Rozdział 3

108 10 0
                                        


Telefon nie chciał przestać dzwonić. Podniosłam się i usiadłam na łóżku.
Swoim łóżku?.
Rozejrzałam się, tak znajdowałam się w swoim pokoju. Wydarzenia dnia wczorajszego były mocno zamazane.
Chwyciłam telefon w rękę, czekając na upragniona ciszę.

— halo — nacisnęłam zieloną słuchawkę

— Boże Leya, gdzie Ty się podziewałaś?! Szukam Cię od wczoraj, już miałam dzwonić na policję! — pisnęła Taylor, a głos jej się łamał

— jestem w domu.

Nastała chwila ciszy

— jak Ty się tam znalazłaś? — zapytała zaskoczona

— nie bardzo wiem — odpowiedziałam zgodnie z prawda.

— zaraz u Ciebie będę.

W telefonie nastała głucha cisza, odrzuciłam koc, miałam na sobie sukienkę z wczoraj, poszłam wziąć prysznic obejrzałam się dokładnie z każdej strony. Byłam w nienaruszonym stanie. Odetchnęłam z ulga, moje myśli niebezpiecznie schodziły na to co mogło mi się przytrafić. Wróciłam do pokoju i wtedy dostrzegłam dwa przedmioty na toaletce. Jedna, był to pendrive, druga metalowa malutka róża, wyglądająca jak zawieszka. Dotknąłem jej płatka, a on zranił moja skore. Pojawiła się kropla krwi, która szybko starłam chusteczką. Kto tutaj to zostawił i dlaczego?.

Pendrive w ręce zaczął mi strasznie ciążyć, bałam się treści jakie mogę tam znaleźć, ale jednocześnie musiałam zobaczyć co kryje jego wnętrze.
Chwyciłam laptopa i podłączyłam urządzenie.
Trzęsącą ręką odpaliłam plik.

Nagranie z kamer, z różnych kamer z klubu zmontowane w całość. Ujęcie przesunęłam do momentu rozdzielenia z Taylor. Widać jak podchodzi do mnie ten chłopak, którego poznałyśmy przy barze. Jak on miał na imię? Michael?. Pomagał mi wstać, tak mi się wydaje. Na nagraniu wyglądam fatalnie, nogi odmawiają mi posłuszeństwa, wyglądam jak kukła, w jego ramionach.

Guła rośnie mi w gardle, a do oczu napływają łzy, musiał mi czegoś dosypać, nie ma innego wytłumaczenia. Wtedy podchodzi do niego wysoki mężczyzna, stoi tyłem wiec nie mogę dostrzec jego twarzy. Jest bardzo wysoki. Przejmuje mnie, a do tamtego podchodzi kolejny chłopak i wyprowadza go. Czyżby był to ochroniarz?. Widzę jak ten pierwszy bierze mnie na ręce, tak kieruje się ze mną do wyjścia.

Nagranie kończy się, a ekran komputera staje się czarny , probuje go włączyć, ale bez celu. Czy to był jakiś wirus?. Mało mnie to teraz interesuje, łzy zaczynają lecieć po moich policzkach, a z gardła wydobywa się szloch. Najgorsze uczucie jakie kiedykolwiek doświadczyłam jest właśnie teraz, gdy nie wiem co się ze mną działo, co jeśli tamten mnie skrzywdził, a ja zmyłam wszelakie ślady?, przez głowę przelatują mi różne scenariusze. Nie to nie możliwe, przecież byłabym obolała, albo miałabym choć jedno zadrapanie, czy siniaka. Dokładnie obejrzałam się w lustrze w łazience. Nie mam najmniejszego urazu. Telefon oznajmia przyjście powiadomienia.

Chwytam urządzenie w rękę, mrugam kilkukrotnie próbując pozbyć się łez, gdyż ekran jest rozmazany. Ocieram twarz ręką i biorę oddech. Wtedy odczytuje wiadomość od nieznanego numeru.

„Bezpiecznie trafiłaś do domu, nic Ci się nie stało"

Wiadomość wprawiła mnie w osłupienie, czy powinnam temu wierzyć?.

Moje palce same wystukują

„Kim jesteś?"

Niemal natychmiast przychodzi odpowiedz

„Cieniem"

Wpatruje się w telefon, nie mogąc pojąć tego.
Nagle ktoś uderza, w drzwi, co przyprawia mnie niemal o zawał serca.
Słyszę skrzypnięcie, gdy się otwierają. Szybko otarłam twarz i poprawiłam włosy, nie wiem czemu to zrobiłam.

— to ja! — krzyczy Taylor

ApogeumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz