Czas w Hogwarcie Harry'emu upływał na lekcjach, treningach quidditcha oraz nauce. Niektóre weekendy przesiadywał w lochach ze swoim opiekunem.
Snape i chłopak zbliżyli się bardzo do siebie. Nawet Severus ostatnio, przyznał przed sobą, że podobają mu się rozmowy z Potterem. Zauważył też, że chłopak zrobił znaczące postępy – przestał bać się wszystkiego wokół. Choć czasami jego traumatyczne wspomnienia wracały, Harry potrafił sobie z nimi radzić. A kiedy nie mógł, zamiast uciekać, przychodził po pomoc właśnie do niego.
Już jutro zaczynała się wiosna. Śnieg odszedł w zapomnienie, a przyroda na nowo budziła się do życia. Uczniowie coraz chętniej spędzali wolny czas na błoniach, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca.
Tego dnia w Wieży Gryffindoru panowała wyjątkowo radosna atmosfera. Cały dom świętował zwycięstwo nad Krukonami w meczu quidditcha, które zakończyło się wyraźną przewagą punktową. Harry, choć uczestniczył w tej euforii, czuł się jednak dziwnie nieswojo. Coś mu nie pasowało, a przeczucie, że zbliża się coś niepokojącego, nie opuszczało go ani na chwilę.
Wszystko zaczęło się, gdy Harry podczas śniadania znalazł przy talerzu anonimowy liścik. Rozejrzał się ukradkiem po Wielkiej Sali, ale wszyscy rozmawiali na temat dzisiejszego meczu. Rozłożył karteczkę, a zawartość na niej go zmroziła.
„Chcesz wiedzieć, gdzie ukrywa się Syriusz Black? Znajduje się we Wrzeszczącej Chacie. Jeśli masz odwagę stawić mu czoła i dowiedzieć się, dlaczego zdradził twoich rodziców, przejdź przez tunel przy Wierzbie Bijącej. Przyjdź sam, jeśli nie chcesz stracić tej szansy."
Harry zamarł, czytając te słowa. Serce zabiło mu szybciej. Syriusz Black, ukrywał się we Wrzeszczącej Chacie? Kto mógł mu to podesłać? Rozum podpowiadał, że powinien pójść z tym od razu do Snape'a lub McGonagall, ale gryfońska duma kazała mu działać na własną rękę. Mógł dopaść Blacka i wymierzyć sprawiedliwość.
Cały dzień nie mógł się skupić. Mecz quidditcha wygrali tylko dlatego, bo szukający Krukonów miał problemy z miotłą i nie mógł nad nią zapanować.
Harry ciągle myślał nad tym co go mogło spotkać we Wrzeszczącej Chacie. Wieczorem, gdy Gryfoni świętowali wygraną, czarnowłosy ukradkiem poszedł do dormitorium i przygotował się do wyprawy. Założył pelerynę niewidkę i upewnił się, że nikt go nie widzi, gdy opuszczał dormitorium. Wszyscy wciąż byli zajęci zabawą. Ruszył w stronę błoni, mając nadzieję, że tym razem będzie działał sam.
Niestety, nie uszedł daleko, gdy Ron i Hermiona przyłapali go na wymykaniu się z zamku i ściągnęli z niego pelerynę.
– Harry! Co ty wyprawiasz? – Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie.
– Nie próbuj się wymknąć bez nas – dodał Ron, mrużąc oczy.
– Nie chciałem was w to mieszać – mruknął Harry, ale widząc determinację przyjaciół, poddał się. Opowiedział im o liściku.
– To podejrzane, Harry – Hermiona zmarszczyła brwi. – Kto by ci wysłał taki list? Musimy być ostrożni.
Mimo wątpliwości, postanowili iść razem. Gdy dotarli do Wierzby Bijącej, zaczęli szukać wejścia do tunelu, jednocześnie unikając jej agresywnych gałęzi. Nagle, z cienia wyszła postać w turbanie. Harry zamarł, rozpoznając Quirrella.
– Proszę, proszę... – zaskrzeczał Quirrell, a obok niego pojawił się Lucjusz Malfoy, patrząc na nich z triumfalnym uśmiechem.
– Wiedziałem, że Gryfoni są głupi – zadrwił Malfoy. – Teraz wasz los jest przesądzony.
CZYTASZ
Mój ojciec - Severus Snape
FanfictionJako niemowlę, Harry cudem przeżywa śmiertelny atak Voldemorta, lecz jego życie dalekie jest od szczęśliwego. Trafia pod opiekę okrutnych krewnych, którzy znęcają się nad nim i traktują jak intruza. Wszystko zmienia się w dniu jego jedenastych urodz...