Rozdział 13

19 4 3
                                    

Od razu gdy tylko wróciłam do domu zamontowałam kamery, chciałam żeby dzis przyszedł. Upewniłam się czy na pewno działają, musiałam być przygotowana. Przebrałam się w czarne spodenki, które przypominały spódniczkę i białą koszulkę. Raz jeszcze sprawdziłam czy zostały włączone po czym wyszłam na zewnątrz. Wolałam żeby myślał, że mnie nie ma, może wtedy ujawni chociaż jak wchodzi do domu.

Ruszyłam do Taylor, miałyśmy sie wspólnie wybrać do strzelnicy. To był mój pomysł. Zaczęłam zastanawiać się nad wyrobieniem pozwolenia na broń, może da mi to złudne poczucie bezpieczeństwa, choć pewnie siebie bym szybciej postrzeliła niż napastnika.

— nie wiem dlaczego dałam Ci się namówić — mówiła po raz kolejny Taylor

— będzie ciekawie, zobaczysz

Stałyśmy obok siebie, ja trzymałam broń w ręce, a dziewczyna obok jedynie kręciła głową.

— jestem zdecydowanie przeciwniczką broni, zabierasz mnie później na dużego big maka — założyła ręce na piersi

— to jest pewne

Oddalam kolejny strzał pod okiem instruktora. Nie lubiłam tego uczucia, broń ciążyła mi w ręce, sprawiała nielam fizyczny ból. Znów założyłam ciężkie słuchawki i oddalam kolejny strzał.

— możemy już iść, zabawiłaś się trochę? — niecierpliwiła się dziewczyna

— jeszcze dwa strzały i idziemy — krzyknęłam do niej, bo znów założyłam słuchawki.

Nacisnęłam na spust, czułam odrzut broni, zdecydowanie nie pasuje mi to uczucie.

Wyszłyśmy na zewnątrz, Taylor rozmawiała przez telefon z Adrienem. Mieliśmy się umówić już niestety w trójkę, bo Matt wyjechał i iść jutro wieczorem na kolację.

— dobrze Ci poszło — usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się.

Przede mną stał wysoki blondyn o niebieskich oczach.

— dziękuję — uśmiechnęłam się

— wpadnij pojutrze, szkoda żeby taki talent się marnował — mrugnął do mnie i wyminął mnie.

Nie nazwałabym tego talentem, trafilam raptem kilka razy, a samo uczcucie mi nie odpowiadało. Chłopak może mnie podrywał, ale z cieniem na karku nie zaryzykuję, że może stać mu się krzywda przez rozmowę ze mną. Choć miałabym pójść na randkę, nawet taką zwykłą.

— jutro idziemy na kolację do Purple z Adrienem — przyjaciółką chwyciła mnie pod ramię i prowadziłaś do swojego samochodu.

Wróciłam zmęczona i lekko podekscytowana do domu. Od razu chciałam sprawdzić kamery, ale musiałam się upewnić, czy cień jest do domu. Weszłam z szybko bijącym sercem do pokoju. Panowała tutaj ciemność, ale czułam go. Czułam jego obecność, dreszcz przebiegł mojej ciało. Poczułam jego rękę wokół swoje tali, następnie odwrócił mnie jednym sprawnym uchem.
Złapał mnie za gardło i docisnął do ściany, jedną ręką zapalił lampkę.

— lubisz być nagrywana?

Panika wkradła się do mojego umysłu.
Położył kamerę na biurku, kierując ja w moja stronę.
Spojrzałam na nią przerażona, skąd on to wie?. Znów spojrzałam na niego, pomimo iż miał maskę niemal czułam jak jego szczęka jest zaciśnięta. Jego napięte mięśnie na ramionach trzymały mnie w mocnym uścisku.

Pokiwałam głowa przecząco

— myśle, że lubisz, skoro masz zamontowane kamery

Widziałam zdenerwowanie w jego oczach, wręcz dziki szał, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę.

— chciałam poznać kim jesteś — szepnęłam na swoją obronę.

Co ja sobie myślałam.? On wie wszystko, jak mogłam tak ryzykować?.

