XX.

282 31 1
                                    

- Zapraszamy na scenę wszystkich wyróżnionych za osiągnięcia w zakresie pracy dydaktycznej oraz wychowawczej. Jest to nagroda przyznawana od Urzędu Miasta dla najlepszych wychowawców szkół, którą wręczy pan burmistrz, we własnej osobie.

Na sali widowiskowej dało się usłyszeć gromkie brawa. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, dodając jej otuchy ruchem dłoni. Czarnowłosa, uśmiechnięta od ucha do ucha, pewnym krokiem ruszyła w stronę schodów.

Przed widownią pojawili się nauczyciele każdej szkoły w mieście. Swój wzrok skupiłam na osobie burmistrza.

Był to otyły mężczyzna, średniego wzrostu. Wiekiem z pewnością bliżej mu było do mojej mamy, która była po siedemdziesiątce. Ubrany w nieco obcisły, szary garnitur oraz białą koszulę, która nieco wystawała spod jego marynarki prezentował się poprawnie.

Wręczał upominki kadrze nauczycielskiej, gratulując każdemu z osobna. Pomagała mu w tym wysoka blondynka, jak już się wcześniej przedstawiła, dyrektorka Domu Kultury.

Kobieta sprawiała wrażenie bardzo otwartej i pewnej siebie.

Bezbłędnie prowadziła całą galę, niejednokrotnie rozbawiając publiczność swoimi anegdotkami.

Miała perfekcyjną dykcję i ciepłą barwę głosu, co tylko potwierdzało jej umiejętności prowadzenia imprez. Ubrana w elegancki, bordowy, damski garnitur prezentowała się zjawiskowo.

- Moi drodzy. - blondynka podeszła do mikrofonu, kiedy nagrodzeni zaczęli opuszczać scenę. - Przed ogłoszeniem laureata w najważniejszej kategorii, wystąpi przed wami nasza grupa taneczna. Młodzi tancerze dawali z siebie wszystko podczas zajęć, aby dziś zaszczycić was swoim pięknym widowiskiem. - kobieta delikatnie poprawiła włosy. - Będzie to wyjątkowy występ. - zamilkła na chwilę. - Nie tylko z powodu tańczenia przed swoimi ulubionymi nauczycielami. - na sali dało się usłyszeć śmiechy i brawa. - Wyjątkowy, gdyż to będzie ich pierwszy pokaz pod wodzą naszego nowego instruktora. - uśmiechnęła się, a publiczność zaczęła aplauz. - Niech rozpocznie się magia.

Kurtyna została opuszczona, a światła zgasły. Wszyscy siedzący na sali zamilkli w oczekiwaniu na występ.

Poczułam niemały stres, ale też i ekscytację.

Wiedziałam, że zaraz ujrzę swoją córkę, pochłoniętą całkowicie w muzyce. Uwielbiałam widzieć ją właśnie taką. Jej fascynacja oraz radość z ruchu były, jak lekarstwo dla mojego zepsutego serca.

Firana odsunęła się, niebieskie światła otuliły scenę, a na niej można było dostrzec postacie odziane w białe i czarne, zwiewne ubrania.

Cieszę się, że ich trenerka nie postawiła na wymyślne stroje.

Dziękowałam w duchu kobiecie, wracając myślami do wcześniejszych występów córki oraz kosztowych strojów, które znacząco obciążały moją nauczycielską kieszeń.

Dźwiękowiec włączył muzykę, a jedno z białych świateł oświetliło Maję. Dziewczynka, jako jedyna z płci pięknej, miała na głowie, białe nakrycie, przypominające figurę hetmana w szachach.

Do moich uszu dotarł, bardzo już dobrze mi znany, dźwięk. Maja niejednokrotnie mnie nim katowała, ćwicząc w swoim pokoju.

Blondynka zaczęła stawiać pierwsze kroki, rozpoczynając choreografię. Robiła to tak delikatnie i spokojnie, że nie mogłam, ale też nie chciałam, ukrywać zachwytu oraz dumy.

- Perełka. - szepnęła mi do ucha Iza.

Skinęłam na jej słowa, nie odwracając głowy od grupy tanecznej. Bardzo precyzyjnie, ze skupieniem wykonywali swoją pracę.

Fix YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz