Nikt nie wiedział, co stało się z moim sprzętem ani Victor ani Cora. Niespodziewanie znalazłam się w pułapce, którą sama na siebie zastawiłam – nie mogłam im powiedzieć o tamtym wydarzeniu, bo pomyśleliby, że naprawdę jestem nienormalna. A jeszcze do tego fakt, że ten cały Mason to brat Cory. To chyba jakieś kpiny! Nie miałam pojęcia, co robić, bez aparatu czułam się jak bez ręki, był jak moja bezpieczna przystań. Jego brak odcinał mi dopływ tlenu. Wiedziałam, że muszę za wszelką cenę go odzyskać, z tym, że jeszcze kompletnie nie wymyśliłam planu działania. Jedyne co mogłam zrobić, to pociągnąć Corę za język i zrobiłam to, jak tylko wróciłyśmy do naszego pokoju.
– Nie wspominałaś, że twój brat też tu studiuje – zaczęłam delikatnie.
– Maison? No tak, jest na drugim roku dziennikarstwa. Starszy wkurzający brat, wiesz, jak jest – mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
– Niestety nie wiem, jak to jest mieć rodzeństwo, chociaż w sumie mogę Victora zaliczyć do tej kategorii. Czasami tak mnie irytuje, że aż głowa boli.
– Victor jest hot!
– Cora, mówiłam ci już...
– Stop! Nie chcę tego słyszeć – przerwała mi, grożąc palcem, na co tylko się zaśmiałam. – Dlaczego pytasz o mojego brata? Podoba ci się?
– No coś ty! – krzyknęłam oburzona, prawie dławiąc się popcornem, który właśnie jadłam, siedząc u Cory na łóżku. – Tak tylko spytałam – szybko sprostowałam.
– To dobrze, bo on jest no wiesz... taki pies na baby, że szkoda gadać! Wiem, że to mój brat, ale naprawdę żal by było takiej porządnej dziewczyny jak ty. Zresztą już mu swoje powiedziałam, żeby trzymał swoje łapska daleko od mojej nowej zajebistej współlokatorki – stwierdziła, po czym uwiesiła mi się na szyi.
– Dlaczego w ogóle musiałaś mu to mówić? – Zdziwiłam się.
– Bo widziałam, jak na ciebie patrzy. Znam ten jego wzrok lwa szykującego się na swoją ofiarę.
Tak, z tym, że konkretnie do zamordowania swojej ofiary, sprostowałam ją w myślach... Cora nie miała pojęcia, w jak dużym jest błędzie.
Z tego wszystkiego przez pół nocy nie mogłam spać i tylko przewracałam się z boku na bok. A gdy wreszcie udało mi się zasnąć, miałam jakieś dziwne sny, w których przewijała się postać „oprawcy". Koszmar...
Na drugi dzień zaczynaliśmy zajęcia, a ja byłam półprzytomna. Jednak wzięłam się w garść, rano zrobiłam sobie długi prysznic i już piętnaście minut przed rozpoczęciem czekałam pod salą na pierwsze zajęcia. Byłam podekscytowana, bo wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż w liceum. Klasa była ogromna, ławki były rozstawione na podwyższeniu w półkolu, a na samym środku stało biurko wykładowcy. Sala mogła pomieścić tłumy, ale była na tyle przestronna, że zupełnie mnie to nie przytłaczało. Jedyne czego mi brakowało, to obecność Victora, ale pocieszałam się, że będziemy mieć niektóre zajęcia razem, podobnie z Corą.
Przerwy również nie wyglądały tak, jak w liceum. Każdy gonił gdzieś na kolejne wykłady rozmieszczone w różnych budynkach lub miał okienko, w czasie którego szedł do parku albo na kawę. Moja szkoła wyglądała jak dobrze zorganizowane mini miasteczko, gdzie wszystko miało swój czas i miejsce. Wbrew temu, co wcześniej zakładałam, poczułam, że uda mi się wtopić w to miejsce. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie czułam strachu.
Przechodząc na kolejne zajęcia mimowolnie rozglądałam się za „oprawcą", jednak jak na złość nigdzie go nie widziałam. Wreszcie udało mi się złapać Victora i pójść razem na kawę. Gdy weszliśmy do kawiarni, było w niej dość tłoczno.

CZYTASZ
Vanilla Kiss
RomanceZmodyfikowana wersja Miss Pstryczek, którą usunęłam. Należy czytać od początku ;-)