Dopiero gdy dotarłam do siebie, szybko umyłam zęby i wskoczyłam do łózka - poczułam, jak bardzo byłam pijana. Gdy tylko zamykałam oczy, wszystko w mojej głowie zaczynało wirować. Przewracałam się z boku na bok, walcząc z chaosem, który powstał w moim pijanym umyśle. To co wydarzyło się przed chwilą za kampusem oraz drama z moimi przyjaciółmi, sprawiło, że długo nie mogłam zasnąć.
Rano z ulgą odnotowałam, że Cora śpi w swoim łóżku. Sama jeszcze przez chwilę leżałam, czując, że kac nadchodzi wielkimi krokami. Chyba po raz pierwszy w życiu tak się upiłam, nie licząc jednego razu z Victorem, gdy byliśmy jeszcze w liceum. Zarzygałam mu wtedy pół pokoju, ale jakimś cudem nasi starzy nigdy się o tym nie dowiedzieli. No właśnie, Victor... Próbowałam zrozumieć jego zachowanie. Zawsze był wobec mnie nadopiekuńczy, już w piaskownicy walczył dla mnie o najlepsze foremki. Był jak starszy brat, ale to nie tłumaczyło tego, że ostatnio zachowywał się jak idiota. A wszystko sprowadzało się do osoby Maisona. Vic wkładał rękawice, ilekroć tamten pojawiał się w moim pobliżu. Nie chciałabym widzieć jego miny, gdyby dowiedział się, co wyrabialiśmy tej nocy. A może to chodziło o coś zupełnie innego. O rany..., że też wcześniej na to nie wpadłam. Maison mu się podobał! Obiecałam sobie, że następnego dnia szczerze z nim pogadam. Byłam przekonana, że wszystko sobie wyjaśnimy. No może nie wszystko, bo wychodziło na to, że od teraz będę miała swoje tajemnice, których nawet jemu nie zdradzę... Shit!
Po cichu zebrałam swoje rzeczy i poszłam pod prysznic. Podkręciłam temperaturę i pozwoliłam ciepłej wodzie długo spływać po moim ciele od czubka głowy po stopy. Zamknęłam oczy i wtedy zaczęły powracać do mnie obrazy minionej nocy. Jego miękkie usta, dołeczki w policzkach, zapach, dotyk jego dużych dłoni... Zrobiło mi się gorąco i poczułam pulsowanie w podbrzuszu. Moja ręka mimowolnie zjechała w dół po mokrym ciele. Zaczęłam się dotykać i sprawiać sobie przyjemność. Cholera, na jakim ja świecie żyłam, że do tej pory wystarczały mi tylko dark romanse czytane pod kołdrą?? Wyglądało na to, że Maisonowi Lee udało się wzniecić jakiś dziki ogień, który do tej pory skrywałam w środku. Wiedziałam jedno, muszę się trzymać od niego jak najdalej...
Gdy wróciłam do pokoju, moja współlokatorka była już na nogach. Ledwie odpowiedziała na moje cześć. Myślałam, że też ma kaca i nie chce jej się ze mną rozmawiać. Próbowałam dowiedzieć się, gdzie była w nocy, o której wróciła, zwyczajnie się o nią martwiąc. Cora jednak dziwnie milczała lub zbywała mnie półsłówkami. Może nie znałam jej długo, ale dobrze wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Takie zachowanie zupełnie nie było w jej stylu. Nie udało mi się do niej w żaden sposób dotrzeć, ale nie byłam typem nadgorliwej osoby, więc odpuściłam. Poza tym, przynajmniej nie musiałam jej okłamywać, gdyby zapytała, jak zakończył się mój wieczór. Victor nie odbierał ode mnie telefonu przez całą niedzielę.
To był dopiero początek parszywego tygodnia, jaki mnie czekał. Vic i Cora chyba się zmówili, bo mój przyjaciel również wybrał opcję nierozmawiania ze mną. Żeby jeszcze tego było mało, w poniedziałek, gdy go zobaczyłam, okazało się, że miał podbite oko. Martwiłam się, chciałam zapytać, co się stało, jednak nie dał mi szansy. Myślałam, że oszaleję. Co ja takiego zrobiłam, że tych dwoje postanowiło się na mnie uwziąć?!
Victor nigdy się tak podle wobec mnie nie zachował. Czułam się zraniona. Nie pozostało mi nic innego, jak schować się w swoją skorupę i próbować jakoś przetrwać kolejne dni, znosząc obojętność dwóch bliskich mi ludzi, a jednocześnie unikając kogoś, kto zdołał się do mnie zbliżyć jak nikt inny. Zastanawiałam się, czy czuję wstyd albo wyrzuty sumienia z powodu tego, co wyprawiałam z Maisonem. Kompletnie nie i dalej go nie lubiłam, za to zaczęłam odczuwać coś zupełnie innego... Rosnące pożądanie, które trzeba było jakoś stłumić. Na szczęście pochłonęła mnie nauka, jednak na koniec tygodnia wydarzyło się coś, co zupełnie mnie zaskoczyło. Najpierw niespodziewanie wywołano mnie z zajęć i wezwano do sekretariatu. Tam czekał na mnie trener uniwersyteckiej drużyny koszykówki, a przynajmniej tak się przedstawił gość, który siedział w gabinecie dziekana.
![](https://img.wattpad.com/cover/377862477-288-k15328.jpg)
CZYTASZ
Vanilla Kiss
RomanceZmodyfikowana wersja Miss Pstryczek, którą usunęłam. Należy czytać od początku ;-)