Zmarnowany, popatrzyłem na mój „strój” do „ratowania ludzi”.
Jezu, ale ja jestem głupi, co ja w ogóle robię, przecież to taka głupia i nie przemyślana decyzja.
Na Boga, w którego nie wierzę! Mam trzynaście lat! Co ja niby mogę zrobić? Co z tego, że mam supermoce!?
Westchnąłem, kręcąc z rezygnacją głową.
Strój ten wyglądał bardziej, jak piżama. Były to najnormalniejsze ciuchy, jakie w ciągu kilku dni znalazłem w domu, jak i na śmietniku.
Momentalnie zrobiło mi się głupio, gdy przypomniałem sobie, że gdy akurat wyciągałem z dużego kontenera, zwykłe plastikowe okulary do pływania, to akurat wtedy w tę alejkę musiała wejść dość młoda kobieta. Ależ to było żenujące…
Oprócz okularów, maskę stworzyłem z jakiegoś starego czerwonego materiału, który trochę poprzycinałem i posklejałem, aż w końcu wyglądało to nawet, nawet. Główną częścią, tego, była czerwona, zapinana bluza, z jasnoszarymi pochodzącymi nawet pod szaroniebieskimi, rękawami.
A na samym środku, narysowałem czarnym markerem, zwykłego pająka… W końcu dzięki moim mocom, byłem niczym pająk.
Całość, nie prezentowała się najlepiej, tak jak wcześniej wspominałem, ale nie było mnie na nic innego jak na razie stać.
Zacząłem wkładać kostium, a gdy skończyłem, przyjrzałem się sobie w lustrze, jęcząc załamany.
Wyglądałem jak kompletny idiota…
— Nie Peter! Nie myśl o tym. — Powiedziałem sam do siebie, unosząc obydwie ręce lekko do góry.
Wyszedłem z piwnicy May, w której to zrobiłem. A następnie, upewniając się, że nikt z bezdomnych mnie nie widzi, wyszedłem na zewnątrz. Na dłoniach miałem czerwono-czarne rękawiczki z odkrytymi palcami, zaś spodnie były prawie tego samego koloru co rękawy od bluzy.
Byłem skazany na dokończenie swojego „dzieła” w piwnicy, gdyż kobieta była dzisiaj w mieszkaniu. Z dnia na dzień, szef sklepu, w którym pracowała, dał jej dzień wolny, dlatego cały dzień spędzała odpoczywając.
— Mam dzisiaj cały dzień wolny. — Oznajmiła mi, gdy zdziwiony jej obecnością o dziewiątej rano, w sobotę, spotkałem ją w kuchni.
Skinąłem głową, w ramach zrozumienia, od razu, myśląc o tym, co miałem zamiar dzisiaj tutaj robić.
— Wiesz, Petey, może spędzilibyśmy czas razem. Możemy coś razem porobić, gdzieś pójść. O! Jeślibyś chciał, moglibyśmy pójść do takiej jednej restauracji, w której mają pyszne jedzenie! Mam odłożona małą ilość pieniędzy i…
— Umówiłem się z moim nowym kolegom. — Przerwałem jej, nawet na nią nie patrząc.
Nie powiem, poczułem się trochę głupio, tak po prostu ją, okłamując, ale poczułem też dziwne Déjà vu, bo podobną wymówką, wykręciłem się od udania się z Ned'em do niego, aby ułożyć z nim jakiś tam zestaw klocków LEGO.
Uniosłem lekko wzrok, od razu, widząc, jak ciocia May, uśmiecha się smutno.
Od razu, nawet jeśli nie chciałem tego, było mi przykro, że naprawdę musiałem jej odmawiać, podczas gdy ona chciała po prostu dobrze.
Moje emocje były tak bardzo sprzeczne… Z jednej strony nie chciałem się do niej przywiązywać za nic w świecie. Mało się do niej odzywałem, nawet mało ją widziałem, ale z drugiej strony… Miałem ochotę naprawdę rzucić to wszystko, co miałem zaplanowane do robienia, aby pokazać jej, że jestem wdzięczny za to, co dla mnie robi.
CZYTASZ
Spider-man | Nie potrzebuje pomocy.
Hayran KurguCześć, jestem Peter Parker i jestem nikim. Peter Parker według samego siebie oraz ludzi którzy mieli okazję go poznać, był przeklęty, i to w dosłownym sensie. Trzynastoletni chłopiec, który w swoim tak krótkim życiu przeżył zdecydowanie za dużo...