☆10☆

55 4 112
                                    

To love and kiss to sweetly hold
For the dancing and the dreaming
Through all life's sorrows and delights
I'll keep your laugh inside me

 Gdy Bilbo po kilku minutach wrócił do pomieszczenia, Thorina już tam nie było. Hobbit wykorzystał fakt, że został pozostawiony samemu sobie, i przespał kilka godzin. Spałby tak pewnie do wieczora, gdyby nie zbudziły go zdziwione i radosne okrzyki. Kompania cieszyła się z jego powrotu, a on nie chciał psuć tamtej chwili marudzeniem i sennością, więc sam radował się z przyjaciółmi. 

 Krasnoludy, by uczcić powrót przyjaciela, otworzyły ostatnią, niewielką baryłkę z piwem. Każdy wzniósł kubek "za pana Bagginsa!", z wesołym uśmiechem na twarzy. Możliwość do świętowania była miłą odmianą od codziennej ponurości i powagi, spowodowanej bliskim sąsiedztwem smoka. Co chwila był poklepywany i szturchany przyjaźnie, co szczerze mówiąc niezbyt mu się podobało, ale nie miał serca powstrzymywać krasnoludów.

 - Dobrze cię widzieć, Bilbo - rzekł do niego Balin, kiedy udało im się w końcu porozmawiać. - Niektórzy wątpili, czy jeszcze cię zobaczymy, jednak ja byłem pewny, że uda ci się wrócić. Nawet gdyby ci się nie udało, mógłbym założyć się o moją brodę, że Thorin byłby w stanie gołymi rękami rozkruszyć górę na małe kamyczki, byleby cię odbić.

 - Co masz na... - Hobbitowi nie dano szansy dokończyć; został zaciągnięty przez Doriego do ogniska, gdzie do rąk wcisnęli mu sporą miskę potrawki na bazie wody i suszonego mięsa.

 - Niech pan je, panie Bilbo, wygląda pan, jakby pana głodzili. Może i to niewiele, ale w porównaniu z tym, czym żywiliśmy się przez ostatnie dni, ta zupka jest iście królewskim posiłkiem - powiedział Bombur, który przyrządził ten posiłek. Niziołek spałaszował całość ze smakiem. Wcześniej zmuszony był jeść tylko suszone potrawy na zimno, bo tylko takie były zdatnymi do spożycia w całych spiżarniach góry. Musiał przyznać, że ciepła, gęsta, wodnista potrawka była nader smaczna. - Zaproponowałbym dokładkę, ale przyszykowałem tylko po jednej porcji dla każdego, a zapasy powoli się kończą. Niedługo zostaną tylko te twarde, gumiaste kramy. Nie mów Thorinowi, ale wolałbym nawet elfickie lembasy od tych obrzydlistw. 

 - Nie martw się, nie powiem mu - zaśmiał się Baggins. - I to nic takiego, naprawdę najadłem się całą miską.

 - Zazdroszczę ci, ja nadal jestem głodny po swojej - westchnął bolejąco grubas. - Mógłbym zjeść jeszcze z pięć, i nadal byłbym głodny.

 - Zawsze zadziwiał mnie apetyt krasnoludów - pomyślał na głos Bilbo. - No bo na przykład: jak można zjeść cały krąg sera na raz?! I to nawet bez noża...

 - Cała zasługa to wrodzony talent. To trzeba mieć w genach, panie Bilbo!

 Oboje zaśmiali się. Baggins przez kilka minut krztusił się ze śmiechu, pomimo że żart krasnoluda nie był nie wiadomo jak wyszukany.

 Sekundy później ich nastrój zupełnie się zmienił, a wszystko przez jeden, mały incydentu. Z powodu śmiechów nie usłyszeli cichego świstu, który rozległ się w powietrzu. Niziołek sekundę później poczuł mocne uderzenie w prawym boku, i zobaczył strzałę, sterczącą z jego płaszcza.

 - Co do cholery... - powiedział, gapiąc się jak oniemiały na bełt. Bombur podążył za jego wzrokiem, a razem z nim każdy krasnolud, który usłyszał słowa hobbita. W jednej chwili wszyscy obskoczyli Bilba. Thorin, który wcześniej stał z boku, popijając piwo i czujnie obserwując otoczenie, pierwszy stanął przy niziołku, który właśnie wyjął strzałę z płaszcza. 

 - Nic panu nie jest, panie Baggins? - Zapytał książę, dokładnie mu się przyglądając. Kiedy Baggins kiwnął głową, nadal oszołomiony, powiedział: - Jakim cudem? To był śmiertelny strzał, przebiłby płuco, umarłby pan w kilka godzin.

Thief and Liar - Złodziej i Kłamca - ★ Baggishield / Thilbo FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz