Rozdział 14

13 3 7
                                    

Czekałam przed domem, wypatrywałam duży czarny samochód. Powinnam była oddać te nagrania policji a teraz trzymałam w dłoni jedno z nich. Ostatnio podejmuje same pochopne decyzje. Co ja sobie myślałam?. Wzięłam wdech, gdy zobaczyłam zbliżający się pojazd.

Gdy samochód z piskiem zatrzymał się, żołądek zrobił mi fikołka. Kierowca, ktorego spotykałam już w klubie otworzył mi drzwi.

— Zapraszam — szepnął, uśmiechnął się w taki sposób, że przeszedł mnie dreszcz.
Usiadłam na miejscu pasażera obok Cola.

— masz nagranie? — zapytał wpatrując się we mnie.

Kiwnęłam głową i wyciągnęłam jedną karte. Od razu wyrwał mi ją z ręki, lekko się uśmiechają.

— jedź — nakazał, a mnie ogarnęła panika

— dokąd jedzmy? — zapytałam próbując dostrzec coś przez okno

— zaraz się dowiesz, ktoś chce zamienić z tobą słowo — odpowiedział tajemniczo.

Zaczęłam szybko oddychać z przerażenia. Jechaliśmy z zawrotna prędkością, gdy samochód skręcił niemal wypadliśmy z zakrętu, takie przynajmniej odniosłam wrażenie.
Złapałam się raczki w drzwiach i trzymałam z cały sił, jakby miało mnie to w jakimś stopniu uchronić. Przez chwilę pomyślałam, żeby spróbować wyskoczyć, ale szybko porzuciłam ten pomysł.

— zwolnij Christian bo nasz kwiatuszek zaraz zemdleje — zaśmiał się Lackowood

— przyzwyczai się jeszcze do mojej jazdy — dodał kierowca

Jak to przyzwyczaję?, nie zamierzałam już nigdy więcej wejść do tego samochodu, jeśli przeżyje.

Samochód zatrzymał się a ja niemal spadłam z fotela.

— wysiadaj — rzucił Christian

Wygramoliłam się z samochodu, mężczyzna zapalił papierosa. Staliśmy przed ciemnym budynkiem. W pierwszej chwili chciałam uciec, dyskretnie rozejrzałam się po okolicy, wykorzystałam chwile nieuwagi i rzuciłam się do biegu.
Od razu zostałam złapała w tali. Któryś z mężczyzn po prostu przerzucił sobie mnie przez ramie. Mimo moich krzyków, protestów nie odstawił mnie.

— waleczna jesteś — zaśmiał się Cole, wywnioskowałam, że to Christian mnie niesie.

Włosy odpadły mi na twarz i choć z nimi walczyłam moja widoczność była ograniczona.

Gdy przekroczyliśmy próg budynku, zostałam postawiona na ziemie. W środku byli wszyscy czterej.

— wystraszyliście ja — pokręcił głowa Ian.

On jedyny patrzył na mnie z lekką troską, inni byli jakby pozbawieni uczuć.
Po środku stało krzesło, gdy mu się przyjrzałam do oczu napłynęły mi łzy.

— siadaj — nakazał Connor, a było w nim coś co mnie przeraziło.

Nie ruszyłam się z miejsca, podszedł do mnie na krok.

— siadaj, powiedziałem, chyba nie potrzebujesz zaproszenia?.

— proszę, przecież oddałam wam nagranie — szepnęłam, kierując wzrok na Cola.

Christian się zniecierpliwił chwycił mnie za rękę i pchnął na krzesło, chwycił kajdanki i spiął mi ręce z tyłu krzesła. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku, a Ian podszedł i kciukiem ją starł.
Wszyscy patrzyli na mnie, gdy po chwili usłyszałam ryk samochodu. Próg przekroczył mężczyzna w idelnie skrojonym garniturze z widoczna siwizną. Klepnął po ramieniu Cola, obok niego stanął rosły meczyzna z bronią przy pasku spodni. Na ten widok zrobiło mi się niedobrze.

— witaj Kataleya, możesz mnie nie znać — zaczął ten starszy — Twój brat za pewne o mnie nie wspominał? — zapytał unosząc czarne brwi

Pokręciłam głowa przecząco

Przejechał kciukiem przez dolną wargę.

— odpowiedź — nakazał mężczyzna robiąc krok w moja stronę.

Chciałam coś powiedzieć, ale jakbym nagle straciła zdolność mówienia, siedziałam tam i wpatrywałam się w niego. Wtedy zamachnął się i uderzył mnie w teraz, a moja głowa odskoczyła mi na bok. Mrugnęłam kilka krotnie zaskoczona. Wzrok skierowałam na Cola, może mi się wydawało, ale przez jego twarz przebiegło zaskoczeni, by po chwili wrócił do naturalnego obojętnego wyrazu.

— czy to konieczne? — zapytał Ian — dziewczyna nic nie wie

Meczyzna spiorunował go wzrokiem, po czym wrócił so mnie

— odpowiedź

— nie, nic mi nie mówił — padły słowa z moich ust, ale głosu nie byłam w stanie rozpoznać.

Nie wiem czy była to kwestia przerażenia czy suchości jaka czułam.

— widziałaś nagranie? — zapytał

Drzwi znów się otworzyły, ale nikt nawet nie zwrócił na to uwagi.
Wtedy go zauważyłam wszedł do środka i jak zawsze towarzyszył mu cień, jak zawsze w masce. On również trzymał broń tyle, że w ręku.
Wzięłam wdech. Co tu się dzieje?
Mężczyzna uniósł rękę, jakby chciał przypomnieć mi czym się kończy moje milczenie.

— nie radze, dziewczyna jest moja — usłyszałam znajomy głos, a jego pistolet skierowany był w głowę .
Colę również trzymał pistolet i celował jak pojedrzewam w ochroniarza owego mężczyzny

— wiem, że masz na nią zlecenie — odpowiedział starszy, odwracając się — wiec to tak, zdradziłeś mnie Lockwood.

Tamten tylko uśmiechnął się przerażająco
— nie pochwalam Twoich metod, czas zastosować własne.

Zauważyłam jak wymienili spojrzenie, usłyszałam jedynie huk, wpatrywałam się jak obaj upadają na podłogę. Czułam jakby cała krew odpłynęła z mojego ciała, żołądek niemal podjechał mi do gardła.
Cień podszedł do mnie, stanął z tylu. Chwycił mnie lekko za brodę żebym na niego spojrzała, delikatnie przejechał dłonią w miejscu uderzeni.

— zabawisz się z nią później, mamy inne rzeczy do zrobienia — powiedział Connor.

Cień odszedł, a ja nie wiem dlaczego poczułam się mniej bezpiecznie, gdy wkradł się między nami chłód. Przez wiekszosci czasu nie zrobił mi krzywdy, wiec liczyłam, że i tym razem stanie w mojej obronie.

Ian podszedł i rozpiął mi kajdanki

— wybacz kwiatuszku to było konieczne.

Wstałam na drżących nogach, chciałam jak najszybciej wyjść z tego pomieszcenie. Próbowałam nie patrzeć na dwa ciała, nigdy wcześniej nie widziałam jak ktoś umiera. Nie wiem dlaczego, ale spojrzałam, od razu zakręciło mi się w głowie, przed oczami zatańczyła ciemność i upadłam.

ApogeumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz