— Hej. Poczekaj. Chyba Tunia się obudziła.
Severus wstrzymuje oddech. Lily wypuszcza swój.
— Nieważne. To pewnie wiatr. Słyszę, jak chrapie — mówi, cicho chichocząc.
Severus przesuwa się na podłodze, podciągając kolana do klatki piersiowej. Leniwie ciągnie za kabel telefoniczny, trzymając słuchawkę ramieniem.
— Jeśli mama odkryje, że nie śpię, będzie wściekła.
— Moja też. Ale kogo to obchodzi, prawda?
Severus nie odpowiada od razu. Rodzice Lily nie karzą nieposłuszeństwa tak, jak rodzice Severusa.
— Jest tak cholernie zimno — narzeka Lily. — Spójrz na drzewa. Zaraz odlecą.
Severus wyciąga szyję, żeby spojrzeć przez okno.
— Wygląda jak huragan.
Lily chichocze.
— Jakby Cokeworth kiedykolwiek przetrwało huragan. Wszystko tu jest zepsute. Gdybym wzięła głęboki wdech, mogłabym zdmuchnąć całe miasto.
— Nienawidzę Cokeworth — przyznaje Severus. — Kiedy będę wystarczająco stary, nigdy tu nie wrócę.
— Nigdy nie mów nigdy.
— Och, mówię nigdy.
Lily wzdycha do telefonu.
— Dokąd byś poszedł? Gdybyś mógł?
Severus wykrzywia usta, myśląc.
— Gdziekolwiek ty byś była.
Lily się śmieje.
— Jesteś taki głupi.
***
Dokąd idzie się, kiedy nic się nie ma? Gdzie można pójść, wrócić?
Severus wraca do domu.
Zbiera rzeczy Ellerby'ego i sortuje je na dwa stosy: jeden z artefaktami wartymi sprzedaży, a drugi z bezużytecznymi przedmiotami i gadżetami przeznaczonymi dla mugoli. Ekspres do kawy w jaskrawoczerwonym kolorze. Szary, aksamitny dywan. Książka o ogrodnictwie. Mini lodówka.
Sprzedaje pierwszy stos, liczy galeony i okazuje się, że ma małą fortunę. Jego nieoczekiwany przypływ gotówki wystarczyłby, by kupić własne mieszkanie, jeśli zechce, tutaj, w samym sercu Londynu. Wystarczy, by po raz pierwszy w życiu rozkręcić własny biznes z eliksirami. Patrzy na pozłacane monety tworzące górę przed jego łóżkiem i rozważa to.
Mógłby kupić dom. Mógłby kupić sklep. Nie robi ani jednego, ani drugiego.
Wraca do domu.
Pakuje swoje mugolskie ubrania do torby, którą dał mu Harry, zapina ją, wymeldowuje się z Białej Wiwerny i odchodzi. Dworzec King's Cross jest zatłoczony i hałaśliwy, zabarwiony atmosferą pilności, która byłaby kusząca, gdyby nie była wręcz prymitywna. Rodziny głośno ze sobą rozmawiają. Biznesmeni krzyczą przez telefony. Muzycy, sprzedający swoje umiejętności i pasję za funta lub dwa obok schodów.
Severus nie będzie tęsknił za Londynem. Żaden zdrowy na umyśle człowiek by tego nie zrobił.
Jego bilet jest w jedną stronę, opłacony gotówką i po wartości nominalnej. Na peron szósty można dostać się tak po prostu, idąc do jego bramki. Nie trzeba przebiegać przez ceglany mur ani wiedzieć, jak odsłonić dobrze ukryte miejsce; po prostu podąża za znakami strzałek jak wszyscy inni, a następnie wsiada do pociągupospiesznego i zajmuje miejsce.
CZYTASZ
Ab Extra | Tłumaczenie | Snarry | Zakończone
FanfictionPIERWSZA CZĘŚĆ TUTAJ:https://www.wattpad.com/1173937815-ab-intra-t%C5%82umaczenie-zako%C5%84czone-rozdzia%C5%82-i A translation of Ab Extra by Arrisha Po siedmiu latach w Azkabanie, Severus w końcu jest wolny. Bezrobotny i bezdomny w świecie, który...