XXI.

377 39 12
                                    

- Magda, Magda, Magda! - wiwat przyjaciół testował moje bębenki w uszach.

Gdy tylko weszłam do pokoju pracowników, w celu przebrania się po występie, ta wspaniała czwórka wyskoczyła i zaczęła głośno skandować moje imię.

Byłam szczęśliwa.

W tamtym momencie nie czułam nic innego, oprócz czystej, nieskazitelnej wręcz, radości.

Pojawiła się ona po świetnym występie mojej grupy, moim tańcu oraz bliskim spotkaniu z najważniejszymi dla mnie osobami.

Wiedziałam, że czysto biologicznie duży udział w tym precedensie miały endorfiny, ale wolałam skupić się na odczuciach.

Nim się zorientowałam, blondyn podrzucał moje ciało, z szerokim uśmiechem na twarzy, a dziewczyny skakały z ekscytacją obok. Piszczały tak głośno, iż miałam wrażenie, że zaraz pękną mi uszy.

- Dobra, już. - śmiałam się, ale gestem ręki pokazywałam, aby postawił mnie na podłogę.

- To było nieziemskie! - pisnęła Nicole, przytulając mnie mocno do siebie.

- Laska! Kurwa, kosmos. - wykrzyczała entuzjastycznie Weronika, dołączając się do uścisku.

- Gwiazda wieczoru! - dołączyła do nas Marta.

- Rozjebałaś wszystkich! - Oliwier swoimi szerokimi ramionami objął nas wszystkie, po czym zaczęliśmy skakać i krzyczeć, dając upust swoim emocjom.

Nie wiedziałam, jak długo trwaliśmy przy sobie, ale nie liczyło się w tej chwili nic innego.

Czułam spokój.

Czułam błogość.

Czułam miłość.

- Kocham was i dziękuję za to, że mnie wspieracie. - wzruszyłam się, kiedy poczułam łzy w kącikach oczu.

- Zawsze! - odparli, niemalże w tym samym czasie. Ogarnął nas śmiech, a przyjaciele ścisnęli mnie jeszcze mocniej. O ile było to możliwe.

- Dobra, bo zaraz wam tu zemdleję! - zawołałam, próbując wydostać się z pierścienia ich ramion.

Niespiesznie puścili mnie, odsuwając się lekko. Każdy z naszej piątki miał uśmiech od ucha, do ucha. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, ciesząc się chwilą.

Czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałych przyjaciół? Pomyślałam w duchu, przyglądając się każdemu z osobna.

Dostrzegłam na ich twarzach dumę, szczęście i zadowolenie.

- To było tak kurewsko dobre, że jeszcze mnie nosi. - odparła rudowłosa, chaotycznie chodząc po pokoju.

- A widzieliście, jak zareagowała publiczność? - zapytała blondynka, unosząc dłoń do czoła.

- Już mnie ręce bolały od klaskania. - zaśmiała się brunetka.

- Dobrze, że nie nogi od stania. - westchnął blondyn, zerkając w stronę Nicole.

- Głupek. - uderzyła go delikatnie w klatkę piersiową. - Ale swoją drogą, wszyscy byli zachwyceni.

- Nawet nie wiecie jak się cieszę. - wydusiłam, starając się nie rozpłakać, czując nadmiar pozytywnych emocji.

- Po twoim zachowaniu, trudno by było nie zauważyć. - parsknęła Marta.

- A jak się wam podobały moje dzieciaki? - zapytałam, machając dłonią przed twarzą, aby się uspokoić.

- W chuj. - skomentowała krótko rudowłosa, przeciągając ostatnie słowo.

- Ta pierwsza, co tańczyła, to ta twoja ulubienica? - zapytała Marta.

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz