ROZDZIAŁ 12.

7 2 0
                                    


                                                                      DANTE

- Czym się zajmujesz na co dzień, droga Aleksandro? – Dziadek nabierał właśnie na widelec porcję łososia.

- Jestem stylistką rzęs. W sumie od niedawna, bo wcześniej pracowałam w banku. – Ola uśmiechnęła się uprzejmie.

- Naprawdę? Co cię skłoniło do zmiany branży?

- Szef dupek. – Odpowiedziała , a babcia zakrztusiła się kaparem.

- Masz rację kochana. Nie ma co dać sobą poniewierać. – Popatrzyła pobłażliwie na moją dziewczynę.

- Da się z tego wyżyć? – Igor zapytał z przekąsem , a ja w już zastanawiałem się który ząb mu wybiję najpierw.

- Oczywiście. – Ola od razu załapała jak powinna z nim rozmawiać.

- Jakoś nie chce mi się wierzyć, w końcu mieszkanie w mieście jest drogie. Chyba, że masz bogatego sponsora...

- Igor! – Wujek Karol zganił syna odwracając się agresywnie na krześle.

- Mnie nikt nie sponsoruje. Nie mam bogatych rodziców, którzy dadzą mi pieniądze na moje zachcianki. – Duma rozpierała mnie od środka, bo w końcu ktoś elokwentnie wytłumaczył temu kretynowi, że jest pasożytem. Siedziałem rozparty na swoim krześle i uśmiechałem się diabelsko.

Każdy kto mnie znał wiedział, że ten uśmiech nie oznacza nic dobrego. Zaraz po nim przeważnie następuje mocne uderzenie lub śmierć.

Albo jedno i drugie.

Czekałem tylko na jeszcze jedno słowo kuzyna,żeby móc bez skrupułów przebić mu tętnicę widelcem.

- A jak w pracy? – Wujek chyba czuł, co się święci, bo sprytnie zmienił temat.

- W porządku. – Odpowiedziałem. -Mieliśmy kilka problemów, ale udało się wszystko rozwiązać polubownie.

- Włosi?

- Tak.

Moja rodzina wiedziała, że skoro Ola je z nami , mogą śmiało mówić o interesach w jej obecności. No przynajmniej o większości.

- Ah te temperamenty – Roześmiał się i poklepał po dużym brzuchu.

- Wy też jesteście włochami, prawda? – Ola popatrzyła na wujka pytająco, a ja aż się prawie oplułem parskając.

- Mój mąż był Włochem. – Mama odpowiedziała cicho.

- Oh...Przepraszam, nie chciałam...

- Nie szkodzi. Jedzcie, bo wystygnie.

Mama nie lubiła rozmawiać o tacie. Kiedy zginął leżała w ich sypialni przez pół roku. Wszyscy martwiliśmy się że tego nie przeżyje, ale z czasem dzięki terapiom i lekom wróciła do nas. Jednak była inna. Zmieniła się. Kiedyś dusza towarzystwa , dziś mówiła tylko tyle ile musiała i raczej nie uczestniczyła w większych imprezach, nawet rodzinnych, tłumacząc to bólem głowy.

- Jak się dziś czujesz? – Z transu wyrwał mnie głos Natana. Powoli obróciłem głowę w stronę mojego brata, który siedział zdecydowanie za blisko brunetki. Już na początku obiadu wkurwił mnie zajmując miejsce obok dziewczyny .

- Dobrze. Choć przyznam, że większości wieczoru nie pamiętam. – Wykrzywiła twarz w grymasie , na co Natan puścił do niej oczko.

Co to ma kurwa znaczyć?

NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz