Rozdział XXIII

101 15 0
                                    

Severus zostaje wywleczony z celi i zaciągnięty do innej.

Harry Potter, w całej swojej aurorskiej chwale, siedzi na drewnianym krześle, czekając na niego.

— Profesorze Snape — mamrocze niezręcznie, wstając, a następnie natychmiast siadając z powrotem. Aurorzy zmuszają Severusa do zajęcia drugiego krzesła i skuwają go kajdankami, łańcuchami i zaklęciami. Severus wzdryga się, gdy gardło zaczyna go boleć.

— Potter — mówi.

— Eee... cześć. Jak się czujesz? — Jego wzrok pada na szyję Severusa, wciąż mocno zabandażowaną i opuchniętą. — Prawie cię straciliśmy.

Severus porusza językiem w ustach. Próbuje oblizać wargi, ale mu się nie udaje. Bierze oddech. Zaciska pięści — przynajmniej próbuje. Jego palce nie mają siły. Ledwo czuje swoją twarz.

— Cza... — słowo ginie w serii świszczących kaszlnięć, a on uświadamia sobie, że mówienie na głos rani jego płuca, gardło i mózg jednocześnie. Nie używał głosu zbyt wiele odkąd go aresztowali tydzień temu. — Czarny Pan...

— Voldemort odszedł. Nawet ta część, która była, wiesz — rozgląda się ostrożnie dookoła, a następnie wskazuje na swoją bliznę w kształcie błyskawicy — ta część również. Cały on. To koniec. Wojna się skończyła. Wygraliśmy. Nikt ci nie powiedział?

Severus marszczy brwi. Jego oczy szybko rozglądają się po pokoju i od razu robi mu się słabo. Jego klatka piersiowa płonie. Jego żołądek burczy.

— Azkaban — udaje mu się wykrztusić po wyważonym oddechu. Jego oczy łzawią od wyczerpującego wysiłku.

— Nie jesteśmy w Azkabanie! — Potter wykrzykuje zdezorientowany. — Profesorze Snape, ja... nikt ci nic nie powiedział? Jesteśmy pod Ministerstwem, hm... wypuszczą cię lada dzień, to bardziej biurokracja niż cokolwiek innego, naprawdę. Wyjdziesz do końca tygodnia. Twój proces... — oblizuje usta — to tylko procedury prawne i takie tam, wiesz? Nie ma mowy, żebyś trafił do Azkabanu. Shacklebolt mówi, że wszystko jest załatwione.

Severus patrzy na niego z powątpiewaniem. Chce na niego nakrzyczeć, ale nie sądzi, żeby miał na to siłę. Zwraca uwagę na szatę Pottera — jaskrawoczerwoną, z odznaką przyklejoną do jego piersi. Choć wygląda inaczej, chociaż ze względu na okoliczności wizyty udaje dojrzałego, Potter wciąż jest dzieckiem. Nadal nie ma pojęcia, jak działa świat.

— Profesorze Snape — powtarza Potter. — Masz moje słowo. Kiedy to wszystko się skończy, będziesz miał Order Merlina Pierwszej Klasy. Jasne?

Severus zaciska zęby. Przeszywający ból w gardle sprawia, że ​​znów się wzdryga, a jego ramię odruchowo drga.

— Wąż — udaje mu się powiedzieć. — Jak?

Potter wydaje się zdezorientowany.

— Wąż nie żyje — mówi, ale Severus kręci głową. Nie o to pytał.

— Och. Masz na myśli, jak przeżyłeś?

Severus kiwa głową.

Potter nie odpowiada od razu. Wydaje mu się, że rozważa to.

— To cud, profesorze. Przeżyłeś cudem.

***

10 listopada 2005 r.

— Ulotki dotarły — mówi Potter, stawiając pudełko na ladzie. Wyjmuje ulotki i zaczyna je liczyć. — Oddam stosik do Zonka i prawdopodobnie rozdam resztę.

Ab Extra | Tłumaczenie | Snarry | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz