Rozdział 15

31 4 4
                                    

Otworzyłam oczy i od razu zerwałam sie żeby usiąść, co nie było dobrym pomysłem, bo zakręciło mi się w głowie.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było ładnie urządzone jasne i przestronne.
Miałam na sobie to samo ubranie co wczoraj, gdzie nie gdzie zobaczyłam zaschnięta krew. Żołądek podjechał mi do gardła na ten widok, a wspomnienia zaczęły wracać. Zakręciło mi się w głowie.

Drzwi otworzyły się a w progu stanął Ian.
Mimowolnie zacisnęłam dłonie na kocu.

— dzień dobry kwiatuszku — przywitał się z uśmiechem, a jego łagodne oczu w kolorze zieleni wydawały się rozbawione

— hej — odpowiedziałam niepewnie — gdzie ja jestem?

— długo spałaś, czekamy na dole, możesz się odświeżyć — wskazał drzwi

Uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł.

Wstałam z łóżka, obok leżały złożone czyste ubrania, były męskie i za duże, ale poczułam potrzebę, alby zmyć z siebie wczorajsze wspomnienia.
Chwyciłam je i weszłam do łazienki upewniając się trzy krotnie, czy drzwi da się zamknąć od wewnątrz.

Odświeżona weszłam znów do sypialni. Zaczęłam oglądać zdjęcia, chwyciłam ramkę i przyjrzałam się bliżej, pięciu mężczyzn, szósty stał bokiem, kolejne zdjęcie. Pięciu, ktoś robił zjęcia. Na zdjęciach jest Cole, Connor, Christian, Ian oraz mój brat.

Kim jest ostatnia osoba?. Kto robi zjecia?. Czy to możliwe?. Czy oni się znają?.

Cole od początku nie chciał mi pomoc, podeszłam do okna, było zamknięte. Nie miałam również telefonu, choć gdybym miała co niby bym zrobiła?. Policja mi nie pomoże. Zostało jedyne wyjście, z drżącymi rękoma i przyśpieszonym biciem serca wyszłam z pokoju.

Stałam w prostym korytarzu, na końcu znajdowały się schody, po bokach kilka pokoi. Jeden z nich właśnie się otorzył i wyszła z niego półnaga dziewczyna. Stanęłam zszokowana. Moja pierwsza mysl Przyjaciel czy wróg?.

Uśmiechnęła się radośnie. Zrobiła krok w miana stronę z wyciągnięta ręka.

— mówili, że tutaj jesteś

Uścisnęłam jej rękę, próbując skupić się na jej twarzy, chyba zauważyła moje zawstydzenie

— och wybacz, chłopcy maja duże potrzeby — zaśmiała się i puściła do mnie oczko — tam jest duża łazienka z wielką wanna — wskazała ostatnie drzwi

— jak z stad wyjść? — zapytałam ryzykując

— czekają na Ciebie na dole, nie bój się — założyła mi włosy za ucho — rozumem co w Tobie widzi.

Ominęła mnie i zniknęła za ostatnimi drzwiami. Stałam tak jeszcze chwilę, próbując uspokoić oddech. Ruszyłam na dół, słysząc głosy. Zatrzymałam się na ostatnim schodku słysząc wzburzenie

— na cholerę ją zabierałeś? — powiedział jak mniemam Connor

— wiesz dlaczego — odpowiedział Cole

Connor coś mu odpowiedział, ale zrobił to ciszej wiec nie dosłyszałam

— Panowie, może omówicie te kwestie jak nie będzie naszego kwiatuszka — Ian wyłonił się znad drzwi i wyciagnal rękę w moja stronę — Zapraszam.

Powolnym krokiem ruszyłam ku nim, czualm jak przebiega mi zimny dreszcz przez plecy.

Ian stał w idelanie skrojonych spodniach garniturowych, koszuli i kamizelce. Connor natomiast wyglada zupełnie inaczej, jeansowe spodnie i ciemna bluza idelnie wpadowaywaly się w jego nastrój. Zmierzył mnie wzrokiem i wyszedł rzucając nienawistne spojrzenie w moja stronę.

ApogeumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz