Rozdział 16

51 10 3
                                    

BIAGO

Z impetem otwieram drzwi do zamku, robiąc przy tym masę hałasu. W dawnej sali balowej siedzi wielu rannych, którymi zajmują się ci, którzy nie ucierpieli podczas ataku. Idę korytarzem sam nie wiem, dokąd. Gdzie mam szukać pomocy? Kogo o nią poprosić?

Mijając zakręt z jednego z pomieszczeń wychodzi Sinjin. Wydaje polecenia dwóm kobietom i gestem je odsyła. Ma już odchodzić, lecz powstrzymuję go krzykiem.

– Macie tu lekarza?!

Mężczyzna, widząc kogo trzymam w ramionach, robi się blady. Podchodzi bliżej i patrzy na bladą twarz Harper.

– Co się stało?

– Rhys zdradził – wyjaśniam na wydechu. – Wrzucił ją do rzeki. Ona nie potrafi pływać.

Sam nie jestem pewien, dlaczego to mówię. On raczej to wie, chyba że Harper nikomu się z tego nie zwierzyła. Ona lubi być tajemnicza i jest raczej mało wylewna.

– Tu nie mamy lekarza, ale prywatna klinika jest tylko kilka kilometrów stąd. Leczą takich jak my – wyjaśnia.

– Nie wiem, czy ona to wytrzyma.

Sinjin sprawdza puls Harper, dotyka mokrego czoła i stwierdza, że ma gorączkę.

– Tutaj na pewno umrze – odpiera ciszej. – Zawołam Carlosa. Zawiezie cię.

Jestem w stanie tylko kiwnąć głową. Nie wiem, jak pomóc swojej kobiecie, co zrobić, by zwiększyć jej szanse? Jedyną nadzieją jest klinika. Z pomocą Carlosa udaje się nam dotrzeć na miejsce w krótkim czasie. Lekarze już wiedzą o naszym przybyciu i gdy tylko przekraczam próg małego budynku, pielęgniarki każą mi położyć Harper na łóżku. Podłączają ją do różnych urządzeń i zawożą do wolnego pokoju. Staję w drzwiach i tylko przyglądam się, jak ją ratują.

Ekrany nad jej głową pokazują różne liczby. Jedne niskie inne wysokie. Jakieś urządzenie wydaje z siebie szybki dźwięk, coś innego mierzy puls kobiety. Martwi mnie, że jest słaby. Zupełnie jak ciśnienie i temperatura ciała.

– Podajcie koce!

– Ciśnienie spada!

Przez nerwy robi mi się słabo. Obraz przed oczami staje się wyblakły, dźwięki są stłumione. Mam wrażenie, że spadam, ale nagle czuję, że ktoś mnie trzyma i chwilę później siedzę na fotelu. Pielęgniarki oraz lekarze biegają wokół łóżka Harper, przekrzykując się nawzajem, ale słyszę jedynie cichy głos Carlosa obok.

– Przynieść ci wody?

– Nie trzeba – odpowiadam, po czym unoszę wzrok.

– Ciśnienie rośnie – oznajmia pielęgniarka. – Dajcie jeszcze jeden koc.

– Monitorujcie jej stan – poleca lekarz, a potem zbliża się do mnie. – Jest pan z rodziny? – pyta.

Patrzę na niego i przez moment nie wiem, co powiedzieć. W końcu jednak wstaję, chodź nogi się pode mną uginają.

– Tak, jestem z rodziny – potwierdzam.

– Dobrze, że szybko ją pan przywiózł. Miała sporo szczęścia.

– Wyjdzie z tego?

– Jestem dobrej myśli. – Kiwa głową. – Jej organizm szybko się regeneruje, osobiście zajmę się też raną na głowie. Ma niestety poważny wstrząs mózgu, więc czeka ją na pewno tydzień leżenia.

Wpatruję się w niego bez słowa. Sinjin wspominał, że zajmują się tutaj takimi, jak my, lecz jaką mam pewność, że lekarz, który ze mną rozmawia na pewno wie, co robi? Powinienem mu ufać? Nie wydaje mi się, że jest wilkiem. Albo dobrze to ukrywa.

Srebrna KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz