Helloł der^^
Ten rozdział zawiera dużo łażenia po sklepach, oglądania produktów- co prawda magicznych, ale wciąż. Jeśli nie jesteście tego fanami: czujcie się ostrzeżeni.
Dark_Mochi się odmeldowuje
------------------------------------------------------------------— Wiec jak chcesz się do tego zabrać? — zapytał Sebastian — Weasley powiedziała mi, że masz listę rzeczy do zdobycia. Różdżkę i coś tam jeszcze.
— Ubrania na wszystkie pory roku — wycedziła Mòrag, z bolesną świadomością tego, co tak naprawdę liczyło się dla wicedyrektorki. I kto tu był gorszy? Ona czy dyrektor? — Buty. Szczoteczkę i pastę do zębów. Grzebień. Kufry, żeby to wszystko gdzieś trzymać. Sakwę, żeby nosić podręczniki i przybory na zajęcia. Szlag, może jakąś wstążkę do włosów i coś by je umyć. Nie samymi książkami człowiek żyje, ja straciłam wszystkie osobiste rzeczy. A... Prócz tego jeszcze nasiona dyptamu, magiczne wzory i receptury eliksirów. No i podręczniki.
— Podręczniki zapewni ci szkoła — Jak się okazało Sallow był lepiej poinformowany niż nauczyciele. — Mają zapasowe w tych wielkich szafkach z tyłu klas. A jak nie, to pożyczymy ci nasze. Ominis swoich nie używa.
— Czekaj... Naprawdę kazano mu kupić podręczniki? Przecież…
— Tak wiem — westchnął ciemnowłosy — Toż to glupota. Jego rodziny to nie obeszło, gdyż są majętni, lecz... Sama wiesz. Ja mu zawsze czytam to na głos. Ale mam nadzieję, że niedługo dowiem się więcej o tym całym Brailu…
— Braille'u. B-R-A-I-L-L-E.
— Właśnie. I mu jakoś te księgi przepiszę. Wracając, proponuję, żebyś się skupiła na tych szkolnych zakupach, a ja w tym czasie załatwię ci resztę.
— Um... ale ja na to nie mam pieniędzy — bąknęła Mòrag — Prawdopodobnie skończyły teraz jako łajno smoka. To jest problem. Weasley o tym nie pomyślała. Załatwiła mi książki, ale resztę? Niby coś bąknęła, ale śmiem wątpić, że podeszła do tego poważnie.
— Mogę za ciebie założyć — zaproponował Sebastian — Albo wziąć ci coś na kredyt. Chociaż myślę, że słowa Weasley oraz twoja rzewna historia sprawi, że sprzedawcy oddadzą co mają. A ja i tak miałem iść kupić coś dla siostry. Spotkajmy się na głównym placu jak wszystko załatwisz. Będę cierpliwy, bo taka lista daje dużo czasu na zwiedzanie okolicy. Powiedz mi tylko jakie kolory lubisz.
— Granaty, brązy, zielenie, biele... wszystko tylko nie żółte, czerwone i różowe... Chwileczkę, jak chcesz mi kupić ubranie jeśli nie znasz moich wymiarów.
— Cóż wzrostu jesteś miernego — Dziewczę cudem nie szturchnęło na to młodzieńca łokciem w bok. — Nadgarstki ci już sprawdziłem. Buciki masz małe. Została jeszcze tylko... — urwał, a potem ku zaskoczeniu O'Keeffe- ją przytulił.
Nastolatka mało nie wrzasnęła, natomiast momentalnie poczuła, jak jej krew napływa do twarzy, a serce wali. Zrobiło jej się nadto gorąco.
Uścisk trwał chwilę.
Naprawdę chwilę.
Tylko dla Mòrag ciągnął się we wstydliwą nieskończoność.
— Została jeszcze tylko kibić! — zawołał i ruszył biegiem w jakąś uliczkę — Uciekł Pamiętaj, żeby się dobrze bawić! — dodał na odchodne i zniknął za rogiem.
Dziewczyna wiedziała, iż nie miał nic złego na myśli i dobrze się z nim bawiła. Aczkolwiek jego bezpośredniość... Nie tylko jego. Całej gromady ze szkoły…
![](https://img.wattpad.com/cover/359922832-288-k606401.jpg)
CZYTASZ
Waltz of Destinies ||Hogwarts Legacy FF||
FanfictionW 1892 roku Mòrag O'Keeffe rozpoczyna naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart od piątego roku, co czyni ją już wystarczająco specyficzną pannicą. Dziewczę wyróżnia się jednak nie tylko tym. Potrafi bowiem władać, zapomnianą przez większość...