Rozdział 4 (Kasjopeja)

263 6 4
                                    


Poczułam ukłucie w żołądku. Co tu się mogło stać? Wzięłam szybko telefon i wybrałam numer do Cyryla, ale nie odbierał. Odruchowo sprawdziłam godzinę w telefonie. 11:30 rano.

Nie byłam w pełni świadoma tego co robię, ale zanim zdążyłam się porządnie zastanowić, moje ciało samo ruszyło do akcji.

Cyryl był uparty, miał serce rebelianta i nie lubił podporządkowywać się ostremu rygorowi. Robił sobie tym wielu wrogów.

Dzisiaj zachowywał się dziwnie podczas naszej rozmowy. Chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko jest ok. Czy to naprawdę złe?

Kucałam już pod taśmą i wchodziłam do jego mieszkania, rozglądając się niezliczoną ilość razy, czy na pewno nikt nie widzi, i wymyślając w głowie scenariusze z sytuacji „co powiem jak mnie złapią".

Niech Bogini Najjaśniejsza ma mnie w swojej opiece!

To co zobaczyłam w środku, wstrząsnęło mną. Cyryl to typowy pedant, a teraz jego mieszkanie wyglądało jakby przeszło przez nie tornado (czytałam o tornadach w książce do historii naturalnej). Pierwsze co zrobiłam, to przebiegłam po wszystkich pokojach, aby zobaczyć, czy nie ma śladów krwi. Trochę zajeżdżało to paranoją, ale musiałam być pewna. Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło, ale miałam najgorsze wizje w głowie. Weszłam do jego sypialni. Nigdy nie byłam w tym pokoju. Przy łóżku stały dwa zdjęcia w ramkach. Kiedy do nich podeszłam, niechcący kopnęłam kawałek śrubki, która zderzyła się z kupką złomu przy jego łóżku. Wzruszyłam ramionami i wzięłam do ręki fotografię. Na jednej był mały Cyryl razem z jego rodzicami. Na drugim my.

Ale to słodkie! Miał przy łóżku zdjęcie ze mną. Byliśmy wtedy razem na wakacjach,

przy Południowym Krańcu Świata. Jest tam jeziorko i dużo drewnianych chatek, w których turyści spędzają swój wolny czas. Fajnie wtedy było.

O! I jaka byłam chuda...

Mieszkanie Cyryla było małe.

Przeszukałam pokój połączony z kuchnią, sypialnię i łazienkę, ale nic nie znalazłam. Kiedy do mnie zadzwonił, wydawał się bardzo zestresowany i brzmiał jak nie on. Kogo się bał? Kto mu tak urządził mieszkanie?

Przeleciałam wzrokiem pulpit jego domowej sekretarki.

Była wyłączona.

Podeszłam niepewnym krokiem i przycisnęłam zielony guzik.

Wyskoczył hologramowy, trójwymiarowy panel do wpisania hasła. Znałam hasło. Ja i Cyryl dzieliliśmy się sekretami. Wklepałam szybko numerki i odezwała się sekretarka. – Witaj w programie ustalania preferencji dla twojej prywatnej, domowej sekretarki. Wybierz dla mnie imię.

– Chwila – krzyknęłam zaskoczona – kto cię zresetował?

– Przykro mi, ale nie posiadam w pamięci tej informacji. Wybierz dla mnie imię. Zastanowiłam się chwilę. Z hasłem bardzo łatwo byłoby wydobyć z niej informacje. Mnie, osobie, którą Cyryl zna, albo wprawnemu hakerowi. Może zresetował ją Cyryl, aby zabezpieczyć coś czym nie chciał się dzielić z postronnymi. Albo zrobił to ten ktoś, kto rozwalił mu mieszkanie. Pacnęłam się w czoło. Czy ja się właśnie bawię w detektywa? Już miałam wyłączać sekretarkę, gdy niespodziewanie odezwała się do mnie nieproszona. I to w wymarłym języku – angielskim!

– Sekrety tkwią w sercu mej lubej.

– Słucham?

– Dobranoc – odpowiedziała w deapolijskim i się sama wyłączyła.

Atlas ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz