13 maja 2005
Najszybsza droga do laboratorium Pottera to: przejście przez połamane krzesło, ominięcie morderczej zasłony, schowanie się za jęczącą ladą, a następnie pobiegnięcie do drzwi.
Teraz już Snape to wie, ponieważ uprzednio nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Skończył z nadwyrężonym nadgarstkiem i zdecydowanie posiniaczoną łydką. Odnotowuje, by w przyszłości wykorzystać nową wiedzę, po czym wchodzi do laboratorium.
Potter zerka na niego z roztargnieniem, wierzchem dłoni ociera pot z czoła.
— Dzień dobry — mówi Severusowi, po czym przykuca, by przyjrzeć się wodnistej, purpurowej substancji wpływającej do przezroczystej rurki. Jego okulary są zamazane przez parę; = usta rozchyliły się, gdy liczył pod nosem. Po kacu, którego spodziewał się po zeszłej nocy nie ma ani śladu. Potter jest całkowicie skupiony na swoim zadaniu, ciałem i duszą.
— Mam kilka spraw do załatwienia — mówi Severus. — Nie wrócę przed południem.
Potter kiwa głową, wciąż licząc. Kociołek gwiżdże, gdy zaczyna bulgotać, a Potter zaczarowuje chochlę, by spowolniła, po czym podnosi się gwałtownie, okrąża stół, by wyjąć mysz z klatki i umieścić ją w małym plastikowym pudełku obok kociołka.
Severus czuje się jak intruz; podglądając coś niezwykle prywatnego, niewiarygodnie poufnego. Zna to; rozumie obsesję. To taniec między eliksirem a jego twórcą, walka między możliwym a nieosiągalnym. (Dokładnie trzy i pół kropli łez jednorożca, dokładnie jedna uncja smoczego mięsa, dokładnie sześć minut na dużym ogniu i dwie na małym.) Cicha przysięga między chęcią zrobienia eliksiru a wymyśleniem, jak to zrobić. Całkowite poddanie się odliczaniu i żarowi kotła.
Powinien chyba po prostu teraz wyjść. Powinien zamknąć drzwi i zająć się sobą. Stoi tam jednak, nie porusza się, śmiertelnie ciekawy, co robi ten mężczyzna.
— Drzwi — rozkazuje Potter. — Potrzebuję stabilnej temperatury, zamknij drzwi.
Wracając do rzeczywistości, Severus wychodzi – zostawiając drzwi trochę uchylone, tak po prostu.
-.-.-.-
Z rękami w kieszeniach i suchością w ustach, Severus stoi przed budynkiem, którego szyld brzmi: Borgin i Burkes: Starożytne relikwia i pamiątki.
Szyba wystawy jest pęknięta odkąd pamięta. To część jej uroku. Za nią widzi trzy otwarte pudełka: jedno wypełnione perłami, jedno gwoździami, jedno oczami. Obok nich dziwnie błyszczy różdżka pokryta srebrem. Opiera się o nią opasła księga w skórzanej okładce owinięta łańcuchem. A obok stosu kart tarota, ręcznie napisany znak głosi: pracownik poszukiwany.
Severus wchodzi.
Upływ czasu odbija się na większości budynków; niszczy je lub przekształca. Tchnie w nie życie lub śmierć, zostawiając je krwawiącymi lub wręcz ożywiając, rozbijając w drobny pył, bądź scalając, tworząc nowe, ulepszone wersje. Są jednak miejsca, których nie rusza nawet upływ czasu. Ten sklep jest jednym z nich. Jest dokładnie taki, jakim Severus pamięta go lata temu.
Para kręgosłupów kołysze się blisko tylnych drzwi, wisząc na jednym sznurze. Przez myśl przechodzi mu, że mogły należeć zarówno do rodzeństwa jak i pary kochanków. Stukają się, za każdym razem gdy się dotykają; dźwięk starego ksylofonu, który nigdy więcej nie zadziała prawidłowo. Dźwięk zębów szczękających na zimnie. (Świeczki pachnące lukrecją i tymiankiem. Gigantyczny, śliski czerwony ślimak wdrapuje się na ścianę. Koszyk z zakrwawionymi ubraniami,, zaschnięta krew; cuchną — 40% zniżki.)

CZYTASZ
Ab Extra | Tłumaczenie | Snarry | Zakończone
FanficPIERWSZA CZĘŚĆ TUTAJ:https://www.wattpad.com/1173937815-ab-intra-t%C5%82umaczenie-zako%C5%84czone-rozdzia%C5%82-i A translation of Ab Extra by Arrisha Po siedmiu latach w Azkabanie, Severus w końcu jest wolny. Bezrobotny i bezdomny w świecie, który...