Obudziło go głośne walenie w drzwi. Severus otworzył oczy, rozejrzał się zaspanym wzrokiem po pomieszczeniu i szybko przypomniał sobie dlaczego nie śpi w łóżku, a jego kanapę okupuje młody Gryfon. Przeciągnął się i poszedł otworzyć drzwi. Za nimi stała wyraźnie zdenerwowana profesor McGonagall.
– Severusie, Harry Potter nie wrócił na noc do dormitorium, a ty widziałeś go ostatni raz. Pani Granger przyszła rano do mnie zmartwiona.
Snape zmrużył oczy, rzucając okiem na zegar. Dochodziła już pora śniadania. „No pięknie, porządnie się wyspałeś, Sev” – pomyślał z irytacją.
– I dlatego budzisz mnie o tej godzinie? – burknął. – Twojemu Gryfonowi nic nie jest. Kiedy wróciłem od ciebie wczoraj, zasnął przy stole, więc nie widziałem sensu, żeby odprowadzać go do dormitorium. Śpi na mojej kanapie.
Na dowód swoich słów odsunął się od drzwi by Minerwa mogła zobaczyć śpiącego chłopca. McGonagall zamarła z niedowierzaniem. Widok Pottera spokojnie śpiącego w gabinecie Snape’a i fakt, że Severus po prostu go tam zostawił, wywołał u niej niemałe zaskoczenie.
– Zadziwiasz mnie. Jednak masz serce, nie sądziłam, że pozwolisz uczniowi spać na swojej kanapie, zwłaszcza Gryfonowi.
Snape spojrzał na nią morderczym wzrokiem.
– A co miałem zrobić? Obudzić go i wyrzucić za drzwi? Jeszcze znowu by wpadł w jakąś histerię i już nawet mój eliksir uspokajający by nie pomógł – warknął, choć widok jej miny dostarczał mu pewnej satysfakcji.Kątem oka zobaczył, że Potter się przebudził i zdezorientowany rozgląda po pomieszczeniu. Skinął dyskretnie na McGonagall, dając jej znak, by odeszła – nie chciał dodatkowo stresować chłopaka. Gdy zamknął za nią drzwi, podszedł do kanapy.
– Profesorze Snape? Dlaczego mnie pan nie wyrzucił? – usłyszał, nie spodziewając się takiego pytania.
Mężczyzna uniósł brew.– Może nie grzeszysz inteligencją, Potter, ale nie sądzisz, że budzenie cię byłoby bardziej kłopotliwe? – odparł sucho. Harry speszył się, spuszczając wzrok.
– Przepraszam za sprawianie problemu. Lepiej już pójdę. Dziękuję za pomoc wczoraj.
Nauczyciel powstrzymał go przed ucieczką.
– Zanim pójdziesz na śniadanie, to chciałbym, żebyś wiedział, że w razie potrzeby zawsze możesz przyjść do mnie. Nie wiem co przeszedłeś w domu, ale po twoich ranach i zachowaniu mogę tylko się domyślać. Jeśli będziesz potrzebował porozmawiać, wysłucham.
Tymi słowami zszokował ich obu. Nie miał pojęcia dlaczego to zaproponował i teraz w głowie przeklinał sam siebie, ale po tym co zobaczył nie mógł przejść obok chłopaka obojętnie.
Harry wpatrywał się w Snape'a i nie wiedział co ma o tym myśleć.– Em... dziękuję panie profesorze. To ja już pójdę. Do widzenia – wyjąkał i pośpiesznie opuścił gabinet.
Zamiast iść na śniadanie poszedł do dormitorium. Nie był głodny. W pokoju wspólnym spotkał Hermionę, która rzuciła mu się na szyję.
– Martwiłam się, gdzie byłeś Harry?
– U profesora Snape'a. Pomógł mi wczoraj i ze zmęczenia zasnąłem u niego w gabinecie, a on pozwolił mi zostać na noc. – Hermiona była w szoku, ale cieszyła się, że nic mu nie jest.
– Gdybyś chciał pogadać to zawsze Cię wysłucham – zaoferowała.
Trochę jeszcze posiedzieli a gdy Ron wrócił ze śniadania to Hermiona jak to ona poszła do biblioteki a chłopcy postanowili iść na błonia i korzystać z ostatnich cieplejszych dni. Czarnowłosy obserwował jak jego przyjaciel męczy patykiem kałamarnicę. Nigdy nie czuł takiego spokoju jak w Hogwarcie. Pokochał to miejsce od razu i uznał je za dom. Znalazł przyjaciół, dostał wsparcie i to od kogo? Od postrachu Hogwartu. Harry nie wiedział co miał myśleć o profesorze od eliksirów. Wybuchowy, wredny, ale mimo to okazał głęboko skrywaną troskę. Mimo jego oferty nie chciał sprawiać jeszcze większych kłopotów i chłopak wiedział, że raczej nie poprosi go o pomoc. Nie był do tego przyzwyczajony.
Tymczasem Snape w swoim gabinecie nie wiedział co ma zrobić z dzieciakiem. Nie chciał brać odpowiedzialności za opiekę nad smarkaczem, ale też mimo tak krótkiego upływu czasu nie mógł zostawić go samego. Do tego jeszcze ten list...
– Cholera – wymamrotał pod nosem. Postanowił że podejmie decyzję dopiero za tydzień, tyle czasu dał mu Drops. Jego rozważania przerwało pukanie do drzwi. Do środka weszła trójka Ślizgonów przez których miał teraz dodatkowe problemy na głowie.
