☆12☆

41 4 41
                                    

 Późnym popołudniem Bilbo wraz z kompanią obserwował smoka, demolującego bezbronne miasto na jeziorze. Hobbit obwiniał się o gadzi gniew; był pewien, że powodem wściekłości Smauga była jego ucieczka.

 Żal było mu biednych mieszkańców Esgaroth, którzy pomogli im w potrzebie, a teraz zginą w płomieniach. Myślał o krasnoludach, którzy również byli w mieście. Bliźniacy może i byli nadzwyczaj irytujący, a w głowie mieli tylko figle i żarty, ale należeli również do przyjaciół. Ich również czeka śmierć, a wszystko przez Bagginsa.

Kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi, zobaczył jak wielkie, smocze ciało wpada do wody. Czy to możliwe...?

 - Wy też to widzieliście? - zapytał stojących obok krasnoludów, Glóina i Oriego. - Wydawało mi się czy Smaug... spadł?

 - Widziałem i nadal nie dowierzam - mruknął rudobrody.

 - Czy on... nie żyje? -Wyraził na głos myśl ich wszystkich ten drugi.

 - Najwidoczniej tak - powiedział hobbit, uśmiechając się lekko. - Jest martwy. Smok umarł. Smaug nie żyje!

 Swoim wesołym okrzykiem zwrócił uwagę kompanów szykujących się w środku strażnicy do nocnego spoczynku. Krasnoludy podbiegły zobaczyć, co się wydarzyło, a gdy niziołek przekazał im nowinę radowali się wraz z nim; w końcu góra uwolniła się z gadzich łapsk!

 Radosne hałasy przywołały nawet Thorina, który wcześniej nie podbiegł wraz z innymi.

 - Co się stało? - Zapytał, wychodząc z budynku. - Drzecie się tak, że słychać was pewnie nawet w Górach Błękitnych.

 - Thorinie, Smaug poległ - rzekł do niego Bilbo. - Widziałem na własne oczy, jak jego martwe ciało wpadło do wody. Ktoś w mieście na jeziorze go zabił.

 - To niemożliwe... - wymamrotał książę. 

 - A jednak - hobbit uśmiechnął się. - Nie ma go, nie ma go, nie ma! Wiesz, co to znaczy?

 - Że możemy zająć górę, i nikt nam w tym nie przeszkodzi - Dębowa Tarcza również wykrzywił twarz w uśmiechu, jednak nie zwyczajnie wesołym, a chciwym, podstępnym uśmieszku godnym urzędnika, który wzbogacił się ogromnie na oszustwach i fałszerstwie. - Świetny pomysł, panie Baggins. 

 - Ja niekoniecznie to miałem na myśli... - bąknął niziołek, ale krasnoludzki przywódca nie słuchał go. Odwrócił się w stronę góry, obmyślając plan działania. Wieść o śmierci Smauga prędko się rozniesie, będzie trzeba ufortyfikować górę... Obronić bogactwa, które skrywa... Chronić mój majątek... - usłyszał w głowie syczący głosik.

 Co ty za bzdury myślisz? - Skarcił samego siebie w myślach. - Niby przed kim chcesz bronić górę? 

  - Racja, tak tylko gadam - powiedział Thorin, tym razem na głos. - Jutro z rana wyruszymy, i dopiero wtedy przejmiemy to, co nam się należy.

★☆★☆★☆★

 I jak powiedział, tak też uczynili - po śniadaniu, składającego się w większej części z kramów (twardych sucharów wypiekanych przez ludzi z miasta na jeziorze. Kramy prawie nigdy się nie psują, dlatego są idealne na długie wyprawy) zawinęli swój ekwipunek i wyruszyli - po raz trzeci już - w stronę góry. W połowie drogi jednak zatrzymali się na krótki postój, by znów posilić się i napełnić manierki wodą z Bystrej Rzeki. 

 Thorin nie brał udziału w wesołych rozmowach; poświęcił przerwę, siedząc na kamieniu i rozmyślając. Poprzedniego dnia, tuż przed zaśnięciem przyszła mu do głowy pewna nieprzyjemna myśl, z którą walczył już od początku wyprawy, i w którą zaczął częściowo wierzyć od wieczornej rozmowy z Bilbem. 

Thief and Liar - Złodziej i Kłamca - ★ Baggishield / Thilbo FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz