Rozdział 6

9 1 0
                                    

NOEMI

Gdy następnego dnia rano Noemi obudziła się bez charakterystycznego bólu głowy, który często towarzyszył jej po imprezach, na których przesadziła z alkoholem, dziękowała samej sobie, że dzień wcześniej zachowała zdrowy rozsądek.

Wzięła długi prysznic, umalowała się, zjadła śniadanie i zaczęła szykować się do schroniska. Co prawda z chłopakami umówiła się dopiero na godzinę 13:00 ale chciała być tam wcześniej żeby odpowiednio przygotować swoje psy. Dzień był wyjątkowo ciepły więc postanowiła założyć spódniczkę w czerwono-czarną kratę, czarne rajstopy, bluzę i czarny bezrękawnik. Na nogi założyła trapery a swoje długie loki związała w wysoki kucyk bo jednak stawiała tego dnia na wygodę.

Kończyła właśnie czesać Daisy, kiedy usłyszała znajomy głos Shane'a.

- Wiedziałem, że tu cię znajdziemy.

Noemi podniosła głowę i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Przed nią stał Shane... w dwóch wydaniach. Bliżej boksu stał jej Shane. Ten prawdziwy i radosny. Szczerzył się do niej jak wariat, zapewne z jej niedowierzającej miny. Ale ona nie odwzajemniła uśmiechu bo przyniosła wzrok na jego brata bliźniaka.

Na pierwszy rzut oka rzeczywiście byli niemal identyczni. Tak samo czarne włosy, tak samo niebieskie oczy, takie same rysy twarzy i wzrost. Posturę ciała też mieli taką samą i obaj byli niewiarygodnie przystojni. Ale Noemi bardzo dobrze znała swojego przyjaciela i im dłużej patrzyła na Jamesa tym więcej różnic dostrzegała.

Brat Shane'a miał zdecydowanie dłuższe i bardziej roztrzepane włosy a jego oczy wydawały się dużo ciemniejsze. Podczas gdy oczy Shane'a były jasne jak błękitne niebo, jego przypominały odcieniem raczej wzburzone wody oceanu. Również styl ubioru nie pozostawał złudzeń co do innych preferencji modowych braci. Shane nosił zazwyczaj zwykłe jeansy i koszulki lub bluzy w jasnych kolorach, które tylko bardziej podkreślały jego pogodne usposobienie. James natomiast miał na sobie szerokie dresowe spodnie i czarną bluzę typu kangurka. Noemi zauważyła, że spod rękawa bluzy wystawał mu kawałek czarnego tatuaża. Wszystko to sprawiało, że James wydawał jej się zdecydowanie bardziej mroczny od swojego brata.

Wyszła z boksu, przywitała się z przyjacielem dając mu całusa w policzek a następnie podeszła do jego brata.

- Cześć, jestem Noemi - przedstawiła się.

James odpowiedział tym samym, ściskając rękę, którą w jego stronę wyciągnęła. Zlustrował ją od stóp do głów ale nie mogła mieć mu tego za złe bo sama przed chwilą zrobiła przecież to samo. Byłaby hipokrytką.

- Nie mówiłeś, że masz taką śliczną przyjaciółkę braciszku - odezwał się w następnej sekundzie do swojego brata a do niej puścił oko.

Jego bezpośredniość zbiła ją trochę z tropu. Zawstydziła się i w momencie poczuła, że zaczęły płonąć jej policzki. Była zła na swoje ciało, że tak zareagowało bo zwykle takie teksty na nią nie działały. Zastanawiała się czemu teraz było inaczej. Nie wiedziała co miałaby na to odpowiedzieć i czy w ogóle powinna jakoś zareagować ale na szczęście Shane wybawił ją z tego dylematu.

- Nie czaruj tu braciszku bo nie przyszliśmy tutaj szukać ci dziewczyny tylko zrobić konkretną robotę.

- A co stoi na przeszkodzie żeby połączyć jedno z drugim?

James uśmiechnął się rozbrajająco do Noemi uśmiechem tak podobnym do tego, który często widywała na ustach swojego przyjaciela, że automatycznie go odwzajemniła. Po fakcie zorientowała się, że James mógł to odebrać jako potwierdzenie jego słów. Powinna jakoś werbalnie zareagować na jego słowa ale coś ją na moment zablokowało. Nie wiedziała co się z nią dzieje bo zwykle nie miała problemów z nawiązywaniem nowych znajomości i szybko umiała się z każdym dogadać. James peszył ją jednak swoją pewnością siebie i bezpośredniością.

Trudne szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz