Rozdział 3.2

72 4 40
                                    



Może wybór tego pokoju był złym pomysłem. Przecież nawet nie sprawdziła pozostałych. Mogła je wcześniej przejrzeć, prawda?

Kami oderwała wzrok od sufitu i przekręciła się na bok. Na ślepo wymacała szafkę nocną, a jej palce zacisnęły się na naszyjniku, który przycisnęła machinalnie do swojej klatki piersiowej. Jak zwykle przyniosło to uczucie spokoju i ukojenie, ale wciąż zdecydownie za mało. Po paru kolejnych minutach dziewczyna usiadła na łóżku i zapaliła lampkę nocną, sięgając do książki i wyjmując włożone tam wcześniej rodzinne zdjęcie.

To był pierwszy raz, kiedy nocowała bez rodziców tak daleko od domu. I na pewno nie ostatni. Kto wie, jak długo będzie trwać szkolenie. Ani co będzie potem. Czy po szkoleniu będzie mogła wrócić do domu, czy wciąż będzie mieszkać w Bazie? Dlaczego nie mogła dostać jakiejś posady na miejscu? Nie żeby miała coś do swojej nowej drużyny, po prostu... tęskniła za domem.

Otarła policzki, które zdążyły już zrobić się wilgotne. Musiała wierzyć, że wszystko dobrze się ułoży. Nic innego jej nie zostało.

Jej rodzice pewnie już dawno spali. Musiało być już bardzo późno. Ona mimo to nie mogła zasnąć. Owszem zdążyła się nieco przespać, jednak do poranka wciąż zostało parę godzin. Może nie powinna ucinać sobie tej drzemki w balonie?

Kami podniosła się do siadu, stwierdzając, że nie było możliwości, by udało jej się teraz zasnąć, a dalsze przewracanie się z boku na bok całkiem by ją złamało. Wyszła z pokoju, jak najciszej umiała i zeszła na niższe piętro, gdzie nie było żadnych pokoi sypialnianych.

Nie wiedziała, dokąd dokładnie idzie. Ani tak właściwie dlaczego w ogóle wyszła z pokoju. Miała spore szanse, żeby zgubić się w tych wszystkich korytarzach. Dobrze, że chociaż znalazła włącznik światła, inaczej błądziłaby po ciemku.

Jednak jej obolałe nogi uparcie ciągnęły ją w jednym kierunku. Z każdą chwilą korytarze wydawały się mniej znajome, a mijane pomieszczenia widziała pierwszy raz na oczy. Musiała wyjść poza część, którą pokazała jej już Nessie.

Cisza przerywana była tylko odgłosem jej kroków, jednak i te wkrótce ustały, gdy dziewczyna stanęła oniemiała.

– Łał... – wyszeptała.

Całą ścianę korytarza wypełniały liczne portrety. Czasami znajdowało się na nich pięć postaci, czasem osiem, czternaście lub więcej. Kami domyślała się, że są to poprzednie drużyny Wojowników, które pojawiały się przez te wszystkie wieki, ale... był pewien niepasujący w tym wszystkim element.

Mistrz Shavi Gedi i niezwykle podobna do niego kobieta. Ta dwójka pojawiała się na każdym obrazie. Ale jak to było możliwe?

Dziewczyna zaczęła uważnie przyglądać się po kolei obrazom, aż dotarła na sam koniec korytarza. Wisiał tam największy jak do tej pory obraz i pierwszy, na którym nie było mistrza i tajemniczej kobiety. Przypatrzyła się postaciom namalowanych na płótnie. Na pierwszy rzut oka, wydawały jej się całkiem różne, jednak kiedy przyjrzała się bliżej, była w stanie dostrzec pewne podobieństwa. Każda z tych osób nosiła szeroką, czarną bransoletkę oraz czarny rysik przełożony na ucho. Płótno wyglądało na stare, a w niektórych miejscach farba była lekko złuszczona i Kami domyślała się, że te osoby mogły już równie dobrze odejść z tego świata.

Kim były osoby z tego obrazu? Z jakich czasów pochodziły?

Dziewczyna przyłożyła dłoń do starego drewna. Gdyby tylko mogła zobaczyć, czy z tyłu obrazu jest jakaś data... Malowidło było ogromne i prawdopodobnie dość ciężkie...

Czas Wyboru ♔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz