czasami sobie myślę
jest lepiej, jestem lepsza, mniej się zamartwiam, mam na coś ochotę, myśl by zrobić coś, by pomóc komuś, tak chcę, żeby już było, tak ma być tak będzie...ale nie, tak nie będzie
w końcu znowu przychodzi ten moment, ten moment beznadziejności, bezradności, braku chęci do życia, braku chęci do zabawy, do spotkania się ze znajomymi, z kolegami, nawet z przyjaciółmi...
czasami chcę to przełamać i mimo iż mam chujowy humor, piszę radośnie, pytam o jakieś spotkanie, o cokolwiek...
Dlaczego wtedy nikt nie ma czasu?to jest moja wina
bo ja chcę, żeby ktoś znalazł czas dla mnie
ale po co ktoś ma poświęcać swój czas dla takiego kogoś, jakim jestem ja?po co?
muszę sie bardziej zagłębić w psychologię
poznać siebie, sama

CZYTASZ
Moje przemyślenia
De Todojaki kurwa opis, jak ktoś chce przeczytać moje wypociny, to droga wolna, zapraszam