Rozdział 7.1

44 3 39
                                    




,,Któregoś dnia Maiwena upomni się o swoje.''


Czy nie to zawsze robiła? Tylko co to mogło oznaczać? Kami nie znała się jeszcze na całej historii Maiweny. Słyszała, że dawniej panowały tu drobne wojny i spory, jednak nie pamiętała, pomiędzy którymi odłamami miały one miejsce. A może to nie tyle tyczyło się bitew z przeszłości, co o rodzinę królewską?

Kami zamknęła dziennik Arietty i oparła się o krzesło.

Jak to się stało, że królewna wraz z Markiem i córeczką opuścili Zamek? Czy doszło do jakiejś poważnej kłótni, która poróżniła Ariettę z jej rodzicami? A może chodziło o coś innego?

Artystka rozejrzała się po pomieszczeniu. Biorąc pod uwagę zawartość regałów, najprawdopodobniej to był gabinet królewny Arietty.

Nagle do jej uszu dotarł szelest. Kami zdębiała i tym razem gwałtowniej rozejrzała się po gabinecie.

– Kto tu jest? – zapytała z nutą niepokoju w głosie.

Tak naprawdę, nie była wcale pewna, czy miała prawo tu przychodzić. Może i trafiła tu przypadkiem, a pomieszczenie wchodziło w skład królewskiej biblioteki... Nie zmieniało to faktu, że był to gabinet, z którego korzystała królewna Arietta.

Niespodziewanie coś zeskoczyło na podłogę dwa metry przed biurkiem. To coś okazało się być czarnym kotem bombajskim.

– Jejciu... przestraszyłeś mnie, kocie – zachichotała z ulgą.

Zwierzę przyjrzało jej się uważnie, gdy Kami przykucnęła i wyciągnęła rękę w jego kierunku. Po chwili trąciło łepkiem dłoń Artystki.

Kami nagle zbystrzała. Kot? Co on robił na Zamku?

– Aggie? – Artystka gwałtownie podniosła się na nogi i nagle stanęła przed nią kobieta po trzydziestce. Miała na sobie sukienkę podobną do tej, którą nosiła królewska służba, mleczną cerę oraz czarne włosy sięgające łopatek.

– To zależy z kim mam przyjemność mówić. – Kobieta uśmiechnęła się delikatnie. – Skąd wiesz, jak mam na imię?

– Z tej historii. – Kami wskazała na dziennik. – Miło panią poznać. Ja mam na imię Kami.

– Kami? To chyba dość nietypowe imię – odpowiedziała powolnie kobieta.

– Tak, chociaż dokładniej to nazywam się Kamillietta Melody Middle. – Ziemianka zaczęła bawić się swoim naszyjnikiem.

Kocie uszy stanęły na baczność.

– To... musi być jeszcze rzadsze, prawda? Pewnie pochodzisz z Zirkonii – rzuciła Zmienna, podchodząc do regałów i przeglądając parę książek, na co Kami cicho przytaknęła. – Wiesz, nie spodziewałam się, że będę mieć tu dzisiaj gościa. Zazwyczaj nikt tu nie zagląda.

– Przepraszam, jeśli nie powinno mnie tu być... – wyszeptała Kami.

– Ależ nic się nie stało, kochanie. – Aggie uśmiechnęła się przyjaźnie. – Odkąd Arietty nie ma w zamku, jako jej ,,towarzyszka'' dostałam dużo wolnego. Moje zadanie głównie sprowadza się do doglądania tego gabinetu i utrzymywaniu tu porządku, choć czasem zdarza mi się zająć czymś innym. Przynajmniej dzisiaj zastałam tu ciebie.

– Chyba wyprowadzka królewny wiele zmieniła – powiedziała cicho Kami.

– Tak... – przytaknęła Zmienna. – Jeśli skończyłaś już czytać, pozwól, że odprowadzę cię do twoich przyjaciół. Mam jeszcze jedną ważną rzecz do załatwienia.

Czas Wyboru ♔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz