Grupa przyjaciół rozmawiała ze sobą dość długo o tym, co spotkało ich samych, gobliny oraz rodzeństwo Beaumont. Temat przeciągnął się im do śniadania następnego dnia, kiedy to Thomasin w końcu go ukróciła, bo przez ich zagadanie mało nie została przyłapana przy stole Slytherinu.
A ukróciła, bo zjeżdżając pod mebel szarpnęła za sobą obrus i zrzuciła talerz na ziemię.
Przechodzący Salą profesor Ezop Sharp- nauczyciel eliksirów, z którym Mòrag jeszcze nie miała zajęć, ale którego już jej zdążyli towarzysze omówić- spojrzał na grupę w sposób nieodgadniony.
Nieodgadniony, bo choć raczej był spokojny to jego poraniona twarz mogla wiele skrywać.
Tak, jak jego historia. Był, poza madame Kogawą uczącą latania na miotle, i profesor Hecat- najsłynniejszym nauczycielem w zamku. To znaczy takim, co swą rozpoznawalność zawdzięczał faktycznie chlubnym czynom, a nie samemu nazwisku. Po opuszczeniu Hogwartu, profesor dołączył do Ministerstwa Magii i otrzymał posadę w Biurze Aurorów.W pewnym momencie swojej kariery on i jego partner wykonywali zadanie, kiedy zostali zaatakowani, co doprowadziło do poważnego urazu nogi Sharpa i śmierci jego towarzysza. Kiedy stało się jasne, że kontuzja uniemożliwi mu dalszą służbę jako auror, mężczyzna odszedł z Biura. Ministerstwo w ramach rekompensaty zaproponowało mu pracę na stanowisku rekrutacyjnym aurorów, jednak Ezop uważał, że lepiej spożytkuje swój czas, przekazując swoją wiedzę kolejnemu pokoleniu młodych czarownic i czarodziejów. Mawiano też, że częścią motywacji dawnego ucznia Slytherinu była również nadzieja, że zasoby Hogwartu pomogą mu znaleźć sposób na wyleczenie jego kontuzji.
Uczniowie przenieśli wzrok na nauczyciela.
Mężczyzna miał poważny i zamyślony wyraz twarzy. Twarzy o szorstkich rysach, na którą opadały średniej długości brązowe włosy. Wyglądało to trochę tak, jakby próbował ukryć nimi bliznę na lewym policzku. Strój profesora kontrastował z licem. Ten był formalny. Obejmował brązową kamizelkę, jasną koszulę, wzorzysty krawat i długi, ozdobny płaszcz.– Dzień dobry – powiedzieli uczniowie, a Sharp odpowiedział tym samym.
– To dla pani, panno O'Keeffe – Nauczyciel wyjął zza płaszcza jakiś zapieczętowany list.
– Lista dodatkowych zadań? – zapytało dziewczę, wstając z miejsca, odbierając przedmiot i grzecznie dygając.
Choć obiekt przyniesiony przez Ezopa był nieco zbyt formalny, ale może ten człowiek miał taki styl.
– Nie dodatkowych tylko programowych – chrząknął mężczyzna.
– Profesorze... z tymże ja jeszcze nie miałam żadnej lekcji z eliksirów. Zadania od profesora Ronena wykonywałam po pierwszych zajęciach. Jak mam..?
– Może panna najpierw zajrzy do środka – wtrącił Sharp – a potem będzie mówić czy da radę czy nie?
Mòrag podważyła krawędź laku czystym nożem nie chcąc rozerwać papieru. W środku znajdowała się osobista papeteria profesora, oraz lista eliksirów, dla których O'Keeffe musiała pozyskać receptury, a później je przyrządzić i wypić, aby zobaczyć, jak działały. Eliksir Skupienia, Eliksir Maxima, Eliksir Edurus, Eliksir Niewidzialności oraz Napar Gazowy.
Nastolatka przeliczyła w głowie, jak wiele będą kosztować receptury i składniki na to. Już nie mówiąc, że mogło jej się nie udać ich przyrządzić.
Miała ochotę wskoczyć do jeziora raz jeszcze byleby tylko uciec od tego.
– Da sobie panna radę? – zapytał Sharp.
– Coś wymyślę.
– Coś panna wymyśli? – Mężczyzna uniósł brew. – Droga na skróty to tylko niedociągnięcia, więc lepiej niech panna co dobrego wymyśli... Czy panna Reed jest pod stołem?
CZYTASZ
Waltz of Destinies ||Hogwarts Legacy FF||
FanfictionW 1892 roku Mòrag O'Keeffe rozpoczyna naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart od piątego roku, co czyni ją już wystarczająco specyficzną pannicą. Dziewczę wyróżnia się jednak nie tylko tym. Potrafi bowiem władać, zapomnianą przez większość...