– O, Draco, jesteście. Nie musicie mi się tłumaczyć, bo wiem co tam się wydarzyło. Niestety z bólem serca muszę wam dać szlaban w tą i następną sobotę oraz odjąć każdemu po 10 punktów – gdy usłyszał pierwsze sprzeciwy, podniósł rękę – cieszcie się, że tylko tyle. Profesor McGonagall ukarałaby Was surowiej. Przecież napadliście jej ulubionych uczniów. A teraz idźcie. –Wyszli z markotnymi minami.
Weekend minął szybko. Harry na zmianę powtarzał materiał albo uczył się zaklęć. W niedzielę dostał zaproszenie na herbatkę u Hagrida. Ochoczo skorzystał z oferty i wziął ze sobą Rona i Hermionę. Dwójka Gryfonów wciąż sobie dokuczała, ale i tak miło spędzili czas. Słuchał niewiarygodnych opowieści Hagrida o różnych dziwnych i niebezpiecznych stworzeniach. On sam opowiadał jak mijają mu lekcje. Na wynos dostali nawet po kilka ciastek własnej roboty. Jednak były tak twarde, że je z bez wyrzutów sumienia wyrzucili.
Niestety Harry'ego zaczęły męczyć co noc koszmary. Budził się już parę razy z krzykiem. Jego koledzy z dormitorium nie byli z tego powodu zadowoleni, tylko Ron starał się jakoś wspierać przyjaciela. Hermiona poleciła, żeby udał się do pani Pomfrey, ale chłopak uparcie odmawiał. Nie chciał by ktoś jeszcze dowiedział się o jego tajemnicach. W ten sposób dotrwał aż do następnego tygodnia gdzie na lekcji zaklęć dowiedział się o zaklęciu wyciszenia. W tajemnicy przed przyjaciółmi opanował je na tyle, żeby wyciszyć swoje łóżko przed snem. Dzięki temu nie budził już swoich współlokatorów. Mimo to problem wciąż się nie rozwiązał i chłopak chodził ciągle niewyspany co nie uszło uwadze profesorom. Nie zadawali mu żadnych pytań do czasu, gdy przysnął na zajęciach z transmutacji.
– Panie Potter! Czy naprawdę tak przynudzam, że musi pan spać na moich zajęciach? – powiedziała donośnym głosem McGonagall.
Wszyscy obecni zaczęli się śmiać, ale przestali, gdy zauważyli wzrok pani profesor. Chłopak zawstydzony od razu się rozbudził.
– Przepraszam pani profesor. To się nie powtórzy.
– Zostań chwilę po zajęciach. Muszę z Tobą porozmawiać – chłopak przytaknął i do końca zajęć siedział skupiony.
Po lekcji Hermiona z Ronem szepnęli, że będą na niego czekać pod salą. On sam czekał cierpliwie na to co chce powiedzieć mu McGonagall.
– Co ja mam z panem zrobić? Nie uszło mojej uwadze, że chodzisz ciągle zmęczony, ale nie będę tolerować spania na lekcji. Myślę, że drobny szlaban w sobotę z profesorem Quirrellem nie zaszkodzi. Ostatnio się skarżył, że potrzebuje drobnej pomocy.
– Dobrze. Przepraszam, nie chciałem, po prostu mam ostatnio problemy ze snem – powiedział skruszony chłopak.
– Jeśli ma pan problemy ze snem proszę udać się do skrzydła szpitalnego po eliksir, ale nie chcę więcej widzieć, że pan przysypia. Polecam dobrze się wyspać, bo profesor Snape, z którym ma pan jutrzejsze zajęcia o wiele surowiej potraktuje pana.
Po tych słowach, Harry wyszedł i spotkał zatroskanych przyjaciół.
– Nic mi nie będzie. Dostałem szlaban i tyle. Chodźmy lepiej na obiad.Poszli do Wielkiej Sali. Mimo zalecenia McGonagall, nie poszedł do pani Pomfrey. Zamiast tego wykorzystał sprawdzony stary sposób. Gdy tylko zmęczenie zaczynało go przytłaczać, wbijał paznokcie w uda lub dłonie. Robił tak już wcześniej, kiedy ciotka Petunia zmuszała go do pracy przez całe dnie, a w szkole nie mógł wysiedzieć ze zmęczenia na lekcjach. Wiedział, że to nie jest zdrowe, ale ból pomagał mu przetrwać. Na udach i dłoniach miał kilka drobnych blizn, pamiątek po tych chwilach, ale wolał takie rozwiązanie niż gniew wuja Vernona, gdy nauczyciele skarżyli się, że zasypia w trakcie zajęć. Na samo wspomnienie o tych latach Harry mimowolnie wzdrygnął się. Strach, który wtedy czuł, był niemal namacalny, wracał do niego jak cień, którego nie potrafił się pozbyć.
Nie chciał jednak, by przyjaciele zauważyli jego stan. Wiedział, że Ron i Hermiona będą się martwić, a tego wolał uniknąć. Zacisnął zęby, próbując nie okazywać bólu i skierował się do stołu Gryffindoru, gdzie czekał na nich obiad. Wieczorem przygotował się do snu i psychicznie nastawiony był już na noc pełną wrażeń.
No i wleciał kolejny rozdział 😅
![](https://img.wattpad.com/cover/235332040-288-k551310.jpg)
CZYTASZ
Mój ojciec - Severus Snape
FanfictionJako niemowlę, Harry cudem przeżywa śmiertelny atak Voldemorta, lecz jego życie dalekie jest od szczęśliwego. Trafia pod opiekę okrutnych krewnych, którzy znęcają się nad nim i traktują jak intruza. Wszystko zmienia się w dniu jego jedenastych urodz...