6

140 9 1
                                    

Harry obudził się w wyśmienitym nastroju. Wczorajsze techniki pomogły mu szybko zasnąć i zrelaksować się. Do tej pory stresował się wieczorami, bo wiedział, że znowu będzie mieć koszmary. Tej nocy też męczył go koszmar, ale gdy obudził się w środku nocy zlany potem przypomniał sobie, że musi oczyścić umysł. Dzięki instrukcjom od Snape'a udało mu się ponownie zasnąć i przespał już resztę nocy spokojnie. Rozejrzał się po dormitorium – w środku nikogo nie było.

– Pewnie wszyscy są na śniadaniu – pomyślał. Szybko dołączył w Wielkiej Sali i usiadł pomiędzy Ronem a Hermioną.

– Harry! Wyglądasz dzisiaj o wiele lepiej – zauważyła Gryfonka.

Wybraniec przytaknął i nałożył sobie na talerz jajecznicę. Po wczorajszej nowinie wreszcie poczuł nadzieję na lepsze życie, co obudziło w nim większy apetyt. Świadomość, że jest obserwowany przez nowego opiekuna też zmotywowała go do zjedzenia większej porcji niż zwykle.

Nagle poczuł ból w miejscu blizny. Podobny jak w gabinecie Quirrella. Rozejrzał się po sali, nigdzie nie widział profesora. Ból nabierał na sile, odruchowo przycisnął dłoń do czoła. Dziwne zachowanie Pottera nie uszło uwadze jego przyjaciołom.

– Harry, co się dzieje? – spytał zmartwiony Ron, jednocześnie przełykając ostatni kęs grzanki.

– Nie wiem. Strasznie rozbolała mnie głowa – wymamrotał. Nie mógł się skupić na otoczeniu.

Gdy Hermiona zaproponowała wizytę w skrzydle szpitalnym nie protestował tylko pozwolił wyprowadzić się z pomieszczenia. Na szczęście kończyła się pora śniadania i tylko kilku Ślizgonów widziało zajście.

– Ej, Potter! Co jest? Czyżbyś potrzebował niańki? – zadrwił z udawanym współczuciem Draco. Jego koledzy wybuchnęli śmiechem, ciesząc się z jego żartu.

– Zamknij się, Malfoy! –  wybuchł Ron zanim razem z Hermioną wyprowadzili Harry'ego z Wielkiej Sali.

Na korytarzu spotkali profesor McGonagall, która od razu zainteresowała się trójką Gryfonów.

– Panie Potter, co się dzieje? – zapytała bacznie obserwując całą trójkę.

– Pani Profesor, bo Harry źle się czuje i chcieliśmy odprowadzić go do pani Pomfrey – wyjaśniła Granger.

Opiekunka domu kiwnęła głową ze zrozumieniem i towarzyszyła im resztę drogi. Na miejscu, Harry, który co raz gorzej się czuł został od razu otoczony opieką przez Pomfrey, która wygoniła jego przyjaciół i kazała mu usiąść na łóżku. Wychodząc obiecali, że przyjdą później.

– Panie Potter, czy chce pan bym powiadomiła Twojego nowego opiekuna o zajściu? – spytała McGonagall gdy magomedyczka oddaliła się po potrzebne mikstury.

– Pani wie? Skąd? – Harry patrzył zszokowany na kobietę. Ona tylko się uśmiechnęła i co go mocniej zdziwiło mrugnęła okiem.

– Dyrektor mi wszystko wyjaśnił. Tylko ja wiem. Na razie ma to pozostać tajemnicą – wytłumaczyła.

Chłopak pokiwał głową. Nagle zalała go nowa fala bólu jeszcze silniejsza niż przedtem. Skulił się na łóżku, ciągle trzymając się za bliznę. Usłyszał przytłumiony krzyk nauczycielki, ale nie reagował. Chciał tylko by ktoś skrócił jego męki. Potem zapadła ciemność.

★★★

Severus Snape, czekając na wizytę nowego podopiecznego sprawdzał eseje piątoklasistów. Z dezaprobatą kreślił wszystko czerwonym atramentem, nie powstrzymując się przed pisaniem komentarzy. Niczego bardziej nie cierpiał jak głupoty uczniów, z którymi musiał się użerać. Zerknął na zegar. Kolejną na jego liście rzeczy, których nie cierpiał, a jest to bardzo długa lista, jest spóźnianie się. Śniadanie już się skończyło, więc dzieciak powinien już tu być. Gdy Snape zaczynał tracić cierpliwość, w jego gabinecie zmaterializował się skrzat domowy.

Mój ojciec - Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz