Mam cię-19🌸

29 12 9
                                    

Zaczął dzwonić telefon. Przeszkodził mi w nauce. Położyłam wszystkie książki na bok. Wzięłam do dłoni telefon.
Dzwoniła moja przyjaciółka Betty. Odebrałam.

Dziś był piątek. Uczyłam się na poniedziałkową kartkówkę. Od rzucenia książki na bok dzieliły mnie tylko sekundy. Telefon głośno rozbrzmiał w pokoju. Odebrałam telefon od Betty.

- Pamiętasz jak, chciałaś być normalną nastolatką? Wiesz taką typową szmatą, jest impreza przebierańców. Może pójdziemy na nią?

-Nie przypominam tego sobie. Nie wiem.

- Idziemy razem i będziemy się świetnie bawić, przy okazji możesz pokazać Johnowi, jaką jesteś nieodkrytą wyspą. Włóż czerwoną sukienkę i kapelusz. Ubiorę się podobnie.

- Czym będziemy?

- Kocicami w kapeluszach.

- To nie jest przebranie.

Zgodziłam się na propozycję, pierwszy i ostatni raz. Lubiłam myśleć, że John spojrzy inaczej na mnie.

Nie czekałam na pozwolenie. Oni nie czekali na moje pozwolenie, jeśli chodzi o rozwód.

Wybrałam sukienkę czerwona od Betty. Dziękowałam sobie, że przed nauką się umyłam. Przygotowałam sobie czarne tenisówki. Sukienka zasłaniała mi pośladki, a to było najważniejsze. Zakręciłam włosy. Nie robiłam makijażu, bo uważałam, że to przesada. Posmarowałam usta błyszczykiem brzoskwiniowym.

Betty wysłała wcześniej SMS, że już jedzie po mnie. Usłyszałam klakson. Wyszłam szybko z pokoju, chowając kartę do telefonu. Zawsze nie brałam portfela, obudowa od telefonu zawsze mi służyła jako schowek. Włożyłam klucz do zamka i przekręciłem.

Wsiadłam do auta Betty z tyłu. Ben siedział z przodu. Miał na sobie smoking a Betty Sukienkę przypominająca pawia. Mieli obydwoje kapelusze.

Pochwaliłam ich strój i jechaliśmy dalej. Nie przejmowałam się, że nie miałam kapelusza. Byłam zaskoczona, że oni wpadli na pomysł, by mnie zabrać z domu. Zawsze jeździli beze mnie.
Dotarliśmy do wielkiego budynku. Drzwi były otwarte na oścież. A muzyka na fulla włączona. Dom był na pustkowiu.

Po paru minutach byłam w stanie się Przyzwyczaić do imprezy. Wiedziałam gdzie, jest toaleta, gdzie są drinki i wyjście ewakuacyjne. Sięgnęłam po drinka od razu, gdy go zobaczyłam. Wolałam z drinkiem przechadzać się po pokojach. A mój drink to wódka z colą.

Na początku nie chciałam pić, ale po dłuższych namysłach nie przeżyłabym jako jedyna trzeźwa tutaj. Betty już sączyła drugiego drinka, biedny Ben pił lemoniadę. Na jego przypadła rola kierowcy. Wzięłam kolejny łyk drinka, kołysząc biodrami w rytm muzyki.

To była nasza wspólna ulubiona muzyka. Może Ben ją nie lubił, ale my z Betty od razu nuciliśmy pod nosem ją. Taylor Swift. Alkohol trochę rozluźnił moje sztywne ciało.

Bałam się, że wyląduje tak samo, jak Betty na pierwszej imprezie. Wtedy nie znała Bena. Poszła z przyjaciółmi do klubu pełnego ludzi. Weszli na fałszywy dowód do klubu. Nikt nie zajarzył, że mają szesnaście lat, dzięki swojej mocnej tapecie na twarzy. Betty nie wiedziała, że nie miesza się alkoholu, więc wszystkiego próbowała po trochu. Aż w końcu nie potrafiła ustać na nogach i zasnęła przed barem.

Jej koleżanki ją zostawiły w klubie samą. Bena ojciec był właścicielem. Jego ojciec zapytał się, czy poznałby koleżankę ze szkoły, bo dla niego jest niepełnoletnią. Ochroniarz, który wpuszczał Betty i jej koleżanki został zwolniony. A Ben znalazł w jej torebce prawdziwy dowód, ukazujący jej wiek. Został z nią w klubie aż sama się obudziła i tak do dziś Ben dbał o swoją Betty.

Mam Cię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz