VI.

320 27 0
                                    

- Chyba ktoś tu podpadł i tym razem nie ja. - szepnęła z zadowoleniem Weronika w stronę Marty.

Dziewczyna jedynie przewróciła oczami i z zawstydzeniem przetarła twarz dłonią. 

Blondynka była osobą, która stroniła od bycia w centrum uwagi oraz wpadania w tarapaty. W przeciwieństwie do rudowłosej, siedzącej obok, która często wręcz prosiła się o kłopoty przez swój bezpośredni, nieco kontrowersyjny sposób wyrażania się.

To właśnie ich przeciwieństwa, które sprawiały, że dopełniały się idealnie były powodem ich stanowisk w klasie. 

Marta, lekko nieśmiała, ale idealnie zorganizowana była przewodniczącą klasy, zaś Weronika, zwariowana ekstrawertyczka, która wszędzie wszystko gubiła, jej zastępcą. Jedna odpowiadała za planowanie, druga za działanie. 

Jak Yin i Yang.

- W związku z tym, że jest to nasza pierwsza lekcja i to w dodatku w klasie maturalnej... - na ustach nauczycielki pojawił się lekki grymas. - Chciałam pokrótce przedstawić wam zasady panujące na naszych zajęciach oraz ogólne kryteria oceniania.

Zerknęłam na kobietę, która zdążyła usadowić się na biurku. 

Siedziała na wprost mnie, dzięki czemu miałam idealny wgląd na całe jej ciało. 

Była naprawdę piękną kobietą. Pomimo tego, że nie należała do najmłodszych, co wywnioskowałam po lekkich zmarszczkach na jej twarzy, wyglądała jak bogini. I chyba tylko ślepy by tego nie zauważył.

Kobieta założyła nogę na nogę i oparła się jedną ręką o biurko, zaczynając swój monolog. 

Wszyscy uczniowie siedzieli w ciszy. Był to kolejny przedmiot na którym spodziewaliśmy się odhaczenia kilku punktów. Nieprzygotowania, sprawdziany, kartkówki, jakieś egzaminy. Na myśl o wszystkim lekko przymknęłam oczy, opierając głowę na ramieniu Nicole.

- Po pierwsze na moich lekcjach nie śpimy. - ze zdziwieniem otworzyłam oczy, czując czyjąś dłoń na ramieniu.

Niebieskooka stała naprzeciwko mnie, lekko opierając się o front ławki Oliwiera. Kciukiem, bardzo delikatnie pogładziła miejsce, na którym spoczęła jej dłoń, patrząc na mnie z ledwo zauważalnym uśmiechem.

- Po drugie... Jak zapewne się domyślacie, będą sprawdziany. Od waszej poprzedniej nauczycielki dowiedziałam się, zostały wam trzy działy książki, a dodając do tego kartkówki ze słówek oraz waszą aktywność, pozwoli mi to wystawić wam oceny z przedmiotu. - szatynka oderwała rękę od mojego ramienia i założyła jedną na drugą, nie zmieniając swojego miejsca postoju. - Jakieś pytania? - zmierzyła wszystkich wzrokiem.

- Co z nieprzygotowaniem do zajęć? - zapytał jeden z chłopaków, siedzący w ostatniej ławce. - Mamy dalej dwa, czy jedno?

- Nie ma nieprzygotowań. - anglistka po raz kolejny ukazała swoje dołeczki, słysząc zmieszanie uczniów. - W związku z tym, że cała wasza klasa ma ze mną dwie godziny rozszerzenia, jedną w poniedziałek, a drugą w piątek oraz podstawę w środy, będziecie mieli czas, aby co nieco przygotować. Wasza wychowawczyni mówiła, że jesteście najlepszą klasą w szkole, co więcej, jesteście też dorosłymi ludźmi, więc nie będę was traktować jak dzieci. Jeśli ktoś nie będzie się czuł na siłach, po prostu da mi znać przed zajęciami. - ukazała rząd białych zębów. - Oczywiście mówię to z nadzieją, że nie będziecie tego nadużywać. - szatynka przeskanowała nasze twarze. - Wszystko jasne?

Klasa przytaknęła niewerbalnie. 

Korzystając z idealnych warunków do lepszego zilustrowania kobiety, pozwoliłam sobie dogłębniej przeanalizować jej ciało. 

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz