— Dzisiaj jest trzydziesty pierwszy grudnia, coś zaraz wybuchnie. Zegar tyka, ciemny i mały, jak bomba zegarowa w holu. Dzisiaj jest trzydziesty pierwszy grudnia, coś zaraz wybuchnie. Zegar tyka, ciemny i mały, jak bomba zegarowa w holu.
Severus powtarzał te słowa raz po raz pod nosem. Ile razy to powiedział? Tysiąc, dwa? Słowa zdrętwiały pod jego językiem i straciły znaczenie. Mosiężny zegar na końcu korytarza wybił północ, a fajerwerki rozświetliły niebo.
— Dzisiaj jest trzydziesty pierwszy grudnia — mamrocze Severus, ale już bez przekonania. Ojciec zemdlał na dole, śmierdząc piwem i wymiocinami, a matki nigdzie nie było widać. Lily była teraz prawdopodobnie z Jamesem.
(Przez jakiś czas wszystko było w porządku. Lily była jego. Potem przyszli inni.)
***
10 stycznia 2006Severus budzi się z cichym westchnieniem. Skupia się na miarowym dźwięku kropli deszczu uderzających o szybę;niebo jest przyćmione, niebieskoszare i mgliste. Spogląda na zegarek; jest już po południu. Strona łóżka Harry'ego jest zimna i pusta.
Czuje kłujący ból w szyi, gdy próbuje obrócić głowę — jego mięśnie są sztywne, a ramiona jednocześnie zdrętwiałe i niezwykle wrażliwe. Zasnął w ubraniu, w butach, ściskając poduszkę Harry'ego w desperackim, mocnym uścisku. Na podłodze, obok różdżki i przepełnionej popielniczki, leży prezerwatywa, opakowanie i pasek. Severus nie jest w stanie oderwać wzroku. Odruchowo pociera ramię, przeciąga się i podchodzi do okna.
Samochód Harry'ego nie stoi tam, gdzie zwykle. Otwiera okno, pochyla się do przodu i przeszukuje wzrokiem ulicę. Schodzi do sklepu i odkrywa, że jest zamknięty. Światła są zgaszone, a kasa zamknięta. Zagląda do kuchni i łazienki, ale nawet sowy nie ma. Potrząsa torbą ze smakołykami i czeka.
Nic.
Głowa ciąży, a ból w szyi go dobija. Severus osuwa się na kanapę i pociera twarz. W ustach ma sucho, na nic nie ma ochoty. Nie może iść do pracy. I tak jest strasznie spóźniony. Nie chce istnieć. Jego żołądek skręca się zarówno z głodu, jak i z obrzydzenia.
Z laboratorium nie dochodzi żadna muzyka. Nie słychać kroków, gdy Harry leniwie tańczy.
Ciasto nadal leży na stole, kilka centymetrów od twarzy Severusa. Musiało już zwietrzeć; zapach czekolady przyprawia go o mdłości, więc odsuwa tacę. Pod spodem leży złożona kartka papieru. Severus patrzy na nią przez długą chwilę, zanim ją podnosi. To jest kartka urodzinowa.
„Cześć. Zakładając, że wszystko poszło dobrze i nie otrułem cię przypadkowo, najprawdopodobniej właśnie zjadłeś najsłodsze, najpyszniejsze ciasto w swoim życiu. Zwróć uwagę na to ostrzeżenie — jestem kiepski w odmierzaniu rzeczy i mogłem przedawkować ci cukier. Nie martw się! Prawdopodobnie nic ci nie jest. I tak, możesz zjeść trochę słodyczy.
Wszystkiego najlepszego,
Harry
P.S. Bez gałki muszkatołowej. Obiecuję."
Severus marszczy brwi. Rzuca kartkę na stół, ale po chwili chwyta ją z powrotem i chowa do kieszeni. Podnosi bransoletkę. Nie jest tak okropna, jak początkowo myślał. Wręcz przeciwnie, jest całkiem zwyczajna; nic kolorowego ani ekstrawaganckiego. Przyciska kciuk do jednego z kamieni. Jest twardy i chłodny pod jego dotykiem.
Rzuca ją również na stół i odchyla się na poduszkach, zamykając oczy. Palenisko jest zgaszone. W mieszkaniu nigdy wcześniej nie było tak strasznie cicho. Znajduje Rubensy w kieszeni i zapala papierosa, nie otwierając oczu.
— Harry? — woła głupio. Nie otrzymuje odpowiedzi. Severus prycha. Powinien po prostu iść do pracy. Nie może sobie pozwolić na ryzyko zwolnienia. Przynajmniej powinien wysłać Ellerby'emu wiadomość.

CZYTASZ
Ab Extra | Tłumaczenie | Snarry | Zakończone
FanfictionPIERWSZA CZĘŚĆ TUTAJ:https://www.wattpad.com/1173937815-ab-intra-t%C5%82umaczenie-zako%C5%84czone-rozdzia%C5%82-i A translation of Ab Extra by Arrisha Po siedmiu latach w Azkabanie, Severus w końcu jest wolny. Bezrobotny i bezdomny w świecie, który...