Weszłyśmy z Drishyą do przestrzennej, białej sali.Spotykali się tu artyści, głównie rzeźbiarze, i dzielili się swoimi opiniami na temat prac, nad którymi spędzali całe tygodnie, a czasem i miesiące.
Przychodzili tu też potencjalni klienci, albo mecenasi ze swoimi podopiecznymi.
Na środku budynku stał wysoki na dziesięćmetrów pomnik jedynej, w którego podstawie wbudowano skromną kapliczkę, gdzie stacjonowała jedna kapłanka.
Spojrzałam po raz ostatni na telefon i potwierdziłam miejsce docelowe. To na pewno tutaj. Dostałam wiadomość od Hyuna. Pisał tam o środkach bezpieczeństwa, które powinniśmy zachować. Nie pozostawać tu zbyt długo. Nie zwracać na siebie uwagi. Unikać oficjeli i zbędnych rozmów.
Poinstruowałam Drishyę, aby trzymała się blisko mnie. Sala wypełniona była wyidealizowanymi formami ludzkiego ciała w postaci rzeźb i obrazów. Zdecydowanie to było motywem przewodnim w sztuce w tych czasach.
Niektórzy, zainspirowani ostatnimi wydarzeniami, postawili sobie wysoko poprzeczkę i spróbowali przedstawić Jedyną, najczęściej w momencie zstąpienia z Wiecznego Mroku, lub siedzącą gdzieś poza światem i bacznie nas obserwującą.
Nie za często odwiedzałam tę dzielnicę, ponieważ sztuka nigdy nie leżała w kręgu moich zainteresowań.
Co innego Cyryl. Miał całą sieć znajomych artystów, z którymi spotykał się na "inspirujące dyskusje", które dla mnie wyglądały jak prostackie kłótnie obłahe rzeczy.
Minęłam grupkę młodych studentów, którzy specjalizowali się w ukazywaniu prastarego świata przed Upadkiem.
Drishya zatrzymała się przy nich i oglądała ich dzieła z uśmiechem. Pewnie śmiała się z nich w duchu, myśląc „co wy tam wiecie o starym świecie?".
W oddali zauważyłam ruch. Była to młoda dziewczyna. Machała do mnie energicznie. Była to Gina, nauczycielka manier i etyki ze szkoły, w której mam pracować. Podeszła, aby się przywitać. Początkowo rozmowa była jak zwykle: ciepła, uprzejma i śmiertelnie nudna. Lecz gdy już miałyśmy się żegnać, Gina ponownie zagadała.
– Kasjopejo, nie da się ukryć, że opuszczasz swoje pierwsze dni w pracy. Wiesz, każdy się zastanawia dlaczego. Myślałam, że może jesteś chora, ale widzę cię w pełni zdrowia spacerującą po galerii sztuki.
Rozejrzałam się, aby poszukać Drishyi. Początkowo nie mogłam jej namierzyć. Jedyne co przykuło moją uwagę, to kółeczko artystów, którzy gromadzili się w jednym miejscu. Uśmiechnęłam się nerwowo do Giny.
– Jestem teraz zajęta. Co ty na to, że umówimy się na kawę i to obgadamy? –Pomachałam jej na pożegnanie.
Zaniepokojona podeszłam do tłumu artystów i przecisnęłam się przez nich, mając nadzieję, że jak nie będę patrzeć, to Gina po prostu sobie zniknie.
Drishya stała na środku i jak gdyby nigdy nic tańczyła, wywijając rękoma i palcami. Ruszała również rytmicznie głową jak ptak wypatrujący ziarna.
Ludzie byli pod wrażeniem i klaskali, aby ją zachęcić. Dopiero teraz zauważyłam, że w tle leciała muzyka.
Nie wiem której części zdania "nie zwracajmy na siebie uwagi" nie zrozumiała. To mogło łatwo przeobrazić się w katastrofę.
Po łażeniu w tę i we w tę i przedzieraniu się przez tłumy natchnionych artystów, przycupnęłam na wygodnym, czerwonym fotelu o obłych, nierównomiernych kształtach. Na skroni pojawiła mi się kropla potu, mimo, że nie było tu gorąco. Wiedziałam, że i tak już nic nie mogę z tym zrobić. Oglądałam taniec Drishyi i jednocześnie zerkałam na boki, zastanawiając się kto spośród tu obecnych to nasi agenci. Może ich tu w ogóle nie ma? To znaczy „na widoku".
CZYTASZ
Atlas Światów
FantasyDwie dziewczyny. Dwa pozornie różne światy, w których czas i miejsce nie są pewne. Drishya z wioski leżącej w Kaszmirze, w Indiach, oraz Kasjopeja z ostatniego miasta na świecie, Deapolis. Społeczeństwo i przeciwności losu zdawałyby się skazać obie...