Rozdział 5.1

48 3 15
                                    



Przeszłość czasem dopada nas w najmniej oczekiwanym momencie. Nieustannie na nas poluje, by dorwać nas w swoje szpony, gdy znajdziemy się na krawędzi. Kiedy wydaje nam się, że już nam nie zagraża i życie nareszcie wyszło na prostą, ona znów daje o sobie znać. Jedyną deską ratunku jest się z nią pogodzić.

Gdyby to było jednak takie proste, jak się wydaje. To nie mogło się teraz wydarzyć, Wojownicy nie byli gotowi na coś takiego. Trenowali stanowczo za krótko. Nie mogli przecież-

Shavi złapał drugą ręką drżącą dłoń. Rozejrzał się rozbieganym wzrokiem po biurku. Gdzieś tu musiała stać fiolka. Pamiętał, że ją tu zostawiał wczorajszego wieczoru.

Jego oczy zwęziły się gwałtownie, a czoło pokryły kropelki potu. Wieczny zmusił się do wzięcia głębokiego wdechu. Potrafił to kontrolować.

Po chwili znalazł szukany przedmiot i z pewnymi problemami wytrząsnął podłużną tabletkę na dłoń, która w przeciwieństwie do drugiej nie drżała. Potem jednym haustem połknął lekarstwo. Przez parę minut siedział przy biurku, wciąż kurczowo trzymając swoją dłoń. Na szczęście po chwili ta przestała drżeć.

Mężczyzna wziął list do ręki i po raz kolejny go przeczytał. Znów odłożył papier na biurko i schował twarz w dłoniach. Kilka długich minut później popatrzył na fotografię stojącą na biurku, na której stał razem ze swoją siostrą.

– Przydałaby mi się twoja pomoc, wiesz? – wyszeptał.


***


– Tego jeszcze nie próbowaliśmy – powiedział Geni, wskazując na jedną z półek w muzycznym pokoju. – Ktoś mógłby go zdjąć? Ja tam nie sięgnę.

– Już się robi – rzucił Grizz i podał przyjacielowi przedmiot, który przypominał fujarkę o półokrągłym kształcie.

– Co to takiego? – zapytała Kami, przyglądając się instrumentowi.

– Pazur Gryfa. Instrument dęty pochodzący z Emeraldii. Najczęściej wykonany z drewna – wyjaśnił Milan.

– Gryf Maiweński jest naszym symbolem – uśmiechnął się Foxy. – Chociaż nie do końca wiadomo, czy kiedykolwiek istniał.

Cała drużyna młodych Wojowników siedziała w pokoju muzycznym, który już jakiś czas temu znalazła Kami. Za pozwoleniem mistrza, oglądali tamtejsze instrumenty i w razie pytań Kami, objaśniali jej, jak nazywają się te maiweńskie. Chociaż Ziemianka praktycznie jako jedyna potrafiła na czymś grać. Dwójka Zmiennych miała ogólne pojęcie, jak korzystać z paru fletów z wierzby i lutni, jednak żaden z nich nie czuł się z tymi instrumentami na tyle pewnie, by cokolwiek zagrać.

– Jak się na tym gra? – zapytała Kami.

– Czekaj, ja spróbuję! – zawołała Nessie, zabierając Pazur z rąk brata i mocno w niego dmuchając.

Pomieszczenie przeszył wysoki, piskliwy dźwięk, podobny do skrzeku Gryfa.

– Ness! – krzyknął Geni, zatykając uszy. – Przestań! Bębenki nam popękają!

Dziewczyna natychmiast przestała i podała drewniany instrument bratu.

– Zobaczmy, czy tobie lepiej pójdzie.

Podczas ich drobnej sprzeczki Foxy podszedł do jednej z szuflad i ją wysunął.

– A to co takiego? – zapytał, wyjmując szeroką, czarną bransoletkę.

Czas Wyboru ♔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz