Skołowana leżałam na materacu w salonie swoich przyjaciół. Zakryłam swoją twarz poduszką. Wszystko mi się śniło. Nic z wczorajszego dnia się nie wydarzyło.
- Jest mi tak wstyd, co sobie John pomyślał?-wymamrotałam w poduszkę- za dużo wypiłam i nie myślałam mózgiem, tylko ciałem.
- Przestań już o tym gadać, głowa mnie boli zaraz wybuchnie - szepcze Betty, siedząc na kanapie pod kołdrą.-Zaraz Ben przyniesie nam z apteki tabletki, dlaczego nam się skończyły tabsy?
- Chciałam pocałować swojego najlepszego przyjaciela, a prawie bym pocałowała obcego chłopaka!
- Nie przesadzaj, znałaś go to był bliski przyjaciel Johna.
- On nie zrozumie, co chciałam zrobić.
- Dziewczyno on pewnie tylko myśli, że się napiłaś i nie wiedziałaś, co robisz a jego kumpel chciał cię wykorzystać.- odsunęłam od siebie poduszkę i spojrzałam się na nią -Nie patrz tak na mnie, ja jestem zadowolona z przebiegu imprezy, stara wreszcie coś się dzieje w twoim życiu!
- Budzimy się!- Krzyknął Ben, trzaskając drzwiami.- Byłem w aptece i w sklepie specjalnie dla was.
Położył siatkę na stole między mną a kanapą. Miał na sobie katanę i dresy. Zdjął katanę i rzucił obok Betty. Jego dziewczyna wysyłała mu groźne spojrzenie. Ben jako jedyny był bez kaca, więc miał wspaniały humor.
- Możesz ciszej?! -warknęła Betty.
On się uśmiechał do swojej dziewczyny. Wyciągnął z reklamówki dwie butelki wody i opakowanie tabletek. Rozdał nam po jednej sztuce. Z siatki wyciągnął wolno batony. I z uśmiechem na twarzy podał mi go.- A tu dla ciebie na poprawę humoru, sieroto świata. -wyrwałam mu z ręki i pokręciłam głową.
-A dla mnie?!-Ben zaśmiał się na słowa Betty.
- A ty kochanie możesz dostać ode mnie buziaka.
- Ja chcę batona.- prychnęła.
Złapał się za serce i zrobił smutną buźkę. Rzucił w nią drugiego batona. Złapała go. Łyknęłam szybko tabletkę, popijając wodą. Chciałabym lekarstwo na nieodwzajemnioną miłość.
Spędziłam u nich cały poranek, aż w końcu nastąpił ten czas, by iść do domu. Ben mnie odwiózł autem. Jego sposób prowadzenia był subtelny i elegancki. Nie hamował na ostatni gwizdek. Nie robił żadnych chaotycznych ruchów. Wszystko robił ze stoickim spokojem.
Pożegnałam się z nim i podziękowałam za przenocowanie mnie.
Weszłam do domu, otwierając cicho drzwi. Usłyszałam muzykę Mozarta. Zdjęłam buty i poszłam w kierunku muzyki, skąd dobiegał dźwięk.
Ojciec siedział między kartonami i przeglądał swoją kolekcję płyt. Nasz regał był prawe pusty. Zazwyczaj przywoził z innych krajów i je kolekcjonował. Salon wyglądał weselej dzięki kolorowym okładkom.
-Hej, co robisz?
-Pakuję swoje płyty, bo za dwa tygodnie się wyprowadzam.
- Proszę cię, przemyśl to.
- Jak będziesz w moim wieku, to zrozumiesz - uśmiechnął się smutnie, poprawiając swojej okulary -Może chciałabyś wybrać płytę dla siebie?
- Nie, dzięki.
Widziałam jego zmęczenie wypisane na twarzy. Pokiwał głową, akceptując moją decyzję. Wiedziałam, że oddalamy się od siebie jeszcze bardziej niż kiedyś.
Nie mogłam wyrzucić z głowy myśl, że któreś z nich ma romans. Bo jak można robić krzywdę swojej rodzinie?
Zostawiłam ojca w tym bałaganie samego. Przeszłam parę kroków w stronę kuchni. Z szafki nad oknem wzięłam w rękę płatki i miskę. Wsypałam płatki z miski. Wyjęłam z lodowki mleko i gdy zamknąłam, zerknęłam na zdjęcie powieszone na lodówce.
Fotografia ukazywała mamę, mnie i tatę w górach. Piękne czasy. Zdjęcie było robione siedem lat temu. Wtedy mniej się nienawidziliśmy.
Mleko wlałam do miski i włożyłam wszystko na swoje miejsce. Zabrałam swoją miskę i poszłam do swojego pokoju.
Zajrzałam do telefonu, jedząc płatki. Zobaczyłam nieprzeczytanego SMS.
John ❤️" Hej, co tam?"
Nie wiedziałam co odpisać, ciągle pisałam i kasowałam. Zaskoczył mnie, bo nie był zły na mnie. Pewnie pomyślał tak, jak mówiła Betty. Wie, że nie jestem dziwką.
"To ja powinnam się zapytać jak twoja twarz?"
W szybkim tempie skończyłam jeść płatki. Wyczekiwałam na wiadomość od swojego przyjaciela. Niestety już nie odpisał tamtego dnia.
CZYTASZ
Mam Cię
RomanceSuzy jest nieszczęśliwie zakochana w swoim chamskim przyjacielu. Ten chłopak jest jak chorągiewka. Dziś jest miły a jutro będzie nie do zniesienia.Jak zdobyć własnego przyjaciela?