— każda decyzja wywołuje reakcje Kataleyo — Odsunął się na krok — rozbierz się — nakazał

Zerknęłam na kamerę, w której paliła się dioda. Czy on chce to nagrać?.
Czułam jak robi mi się gorąco, ta wizja choć wstyd było mi się przyznać lekko mnie podnieciła.

— rozbierz się, albo Ci pomogę — ponaglał mnie

Patrzyłam w jego ciemne oczy, czułam dziwne mrowienie w podbrzuszu.
Rozpięłam bluzkę, która odpala na podłogę, zsunęłam z siebie spodenki. Stałam teraz w samej bieliźnie, a on patrzył na mnie, chłonął mój widok. Znów zerknęłam na kamerę. Zaczęłam ciężko oddychać, czułam jakby brakowało mi tchu, nie wiem czy że strachu czy z podniecenia. Przygryzałam wargę, widziałam, że nie umknęła mu moja postawa, w jego oczach widział pożądanie, dłonie ścisnął w pięść.

— będziesz miała pamiątkę, z tego co z Tobą dzis zrobie — szepnął, a jego słowa wywołały kolejną falę ciepła.

Moje serce przyspieszyło. Chciałam uciec, ale zrobiłam zupełnie coś innego, krok w jego stronę. Widziałam, że zaskoczyło go to. Dotknęłam maski, złapał mnie za nadgarstek

— nie zdejmę jej obiecuje, zaufaj mi — szepnęłam

Zaśmiał się
— ja nie ufam nikomu — powiedział, ale ku mojemu zdziwnieu zabrał rękę.

Zsunęłam mu delikatnie maskę, odsłaniając usta, były proste i pełne. Obok po lewej stronie ciągnęła się blizna. Stanęłam na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Nie odwzajemnił go, po prostu tam stał. Po chwili naciągnął maskę na swoje miejsce i przyglądał się mi.

— wiem czym się zajmujesz — stwierdziłam

Milczał patrząc na mnie

— to prawda.?

— pytasz czy zabijam dla pieniędzy? — zapytał bez ogródek

Kiwnąłem głowa

— tak

Wstrzymam oddech, nie wiem dlaczego, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Chyba łudziłam się, że zaprzeczy, powie, że to tylko plotki.

— dlaczego?

Zaśmiał się

— chcesz usłyszeć smutną historie jak to zszedłem na złą drogę?. Prawda jest taka, że tego chciałem, takiego życia, szybko okazało się, że mam talent we władaniu bronią, coraz więcej zleceń, coraz wieksza adrenalina. Nie było powodu, taki jestem, tego chciałem.

— jesteś zły — szepnęłam

— każdy jest, inni ukrywaj to lepiej niz ja, albo dusza w sobie aż ich to pochłonie.

— dlaczego mnie nie zabiłeś?

Zobaczyłam lekkie zaskoczenie w jego oczach
— wiem, że jest na mnie zlecenie — w prawdzie nie miałam pewności, ale chciałam się dowiedzieć choć trochę prawdy

— jeszcze nie wykonałem zadania

— obiecałeś, że mnie nie zabijesz

Kiwnął głową

Zbliżył się, tak że nie było już przestrzeni między nami

— nigdy nie mówiłem, że nie łamię obietnic — szepnął

A ja poczułam jakby odpłynęła mi cała krew.

— zabawiasz się mną i zabijesz — szepnęłam, było to stwierdzenie.

Pogładził mnie po policzku

Patrzyliśmy chwile na siebie, nie rozumiałam go, przerażał mnie, a jednocześnie fascynował. Odsunął się na wyciągnięcie rękę, przejechał wzrokiem po moim ciele, sycił się tym widokiem, podziwiał go jak drogocenny obraz. Na moich policzkach wpłynął mocny rumieniec. Nigdy nikt nie patrzył na mnie w ten sposób, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. Stałam i czułam jakbym straciła władzę w nogach, nie byłam w stanie zrobić kroku, wpatrywałam się jedynie w niego, w pewnym momencie zauważyłam jakby chciał mnie dotknąć, pragnęłam jego rąk na moim ciele, jego ust na swojej skórze. Ale zamiast tego chwycił moja koszulę. I rzucił nią w moją stronę. Zaskoczona wpatrywałam się w niego. A on odwrócił się i wyszedł.

ApogeumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz