ROZDZIAŁ 9.

6 2 0
                                    


Siedziałam obrażona w biurze . Pf ! Biuro. A to dobre . To raczej jakiś magazynek , bo jest tu dosłownie wszystko . Dante nawet postarał się o opiekunkę . Tym razem była to lalunia z recepcji, która przywitała mnie ostatnio w dość oschły sposób .

- Napijesz się czegoś ? – Przerwała ciszę .

- Nie jesteśmy na „ty" . -Odburknęłam. – Nic nie chcę .

- Dobrze ... - Siedziała dość zestresowana i nie wiem czy to przez moją postawę, czy przez to,że musiała tu ze mną siedzieć . A może to i to .

Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu.

Nieznany.

- Tak ? – Zmarszczyłam brwi i podeszłam do okna.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię słyszę . – Otworzyłam szeroko usta i poczułam, jak moje serce się zatrzymuje .

- Po co dzwonisz ? – Wydukałam.

- Jak to po co ? Stęskniłem się za tobą , czy to nie oczywiste ?

- Przestań pieprzyć . – Łzy zebrały mi się w oczach ,a w ciele mieszał się strach z gniewem.

- Ostra jesteś, właśnie dlatego cię polubiłem . – Zaśmiał się szyderczo . – Chciałbym się z tobą spotkać . Jak pewnie rozumiesz, sam na sam .

- Niby dlaczego miałabym to zrobić ?

- Może po to, żeby Klarze nic się nie stało ? – Zamarłam. Jeśli wcześniej myślałam, że moje serce nie bije, to teraz chyba pęka i usycha .

- Co jej zrobiłeś? – Warknęłam.

- Jeszcze nic, tylko się bawimy.

- Jeśli ją tkniesz, przysięgam...

- Spokojnie, skarbie. Bądź za godzinę pod autoserwisem na sosnowej , bez obstawy. – I rozłącza się .

Stoję tak chwilę bez ruchu oddychając ciężko .

Muszę coś zrobić . Przecież nie rzucę się prosto w paszczę lwa, muszę się jakoś ubezpieczyć. A z drugiej strony, co jeśli zobaczy, że nie jestem sama i zrobi Klarze krzywdę?

No i jest jeszcze jeden problem, bo Dante mnie stąd nie wypuści ...

- Wszystko w porządku? – Lalunia wyglądała na przejętą .

- Tak. Po prostu... Muszę do toalety. – Wypaliłam.

- Zaprowadzę cię.

- Nie! -Krzyknęłam głośniej niż planowałam.- Sama trafię.

- Pan Dante...

- Dante-srante. Weźcie trochę zluzujcie. Sama pójdę i nie waż się za mną leźć, bo wyrwę ci te doczepiane blond włoski. – Dziewczyna fuknęła coś pod nosem i poszła w przeciwnym kierunku . Oby nie prosto do Daniela...

Czekałam pod umówionym adresem i rozglądałam się dookoła. Dante dzwonił do mnie jakieś milion razy, więc i tak już jestem martwa, żaden bandzior mi nie straszny.

- Ola... - Dobrze znany mi mężczyzna rusza w moim kierunku i łapie mnie za rękę,aby ją pocałować. – Wybacz, że w takim miejscu, ale okoliczności nie służyły, żebyśmy spotkali się w bardziej cywilizowanych warunkach .

- Dość pierdolenia. Czego chcesz i gdzie Klara? – Warknęłam wyrywając swoją dłoń.

- Chodź, już ci wszystko tłumaczę...

NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz