Rozdział 3.1

85 5 128
                                    



Jej delikatność będzie kiedyś jej zgubą.

Kami była tego pewna, gdy w końcu stanęła przed bramą prowadzącą do Bazy i oparła ręce na udach, ciężko dysząc. Czuła przyspieszone bicie serca, które zachowywało się, jakby miało zaraz wyskoczyć z jej piersi.

Piesza przeprawa przez całe góry Moonlit musiała być jeszcze gorsza niż ten niewielki kawałek. Kami już teraz miała wrażenie, jakby jej stopy miały za chwilę odpaść.

Kiedy zdążyła już nieco ochłonąć, jej spojrzenie przeniosło się na wielką bramę. Z łatwością potrafiła sobie wyobrazić, jak podczas wojen wiele wieków temu te mocarne drzwi powstrzymywały najazd wrogów. Zakładając, że ktokolwiek miałby siłę atakować tę fortecę przy takiej lokalizacji tego miejsca.

Wzięła głęboki wdech i wyprostowała się. Już za chwilę miała poznać swoją drużynę. Stwierdzenie, że się stresowała, byłoby w tym przypadku poważnym niedopowiedzeniem.

Jak do tej pory jej krąg przyjaciół był bardzo ubogi, głównie przez problemy z podejmowaniem decyzji. Nigdy nie wiedziała, czy zagadać do nowej osoby, czy może lepiej zostawić ją w spokoju. Jako przyjaciół mogła zaliczyć swoje kuzynostwo oraz chłopaka mieszkającego po sąsiedzku. Do tej pory to jej wystarczało.

Alex otworzył bramę, a oczom Kami ukazał się plac treningowy, na którym ćwiczył chłopak w jej wieku.

Jego włosy kolorem i kształtem przypominały niewielkie płomienie, a wokół dłoni zawinięte miał bandaże zasłaniające stare oparzenia. Chłopak zagapił się w ich stronę, a wcześniej wprawiony w ruch worek treningowy zwalił go z nóg.

– Oww... – jęknął, rozcierając obolałe miejsce na głowie.

Chwilę później spojrzał jeszcze raz w stronę Kami, mistrza oraz Alexa i zerwał się na równe nogi, energicznie otrzepując swoje ubrania z kurzu.

– Witaj, Alexie. Szybko wróciłeś – uśmiechnął się.

– Jak obiecałem, nie trwało to dłużej niż to konieczne – odpowiedział pogodnie mężczyzna. – I sprowadziłem wam waszego mistrza i jeszcze jedną koleżankę – rzucił, wskazując na Shavi'ego oraz Kami.

– Witaj, mistrzu. – Chłopak schylił głowę z szacunkiem, a zaraz jego jasnobrązowe oczy skierowały się w stronę Kami. – Cześć – pomachał lekko.

– Hej. – Kami odmachała delikatnie, starając się pamiętać o dobrych manierach, których od lat ją uczono. Może te wszystkie lekcje w końcu się jej na coś przydadzą.

– Geni, byłbyś tak miły i skoczyłbyś po resztę? – poprosił Alex.

– Oczywiście – uśmiechnął się chłopak i pędem wbiegł do środka budowli.

Już po chwili z budynku wyszła grupka nastolatków, którzy radośnie rozmawiali między sobą. Znajdował się w niej także ten ognistowłosy chłopak, którego Kami widziała wcześniej na torze. Tuż obok niego stała dziewczyna w dwóch, granatowych kokach spiętych po obu stronach głowy oraz oczami przypominającymi nocne niebo. Na jej szyi błyszczał się łańcuszek w kształcie kropli.

Kiedy Kami zwróciła na to uwagę, dostrzegła, że chłopak z bandażami na dłoniach, miał niemal identyczny wisiorek, ale zamiast kropelki znajdował się tam mały płomyk.

Wśród nastolatków znajdowało się jeszcze dwóch chłopaków, z czego jeden nieznacznie chował się za tym wyższym, który był dobrze zbudowanym mulatem. Część jego przydługich włosów spięta była w luźny kok i przepasana sportową opaską, odgarniając jego ciemną grzywkę sprzed czekoladowych oczu. Po jego sylwetce Kami mogła się tylko domyślać, że trening nie sprawi mu większych trudności. Wyglądał, jakby ćwiczył regularnie.

Czas Wyboru ♔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz