleje. Tak, dorośleję. Pokój został w takim samym stanie, jak go zostawiłam.
Weszłam do łazienki. Łazienka była moją prywatną. Mogłam mieć taki syf jaki chciałam. Mama jedynie raz w miesiącu darła się, czemu nie sprzątam. Oczywiście wtedy wykrzykuje inne zdania, ale wolę nie przypominać sobie.
Włączyłam deszczownice w prysznicu, by woda się nagrzała i zaczęłam się rozbierać. Już moje ciało nie mogło się, doczekać zetknięcia z kroplami wody.
Włożyłam ciuchy do kosza na pranie. I zasunęłam za sobą drzwi szklane, wchodząc do kabiny. Zamknęłam oczy i to był mój sposób relaksu. Moje ciało już było mokre a głowa pusta. Nałożyłam na sobie brzoskwiniową pielęgnację, tworząc pianę. Zmyłam ją z siebie. Wycierąjac się z pośpiechem, włożyłam bieliznę i szlafrok. Nie potrzebowałam już relaksu. Wzięłam szczoteczkę do zębów i nałożyłam sprawnym ruchem pastę. Zaczełam szorować ząbki. Popatrzyłam na siebie w lustrze. Skończywszy mycie zębów, poszłam do pokoju. Wyciągnęłam telefon z szafki nocnej i zobaczyłam dwie wiadomości.
Ben " Pisze do ciebie z swoją partnerką na bal, Betty zadowolona. Dziękujemy".
John "Wróciłem do niej. Jak tam u ciebie ? "
O cholera.
CZYTASZ
Mam Cię
RomanceSuzy jest nieszczęśliwie zakochana w swoim chamskim przyjacielu. Ten chłopak jest jak chorągiewka. Dziś jest miły a jutro będzie nie do zniesienia.Jak zdobyć własnego przyjaciela?