XIII.

304 27 0
                                    

- Kiedy zaczynacie robić przejście, to najpierw pilé. - ugięłam lekko kolana, pokazując grupie co mam na myśli. - A następnie relevé. - wspięłam się na palce, unosząc lekko ręce.

Nasze zajęcia trwały już od dobrej godziny.

Większość czasu spędziłam na pokazywaniu kroków tanecznych. Choreografię miałam opanowaną do perfekcji i dążyłam do tego, aby i moi podopieczni w końcu ją zapamiętali.

Dzień Nauczyciela zbliżał się wielkimi krokami.

Chciałam, aby grupa pokazała się od jak najlepszej strony. Aby ich rodziny oraz osoby postronne zauważyły piękno ich tańca.

Początkowo miałam delikatne obawy co do poziomu moich pomysłów. Jednak szybko one minęły, gdy ujrzałam jak grupa świetnie sobie radzi z opanowaniem każdej figury.

- Pas de bourree. - widziałam jak każdy ze skupieniem przyglądał się moim gestom. - Zmiana kierunku i ręka.

Kilka osób z zespołu śledziło moje poczynania, niektórzy nawet powtarzali moje ruchy.

Na ich twarzach malowało się zmęczenie, ale też determinacja.

- To teraz całość! - stanęłam przed nimi, klaszcząc. - Powtarzajcie za mną.

- Ciężko to zapamiętać. - odezwał się jeden z chłopaków, na co tylko obdarowałam go uśmiechem.

- If this would be a perfect world we'd be together then. - zaczęłam nucić stawiając kroki. - Only got just one life this I've learned. Who cares what they're gonna say. *

Obserwowałam zmęczone już sylwetki uczniów.

Ich twarze wyrażały pełną koncentrację oraz spokój. Jednak pot, otaczający je, perfidnie zdradzał ich wyczerpanie fizyczne.

Żeby tylko mnie nie znienawidzili. Zaśmiałam się w duchu, po czym włączyłam muzykę.

- Ostatni raz i daję wam na dziś spokój. - zauważyłam uśmiechy u poniektórych tancerzy. - Pamiętajcie o płynności ruchu. Gibkość i izolacja!

I met a girl in east LA. In floral shorts as sweet as May. She sang in eights in two Barrio chords. We fell in love, but not in court.

W sali rozbrzmiały pierwsze dźwięki utworu. Skupiłam się na obserwowaniu swoich podopiecznych tak, aby nie pominąć żadnego szczegółu w ich ruchu.

Taniec rozpoczynała Maja, decyzją całej grupy.

Zauważyłam, że dziewczyna dziś nie była w swojej najlepszej formie. Popełniała błędy, których zazwyczaj unikała, a umysłem, miałam wrażenie, była w całkiem innym wymiarze.

Czułam lekki niepokój patrząc na jej próby i zawód w jej oczach, kiedy coś jej nie wychodziło.

Dużą część uwagi skupiłam także na drugim soliście mojej choreografii.

Był to wysoki trzynastolatek z burzą czarnych loków na głowie. Miał dobrą technikę tańca, a jego szczupła sylwetka tylko pomagała mu, prawie że w bezbłędnym, precyzyjnym wykonaniu zaplanowanych kroków.

- Wszystko byłoby super, ale... - zaśmiałam się do grupy kiedy muzyka dobiegła końca. - To, że symulujemy tańcem szachownicę, na której jesteście pionkami... - przejechałam palcem, mierząc nim w każdego słuchającego. - Nie oznacza, że macie być sztywni jak te pionki.

- To się poprawi! - usłyszałam głos wydobywający się z salwy śmiechu.

- Wiadomo. - odrzekłam radośnie. - Błagam, ćwiczcie w domu układ. Za tydzień musicie już znać całość. Do zobaczenia!

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz