Rozdział 19 (???)

200 3 1
                                    


W Deapolis, na obrzeżach miasta, niezauważone przez nikogo, pojawiły się dwie kobiety. Odziane były w czarne, obcisłe kombinezony poprzecinane srebrnymi, cienkimi liniami. Niższa trzymała wyższą za ramię. Miała gęstą kitkę mocno związanych, kręconych włosów, które ciągnęły się za nią jak ogon komety.

Wyższa kucnęła i wbiła palce w ziemię, po czym podniosła je do nosa i powąchała. Spojrzała na rozciągające się pola uprawne, z których większość znajdowała się w piętrowych szklarniach, tworzących przezroczyste wieżowce.

– Mają tu żyzną glebę – zaczęła profesjonalnym tonem wysoka, postukała kilka razy w czarny, drobny mikrofon przypięty do jej kołnierza. – Wedle przypuszczeń. Społeczeństwo oparte na zmechanizowanej agrokulturze. Pytanie: skąd biorą tyle surowców na rozbudowę?

Obróciła się wokół siebie kilka razy, badając uważnie teren. Była bardzo szczupła i umięśniona. Przy pasie miała schowany miecz o szerokim ostrzu.

– Lila, rzuć okiem – poprosiła tę niższą.

Jej towarzyszka stała jakby niepewnie, nieśmiało. Jej nogi były szczupłe. Chwiała się na nich i wydawało się, że jeśli tylko zawieje mocniejszy wiatr, to zegnie ją w pół. Była o wiele młodsza i słabsza fizycznie.

Odchyliła głowę i jej niebieskie oczy zrobiły się bardziej mętne, jakby była nieobecna wewnątrz własnego ciała. Po chwili zaczęła skanować otoczenie. Była niezwykle skupiona na swoim zadaniu. Odchrząknęła i powiedziała z powagą:

– Shila, myślę, że mają tu dosyć młodą królową. