Zaczęłam nowy kierunek studiów. Miałam nadzieję, że uda mi się zdobyć kolejny dyplom, że pochodzę sobie na zajęcia, które mnie interesują i są związane z moim kierunkiem, a z zajęć ogólnych "zapchajdziur" uda mi się pozwalniać. No niestety, trzymają się różnic programowych, muszę chodzić "normalnie".
Dodatkowo chciałam zdobyć indywidualną organizację studiów, ale też nie da rady, więc 50 % obecności poszło się jebać, mam być zawsze i wszędzie.
Stypendium też nie dostanę, ze względu na wykształcenie, dyplom na tym samym stopniu.Nie mam siły by chodzić po raz kolejny na tą uczelnię w wymiarze godzin 100%, tak jak to było przez ostatnie 5 lat. Być może powinnam wybrać studia zaoczne.
Także wiem, że nie zdam semestru - nie będę mieć wystarczających obecności, nie zamierzam chodzić na wszystkie zajęcia, bo część mnie nie interesuje, albo wykładowcy tak przynudzają, że nie wytrzymuję słuchać i zajmuję się innymi rzeczami - tak odbywałam nieinteresujące mnie zajęcia na poprzednim kierunku. Dość.
Po wstępie wiadomo o co chodzi - studia to dla mnie tylko punkt zaczepienia by "żyć normalnie" i codziennie wstawać, ogarniać się i wyjść z domu.
Ale właśnie, mimo, że nie zależy mi na tych studiach, to czuję taką niemoc codziennie rano. Jest gorzej niż kiedyś, a właściwie to dla mnie nowość, żeby to było aż tak zaawansowane. Nie chce mi się wstawać, myć, jeść, zbierać na zajęcia. Nie mam siły każdego poranku. Dodatkowo jak już dochodzi ten kulminacyjny moment, że zaczynam się ostatecznie ubierać, sprawdzam plan, to zżera mnie stres. Conajmniej tak jakbym miała zaraz wyjść przed milionową publiczność i zrobić jakiś coming out. Ludzie na kierunku są spoko, jest ich tylko kilka. A mimo to, stres przejmuje moje funkcje życiowe. Zmuszam się, żeby wyjść i wybyć na zajęciach do końca.
Znajduję jeden powód, który może być przyczyną, ale nie jestem pewna czy to to. Mianowicie w wakacje miałam wypadek i rozwaliłam sobie kolano. Psycha mi wtedy wysiadła. Do dziś nie odzyskałam w pełni ruchomości i funkcji kolana, jednak staram się żyć normalnie. Ale boję się wrócić do pracy na siłownię, boję się szukać czegokolwiek innego, nie ćwiczę już od początku sierpnia i boję się, że nie dam rady.
CZYTASZ
Moje przemyślenia
Randomjaki kurwa opis, jak ktoś chce przeczytać moje wypociny, to droga wolna, zapraszam