Thorin siedział na krześle w swojej starej komnacie od około godziny, i przez cały ten czas jego myśli nie były w stanie skupić się na czymkolwiek prócz drobnej postaci hobbita, leżącej pod puchowym przykryciem prosto jak struna na ogromnym, podwójnym łóżku tuż obok.
Krasnolud obserwował, jak klatka piersiowa niziołka powoli unosi się i opada w równym, miarowym rytmie. Nadzwyczaj irytującym dla niego było, że włamywacz wyglądał tak spokojnie i niewinnie, pomimo iż został niedawno okrutnie skrzywdzony.
Wcześniejsze badania Óina wykazały, że Bilbo był bliski śmierci poprzez wykrwawienie - już wcześniej stracił sporo krwi, a jego stan dodatkowo pogarszał się przy każdym większym wysiłku fizycznym.
Medyk-krasnolud nie chciał powiedzieć jednak, jakiego rodzaju obrażenia i w jakich ilościach odniósł Baggins, oraz w jakich okolicznościach. Za każdym razem zręcznie unikał odpowiedzi, ku irytacji księcia.
- Tajemnica zawodowa - odpowiadał zawsze wymijająco. - Bez zgody pacjenta nie mam prawa rozpowszechniać jego danych medycznych.
- Jakich do cholery danych medycznych?! - zawołał w końcu Dębowa Tarcza, zdenerwowany. - Gówno, nie tajemnica zawodowa. Jestem twoim przywódcą, podlegasz moim rozkazom. Więc kiedy pytam cię, co stało się panu Bagginsowi, odpowiadasz, a nie gadasz coś o jakiejś zgodzie pacjenta.
- Co mówisz?! - Zapytał głośno Óin, udając, że nie zrozumiał ani słowa. - Nic nie słyszę, gobliny zgniotły mi trąbkę, zapomniałeś?
Odszedł potem, i od tamtego czasu prawie wcale się nie pokazywał, poza momentem, kiedy przyszedł zmienić hobbitowi opatrunki i nasmarować go nową porcją maści własnej roboty, pomagającej w szybszym zasklepieniu ran i regeneracji skóry.
Thorina z rozmyślań wyrwał ruch na łóżku; dostrzegł, że niziołek zaczął z wolna kręcić głową i mamrotać coś pod nosem. Natychmiastowo zerwał się z krzesła i podszedł do włamywacza, przykucając obok łóżka. Nie zauważył, gdy jego ręka automatycznie powędrowała do dłoni Bagginsa.
- Gdzie... Gdzie ja jestem? - wymamrotał cichutko, niemal bezgłośnie Bilbo, jednak krasnolud usłyszał. - Co się... Stało?
- Zemdlałeś - odpowiedział szybko Dębowa Tarcza. - Jesteśmy w Ereborze, w mojej starej komnacie.
- Jak się tu z...nalazłem? - Hobbit zmarszczył brwi.
- Przynieśliśmy cię tu z Dwalinem kiedy zemdlałeś - Książę zerknął na niego z troską. - Wtedy, przy bramie głównej. Straciłeś przytomność z powodu utraty krwi. Zabraliśmy cię tu, żeby Óin mógł ci opatrzyć rany. Przy okazji, dlaczego, do cholery, nie mogłeś niczego powiedzieć wcześniej?! Wiesz, jak nas wystraszyłeś? Jak mnie wystraszyłeś?!
- Mhm - mruknął niziołek, bardzo powoli kiwając głową w górę i w dół. - Najmocniej przepraszam.
- Musimy o czymś porozmawiać - powiedział poważnie krasnolud po kilku ciągnących się w nieskończoność chwilach niezręcznej ciszy. - Teraz to może nie jest najlepszy pomysł, Óin w każdej chwili może tu wejść; Jednak prosiłbym cię, żebyś w miarę możliwości przyszedł o zachodzie słońca do bramy głównej. Jeśli nie będziesz znać drogi zapytaj kogokolwiek. Muszę już iść. Do zobaczenia.
- Do... zobaczenia - odpowiedział Baggins, zaintrygowany, po czym Dębowa Tarcza opuścił komnatę.
★☆★☆★☆★
(nie dziękujcie za skip od razu do tej rozmowy)
- Więc? O czym chciałeś rozmawiać? - Zapytał Bilbo zapatrzonego na zachód słońca Thorina, gdy wspiął się po drabinie na mur.

CZYTASZ
Thief and Liar - Złodziej i Kłamca - ★ Baggishield / Thilbo FanFiction
FanfictionSmoki, wbrew temu, co przypuszczają ludzie, nie są cały czas wielkimi, ziejącymi ogniem gadami. Potrafią przybrać postać ludzi, sprytnych, podstępnych ludzi, by wtopić się w tłum. Robią to nadzwyczaj umiejętnie, a zwłaszcza jeden, zamieszkujący obec...