ROZDZIAŁ 6

99 4 0
                                    

    Mężczyzna średniego wzrostu, niechętnie, pomału i leniwie, wysiadł ze swojego samochodu, od razu, kierując się na tyły ogromnego budynku, aby skorzystać z wejścia, o którym wiedzieli tylko nieliczni.

   Wszedł do środka, chcąc jak najszybciej wszystko załatwić, a potem wrócić do siebie.

    A po tym wszystkim może sprawi sobie trochę przyjemności? Tak. Należało mu się przecież, prawda?

    — Witaj, mój drogi przyjacielu! — Wysoki brunet, przywitał się entuzjastycznie, wyciągając ręce ku górze, aby następnie podejść, do jak go nazwał, swojego przyjaciela.

    Objął go, aby następnie przelecieć dłońmi wzdłuż ciała tego niższego.

    — Miło cię widzieć. — Odsunął się od niego, gdy był już pewien, że ten nie ma przy sobie żadnej broni ani nic podobnego, aby go zaatakować.

    Choć byłoby to samobójstwo, ale nie o tym.

    Ten, który chwilę temu dopiero się tu zjawił, na pierwszy rzut oka mógł wyglądać na znacznie starszego od bruneta, który go witał. Jednak rzeczywistość była całkiem inna.

    Gospodarz, który właśnie nalewał do dwóch kieliszków przezroczystego płynu, był starszy o prawie dziesięć lat, a wyglądał na naprawdę młodego. Wszyscy, którzy go znali, dawali mu zazwyczaj o ponad dziesięć lat mniej niż rzeczywiście miał.

     Zaś ten drugi, nie wyglądał na swój wiek, nie tylko ze względu na jego wygląd. A głównie ludzie myśleli, że jest starszy przez to, co już zrobił.

    — Chodzi o niego, prawda? — Zapytał prosto z mostu niższy, siadając na jednym z dwóch, czarny, skórzanych foteli, na wprost swojego rozmówcy.

    Starszy upił łyk alkoholu, nie udzielając od razu odpowiedzi.

    Nie robił tego specjalnie. Wiedział, że to pytanie było zbędne, gdyż z innego powodu, mężczyzna nie byłby tutaj wzywany.

    — Musisz się bardziej za niego wziąść. — Oświadczył, patrząc wprost w niebieskie oczy przyjaciela. — Za trzy miesiące, sprawa oficjalnie zostanie umorzona.

    — Dopiero? Przecież już dawno uznali go za martwego. — Zdziwił się, coraz bardziej interesujące się rozmową.

   — To prawda. — Upił kolejny łyk. — Jednak, jak wiesz, wciąż poszukują ciała.

    Niebieski oki, przeniósł wzrok na przezroczysty płyn, kiwając przy tym głową.

    — Więc co? Za trzy miesiące zabieracie go?

    — Tak. Do tego czasu, masz być jeszcze ostrzejszy niż do tej pory. Musi być jak najbardziej wytresowany, zresztą, wiesz, o co mi chodzi.

    — Codziennie?

    — Tak. Z największym okrucieństwem. — Wziął trzeci, a zarazem ostatni łyk alkoholu, który przyjemnie drapał jego gardło. — Tylko go nie zabij. — Puścił oczko do młodszego.

    Krótko czarno włosy, wziął do ręki kieliszek, duszkiem, wypijając całą zawartość.

    Nic nie mówiąc, wstał, szybko kierując się do wyjścia. Gdy był już sam na świeżym powietrzu, uśmiechnął się lekko sam do siebie.

    Zabawę czas zacząć.

____________________

Powiem tylko tak....
Nie potrafię pisać w trzeciej osobie, prozeraszam😭
Jak podoba wam się rozdział, ogólnie planowałam wstawić coś innego, ale postanowiłam dodać coś takiego, myślę że od czasu do czasu będą pojawiając się takie oto rozdziały.🥰
Myślę że następny pojawi się pojutrze, a może nawet jutro😍
Nie będę przedłużaććć, do następnego moje czarne naleśniki🥰🥞🫶
Ps. Mała zmiana, Peter ma 13 lat.

Spider-man | Nie potrzebuje pomocy. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz