Rozdział 14 🌶️🌶️

21 3 0
                                    

Nie powiedział mi za wiele, ale nawiązał do dziewczyny, o której wspomniał mi wtedy w parku. Wyjaśnił, że od tamtej pory nie potrafi się zaangażować. Domyślałam się, że po prostu się bał jakiejkolwiek kolejnej straty. Nie chciał mówić o szczegółach, ale zrozumiałam jedno, Maison przeżył traumę, a maska twardziela pomagała mu przetrwać. Po naszej rozmowie najzwyczajniej w świecie zasnął na moim łóżku. Przykryłam go kocem, po czym zaczęłam się przyglądać, jak miarowo oddycha. W jakiś sposób było to kojące, choć w mojej głowie wirowało milion myśli.

Obudziłam się w środku nocy i momentalnie wpadłam w panikę. Maison Lee wciąż był w moim łóżku, co musiała zauważyć Cora, która z pewnością wróciła do pokoju i jak nas zobaczyła, dostała zawału. Leży teraz na środku pokoju, konając, tymczasem my śpimy słodko jak dwa misie. Automatycznie podniosłam głowę i zaczęłam rozglądać się w ciemnościach po pokoju. Dostrzegłam puste łóżko oraz brak jakichkolwiek obiektów na podłodze, więc jakby nie było, odetchnęłam z ulgą. Jednak od razu sięgnęłam po telefon, Cora na pewno zostawiła mi wiadomość, gdzie jest. Zrobiłam to powoli, żeby nie obudzić jej brata, który wtulał się w moje plecy. Jego ręka była owinięta wokół mojej talii, a dłoń spoczywała na moim brzuchu. To sprawiało, że nie chciałam drgnąć nawet o milimetr, pragnąc by nasza bliskość trwała wiecznie. Czułam się bezpiecznie z chłopakiem, którego nie znosiłam i od którego powinnam uciekać, gdzie pieprz rośnie.

–     Śpisz, Woodlake? – nagle usłyszałam zachrypły głos za plecami i mimowolnie drgnęłam.

–     Nie śpię.

–     Przepraszam, nie wiem, kiedy odleciałem.

–     Podobnie jak ja. Ale spokojnie, twojej siostry nie ma.

–     Nie wróciła na noc? A wiesz, gdzie jest? – W jego głosie wyczułam typową troskę starszego brata o młodszą siostrę.

To było słodkie.

–     Poczekaj, właśnie miałam sprawdzić telefon. Zawsze informujemy siebie wzajemnie, jeśli się gdzieś urywamy.

–     Gdzie się urywa panna Astoria? – parsknął.

–     Do biblioteki na nocne czuwanie – fuknęłam i mimowolnie się od niego odsunęłam, ale Maison natychmiast przyciągnął mnie z powrotem do siebie.

Dobrze, że nie mógł widzieć mojej twarzy, na której momentalnie wyszedł pąs. Zrobiło mi się tak gorąco, jakby nagle ktoś zaczął dmuchać na mnie ciepłym powietrzem.

–     Nie obrażaj się, przecież żartowałem – szepnął do moich pleców.

–     Nie obrażam się. Cora jest bezpieczna.

–     Dzięki, od razu mi lżej. Moja siostra i jej pomysły to nie jest zawsze dobre połączenie.

–     To fakt, bywa szalona – zaśmiałam się.

–     To miłe, że tak siebie pilnujecie. Cora bardzo cię lubi.

–     Ja ją też.

–     Mam sobie już pójść? – wypalił nagle, jakby liczył na to, że jego pytanie przemknie gdzieś niezauważone w naszej rozmowie.

–     Zostań... proszę – natychmiast odpowiedział mu mój drżący głos.

Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Miałam wrażenie, że za każdym razem im dłużej z nim przebywałam, tym bardziej się pogrążałam.

Zamiast mi odpowiedzieć, jeszcze bardziej do mnie przylgnął, zanurzając nos w moje włosy. Słyszałam, jak głośno wciąga powietrze, co wywołało gęsią skórkę na każdym centymetrze mojego ciała. Czułam opuszki jego palców muskające skórę na moim brzuchu i w tym momencie pragnęłam tylko jednego, obrócić się do niego przodem i wsunąć mu język do ust. I zrobiłam to... Pocałowałam go, jakby jutra miało nie być, zachłannie i mocno. Lee odwzajemniał każdy mój gest, trzymając mnie jedną ręką za podbródek, a drugą chwytając moje biodro. Wreszcie chwycił mnie mocno za pośladki i wciągnął na siebie. Przy jego posturze czułam się malutka jak nieporadne pisklę, ale niesamowicie mnie to kręciło. Przy Maisonie zaczęłam odkrywać tę stronę własnej osobowości, która przez te wszystkie lata jakby tylko czekała, żeby się ujawnić. Byłam pełna pragnień i fantazji, które dosłownie chciały teraz we mnie eksplodować. Przy nim zapominałam o wszystkich troskach.

Vanilla KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz