Dziś dostałam wiadomość od Johna. Nie mógł się ze mną spotkać, bo miał plany. Planami była Ashleya. Nie interesowało mnie czy chodzi o Ashley jeden, a może o Ashley dwa. Wolałam, żeby to pozostało tajemnicą.
Miałam cichą nadzieję, że nie znajdzie Ashley numer trzy. Muszę znów mu przypomnieć, by zrobił testy na HIV. Nie chcę, by zdobył choróbstwo. Nie chciałam stracić obiektu zainteresowań.
W mojej głowię, krążyła myśl, że wrócił do tak toksycznej osoby. Nie kochał siebie, bo otaczał się złymi ludźmi. Czekał, aż Ashley ponownie go ośmieszy w szkole. Może lubił przemoc psychiczną. Ja nie mogłam go zrozumieć.
Byłam zła na niego, ale zawsze wracałam wspomnieniami jaki był troskliwy wobec mnie. Ostatnio też oddał mi dług i przyniósł słodycze.
To było urocze. Nietypowe dla takiego fuckboya. Mógł inaczej spożytkować swój czas, a poświęcił mi.
Betty cała w skowronkach chodziła z klasy do klasy. Wygrała jakiś tam konkurs w tańcu. Dziś w słuchaniu, nie byłam najlepsza. Ben miał smutną minę, zbitego psa.
Jego rodzice nadal nie polubili Betty na ostatniej kolacji. Betty widać, że zależało na tym, ale taniec był ważniejszy.
Betty na dużej przerwie postanowiła zrobić mi paznokcie. Lampę do utwardzania i lakiery wzięła ze sobą z domu. Schowaliśmy się w bibliotece. Oczywiście były protesty, ale starszej kobiecie podarowaliśmy rogaliki z pistacją. Zakupiłam je dziś rano, na specjalną sytuację. Kobieta rogalikom nie potrafiła, odmówić.
Nie wybrudziliśmy stołów ani książek, więc kłopotów jej nie zrobiliśmy.
Z biblioteki wyszłam z pięknymi białymi świecącymi paznokciami.
Gdy razem wychodziliśmy. Śmialiśmy się z dzisiejszej sytuacji. Salon piękności w bibliotece. Lekcje obie skończyłyśmy. Szliśmy szkolnym deptakiem. Zawibrował telefon. Wyciagnęłam urządzenie z mojej kieszonki w spódniczce.
Kieszeń w spódniczce to zbawienie!
- Halo?
- Hej mała, dziś nie mogę cię zaszczycić swoją osobą, nie musisz sama dostarczać mi dziś obiadu. Załatwiłem kuriera Ricka. On odbierze cię ze szkoły i weźmie moje zamówienie.
- A myślałam już, że kopnie mnie ta przyjemność i zobaczę po tygodniu Per, Pana. Dobrze się składa, bo nie mam nawet auta dziś. Rodzice dziś jadą do knajpy, razem.
- W porządku, już mam plan, Rick stoi na przystanku obok szkoły. Podwiezie cię i weźmie jedzenie.
Musisz jeszcze przeżyć bezemnie parę dni, to twój partner na bal. Wsiądź do czarnego BMW.Zgodziłam się niechętnie. Wszystko po krótce opowiedziałam Betty.
- Pamiętaj cyce do przodu i nie wspominaj nic o nauce.- pożegnała mnie Betty.
Auto stało na przystanku, zajmując miejsce przeznaczone dla autobusów. Cieszyłam się, że to auto, a nie motor. Motor był pojazdem, którego nie lubiłam. Nie wsiadłambym na niego, w życiu.
Nie wiedziałam, jak wygląda Rick. Betty powiedziała, że wygląda trochę inaczej niż John. Ona go kojarzyła z lekcji muzycznych. Kiedyś uczęszczała na nie, ale przestała. Lekcje muzyczne poszły w odstawkę, na poczet zajęć z tańca.
Dopytywałam się jej czy jest przystojny, ale ona odpowiadała śmiechem. Możliwe, że był bardzo brzydki, albo bardzo przystojny. Byłam pewna, że miał okulary, krzywy zgryz i miał rude włosy.
Oczywiście, tacy ludzie też są piękni, ale nie mój typ. Betty nie pomogła mi, odpowiedzieć na nurtujące pytania. Wiedziałam tylko, że mam partnera na bal. Nie był moim wymarzonym partnerem.
CZYTASZ
Mam Cię
RomanceSuzy jest nieszczęśliwie zakochana w swoim chamskim przyjacielu. Ten chłopak jest jak chorągiewka. Dziś jest miły a jutro będzie nie do zniesienia.Jak zdobyć własnego przyjaciela?