XXV.

425 43 10
                                    

- Holy shit. - zaklęłam pod nosem, uderzając głową w szafkę. Z rozmyślań wybił mnie dźwięk dzwonka, ogarniający całe mieszkanie.

- Tato przyszedł! - Maja w podskokach podbiegła do drzwi, aby wpuścić gościa.

- Cześć skarbie. - mężczyzna natychmiast przytulił najmłodszą, głaszcząc z czułością jej włosy. - Gotowa?

- Prawie. - z nieukrywanym szczęściem odparła dziewczynka, sprawnie uwalniając się z uścisku starszego. - Pięć minut i będę ready. - uniosła w jego stronę rękę, ukazując wszystkie palce, a chwilę później sprintem ruszyła w stronę swojego pokoju.

Do naszych uszu dotarł donośny trzask. Tomasz lustrował drzwi pokoju Mai z zauważalnym rozbawieniem

- Chcesz coś do picia? - przerwałam narastającą ciszę między nami, zerkając na bruneta, stojącego ciągle w tym samym miejscu. - Myślę, że zajmie jej to trochę dłużej. - popatrzyłam na niego porozumiewawczo, na co on jedynie skinął głową. Gestem zaprosiłam go, aby usiadł przy stole.

- Może być woda. - odparł, zsuwając szal okrywający jego szyję. - Kobiety. - przeciągnął umieszczając swój granatowy, kaszmirowy płaszcz na wieszaku. - Zawsze trzeba na was czekać. - zaśmiał się, kierując kroki w stronę wcześniej wskazanego przeze mnie miejsca. - Co prawda, Anka przyzwyczaiła mnie już do długiego zbierania się, ale Majce dopiero od niedawna zaczęło się to zdarzać. - wspomniał, sprawnie usadawiając się na krześle.

- Przyzwyczaj się, że twoja córka dorasta. - westchnęłam, nalewając szarookiemu wody z dzbanka. - Cytrynę czy coś? - zapytałam od niechcenia, mając nadzieję na odmowę.

Mężczyzna z nikłym grymasem na twarzy zaprzeczył ruchem głowy, odchylając ją do tyłu. Sprawnie postawiłam przed nim szklankę, siadając naprzeciwko niego.

- I to mnie przeraża. - posłał mi nieśmiały uśmiech, upijając nieco cieczy. - Jak ten czas leci.

- Nieubłaganie. - wzdychnęłam, biorąc w dłoń kubek z herbatą, zrobioną przed przyjazdem bruneta.

- O! - uniósł palec wskazujący w moją stronę, odsuwając szklankę od ust. - Czemu nie powiedziałaś mi, że zainwestowałaś w prywatne nauczenie Majki? - zapytał, odkładając naczynie na blat.

- Co? - wykrzywiłam twarz w geście niezrozumienia.

- Wydawało mi się, że jak szedłem do was to mijałem tę nauczycielkę naszej córy. - gestykulował dłonią, drugą skubiąc zarost.

- Jaką nauczycielkę? - ściągnęłam brwi, dalej nie rozumiejąc, co ma na myśli.

- No... - wzrokiem skakał po meblach kuchennych, gładząc swój tatuaż na szyi. - Tę od tańca.

- Magdę? - uśmiechnęłam się na wspomnienie o dziewczynie.

- Tak. - pokiwał szybko, unosząc kąciki ust.

- Co prawda była dziś u nas, ale... - zerknęłam na zegarek. - Jakąś godzinę temu. - popatrzyłam w jego stronę z zamyśleniem. - W sumie... Mogłeś ją spotkać, bo jest naszą sąsiadką. - wyciągnęłam ręce za siebie, opierając się plecami o oparcie krzesła, sprawnie splatając swoje palce.

- Uczy ją też indywidualnie poza zajęciami? - zapytał ze skupieniem.

- Nie. - ziewnęłam, kilkukrotnie mrugając. - Zaprzyjaźniły się poniekąd. Magda jest w klasie maturalnej i czasami pomaga młodej z lekcjami.

- I nie bierze za to ani złotówki? - dał wyraz swojej konsternacji, sięgając po wodę. - Zamiast zająć się swoimi rzeczami to marnuje czas i nic z tego nie ma. - parsknął z nieukrywanym rozweseleniem. - Co za szlachetność. - jego głos odbijał się w naczyniu.

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz