XIX.

274 33 7
                                    

- Jak tam poziom stresu? - zagaiła Joanna, odsuwając się nieco na krześle od swojego biurka.

Od kilku minut, wraz z Nicole i Oliwierem, przebywaliśmy w gabinecie brązowookiej. Dzień wcześniej umówiliśmy się na krótkie spotkanie, tuż przed wydarzeniem w Domu Kultury.

Przyjaciele uparli się, że chcą nas wesprzeć, albo raczej podnieść na duchu, zanim udamy się na uroczystość związaną z Dniem Nauczyciela, w miejscu naszej pracy.

Weronika, wraz z Martą obiecały, że pojawią się, aby nam kibicować. Jednak zastrzegły, że prawdopodobnie dotrą dopiero na oficjalną część, gdyż po piątkowych lekcjach miały zaplanowane próby do poloneza studniówkowego.

- Mocne pięć na dziesięć. - westchnęłam, przeczesując palcami swoje włosy.

- Czym ty się tak stresujesz? - zapytał blondyn, ukazując rząd białych zębów. - Przecież taniec to twoje drugie życie.

- Z pewnością powalisz wszystkich na kolana. - wtrąciła Nicole, kładąc swoją dłoń na mojej, w geście wsparcia.

- Martwię się o swoje dzieciaki. - wzrokiem skakałam pomiędzy przyjaciółmi. - Niby choreografię opanowali do perfekcji, ale zawsze może coś...

- Będzie w porządku. - blondynka zerknęła na moment w moją stronę, przekładając kartki papieru między dłońmi. - Cały czas tylko opowiadasz o tym, jak cudownych masz tancerzy. Co może pójść nie tak?

- Wszystko. - prychnęłam, czując narastające we mnie napięcie.

Poczułam wibracje telefonu. Szybkim ruchem wyjęłam urządzenie, a na ekranie wyświetliła się wiadomość od Mai. Zaśmiałam się pod nosem, natychmiastowo wystukując odpowiedź, a następnie chowając przedmiot do tylnej kieszeni spodni.

- Co się tak szczerzysz, jak mysz do sera? - zagaiła brunetka, obserwując moje ciało.

- Pewnie pisze ze swoją nową psiapsi. - blondyn ułożył dłoń na klatce piersiowej, teatralnie odgrywając ból serca. - Nie wystarczamy już jej.

- Nową psiapsi? - najstarsza powtórzyła, unosząc jedną brew.

- Nie z psiapsi. - przeciągnęłam ostatnie słowo. - Tylko z Mają. - zwróciłam się w stronę kobiety. - To ten mój mały talent z grupy. - wyjaśniłam. - Miała trudną sytuację, więc pomagałam jej z lekcjami i tym podobne. Teraz czasami piszemy, nic wielkiego. - przewróciłam oczami.

- Chyba ją polubiłaś. - z uśmiechem na ustach skomentowała Joanna.

- W sumie to tak. - odparłam, a dłonią otarłam swoją twarz. - Jest bardzo otwarta. Niekiedy mi się zwierza ze swoich problemów, a czasami po prostu wysyła śmieszne obrazki. Coraz częściej i głębiej rozmawiamy o codziennych sprawach. Zawsze, kiedy się widzimy, jest taka radosna, wesoła, co też mi się udziela, przez co poprawia mi nastrój. Chyba nie da się jej nie lubić.

- Coś w tym jest. - przerwał mi chłopak z lekkim zamyśleniem w głosie. - Wtedy, jak ją spotkałem, to właściwie uśmiech nie schodził jej z ust. - zawahał się, dłonią sunąc po swojej brodzie. - Uważasz, że ma szansę na coś więcej w tańcu?

- Myślę, że tak. - odparłam, kiwając głową. - Ma naprawdę ogromny potencjał i... - wzięłam głębszy oddech. - Jeśli będzie chciała się temu poświęcić, to... Czemu nie?

- To chyba też będzie zależało od jej rodziców. - wtrąciła brunetka, przysłuchująca się naszej rozmowie. - Tutaj nie za wiele zdziała. Bez urazy. - uniosła ręce w geście obronnym.

- Masz rację. - odparłam, chichocząc na gest dziewczyny. - Ale jest jeszcze młoda, więc po prostu staram się ją zarazić pasją i... Będę trzymać za nią kciuki.

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz