XI.

314 28 5
                                    

- Osiemnasta. - mruknęłam pod nosem, zerkając na zegarek, stojący obok mnie na biurku.

Po wczorajszych wydarzeniach i trudnej emocjonalnie rozmowie z babcią, nie miałam już na nic sił.

Muzyką opanowałam swoje uczucia, błądzący umysł i niesforne ciało, a sen niedługo później zapukał do mojej sypialni.

Niedzielę nazwałam mianem dnia ostrej nauki i przygotowań do kolejnego ciężkiego tygodnia pracy w szkole.

Przeklinałam się w duchu za to, że przez większość weekendu nie zrobiłam nic, w związku ze swoją edukacją, przez co musiałam spędzić cały dzień nad książkami.

Nigdy nie ukrywałam, że lubiłam naukę, ale też nigdy nie twierdziłam, że było to moje ulubione zajęcie.

Z trudem kończąc ostatnie zadania domowe, liczyłam w głowie czas pozostały mi do zaplanowanego spotkania. Nicole po południu napisała do mnie na Messengerze, że odwiedzi mnie około dwudziestej.

Zdając sobie sprawę z tego, że mam jeszcze około dwóch godzin zapasu, zaczęłam sprzątać w mieszkaniu, aby tylko zająć czymś myśli. Wzięłam szybki prysznic po zakończeniu owej czynności, a następnie rozsiadłam się wygodnie na fotelu w salonie.

W tle było słychać dźwięki wydobywające się z laptopa, leżącego naprzeciwko mnie na stole. Włączyłam losową playlistę na Spotify, aby nie siedzieć w kompletnej ciszy. Co rusz upijałam ciecz z zielonej butelki piwa bezalkoholowego.

W moim umyśle kłębiły się różne myśli. Ich natłok powodował szybkie przeskakiwanie między wątkami i sytuacjami, a także wydarzeniami.

Błądziłam pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością, niekiedy zahaczając o przyszłość.

Zastanawiałam się nad sensem swojej egzystencji.

Nad przyczynami i skutkami zrządzeń losu, nad swoimi uczuciami i emocjami, które niejednokrotnie potrafiły mnie zaskoczyć, nad morzem pytań i odpowiedzi, których jeszcze nie znałam.

W mojej głowie pojawił się obraz babci.

Analizowałam jej postawę.

Zawsze wobec mnie czuła i opiekuńcza, jednak nieco skryta emocjonalnie.

Kobieta przeżyła stratę męża i syna, jednak przy mnie nigdy nie okazywała słabości. Zawsze opanowana i otulająca opieką działała tak, jak należało, bez zbędnych sentymentów.

Zastanawiało mnie, co tak naprawdę czuła.

Chwilę później, przed oczami pojawił się obraz moich przyjaciół.

Każdy z nich był inny i na swój sposób wyjątkowy.

W duchu cieszyłam się z ich obecności w moim życiu, błogosławiąc każdy dzień spędzony w ich gronie.

Dłuższą chwilę spędziłam nad rozmyślaniem o naszej wspólnej przyszłości. Nie wyobrażałam sobie straty kogokolwiek z naszej sześcioosobowej grupy.

Wierzyłam w to, że nasze dusze są sobie przeznaczone.

Z refleksją przechodząc od jednego z przyjaciół, przez kolejnych, docierając do Joanny upiłam następny łyk napoju. Kobieta, wywołując we mnie wiele miłych emocji, kojarzyła się również z pracą.

Dogłębniej zaczęłam przyglądać się temu zajęciu.

Analizowałam swoje zachowanie wobec grupy podopiecznych i ich poczynania podczas prowadzonych przeze mnie zajęć. W tych dzieciakach widziałam siebie sprzed kilku lat.

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz