10

119 17 2
                                    

W Hogwarcie czas upływał szybko na zajęciach. Nim wszyscy się obejrzeli nastał już grudzień, wraz z nim zbliżająca się przerwa świąteczna. Zaczął sie też gorący okres dla skrzydła szpitalnego. Gdy biały puch zasypał błonia, pani Pomfrey miała teraz gromadę chorych uczniów na sali. Mimo to czuć było już świąteczną atmosferę. Hagrid oraz reszta nauczycieli ozdobili zamek choinkami, lampakmi i innymi ozdobami.

Harry Potter od kilku dni chodził smętnie po zamku, zastanawiając się co może podarować profesorowi na święta. Oczywistym faktem było to, że zostawał w zamku. Weasleyowie wyjeżdżali za granicę, więc Ron zadeklarował się, że zostanie razem z nim. Harry był mu wdzięczny.

Któregoś dnia, spacerując po błoniach z Draconem, z którym w ostatnich tygodniach udało się mu znaleźć wspólny język, Harry nagle dostrzegł coś czarnego na śniegu. Zbliżył się i podniósł przedmiot – było to długie, czarne pióro. Odrobinę zaniedbane, ale wciąż eleganckie. Obracając je w dłoniach, chłopak pomyślał, że może się przydać.

– Co to jest? – spytał Draco, patrząc na pióro.

– Nie wiem, ale myślę, że jest to odpowiedni prezent dla profesora Snape'a.

Draco dowiedział się o ich relacji przypadkiem wchodząc do gabinetu wuja, gdy ten w najlepsze siedział i pił herbatę na sofie z Potterem. Malfoy w pierwszej minucie myślał, że wuj jest pod wpływem jakiejś klątwy, ale potem obaj wytłumaczyli dlaczego widzi ich razem.

Blondyn uniósł brwi i wzruszył ramionami.

– Może... W sumie jest tak samo mroczne jak on – uśmiechnął się wrednie.

– Chciałbym przerobić to pióro na coś więcej niż ozdobę. Ostatnio narzekał, że jedno pióro mu się złamało, gdy sprawdzał nasze eseje – mruknął.

– To nie taki zły pomysł – zgodził się Draco. – Ale będziesz potrzebował pomocy kogoś, kto zna się na transmutacji.

Harry zastanowił się przez chwilę, po czym przypomniał sobie o profesor McGonagall.

– Racja. McGonagall może mi pomóc – powiedział z nadzieją w głosie. – Tylko muszę najpierw znaleźć odpowiedni moment, żeby z nią porozmawiać.

Przez całą lekcję transumtacji, Harry siedział jak na szpilkach. Miał nadzieję, że czarownica mu pomoże, bo mimo starań transmutacja nie była jego mocną stroną. Gdy zajęcia się skończyły, podszedł do biurka nauczycielki. Wyciągnął czarne pióro z torby, nieco niepewnie trzymając je w dłoniach.

– Profesor McGonagall? – zaczął ostrożnie. – Czy mogłaby mi pani w czymś pomóc?

– W czym, panie Potter? – spytała, patrząc na niego łagodnie.

– Chciałbym przerobić to pióro na pióro do pisania. Jednak sam nie potrafię tego zrobić. To ma być prezent dla profesora Snape'a.
McGonagall uniosła brwi, ale po chwili się uśmiechnęła. Rozczulił ją pomysł chłopaka. Severus zasługuje na odrobinę miłości, a taki prezent na pewno mu się spodoba.

– Dobrze, zobaczymy co da się zrobić. Pióro jest w dobrym stanie. Myślę, że nie będzie problemu.
Chłopak podskoczył z radości i czekał cierpliwie.

Minerwa chwilę szukała czegoś w jednej ze swoich ksiąg. Znalazła to czego szukała. Przerobienie pióra na pióro do pisania było procesem, który składał się z kilku czarów z dziedziny transmutacji i zaklęć codziennego użytku.

– Najpierw musimy je oczyścić. Czy chcesz to zrobić Potter? Wystarczy podstawowe zaklęcie. Filius na pewno już dawno go was nauczył – zaproponowała.
Harry kiwnął głową i wyciągnął różdżkę.

Mój ojciec - Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz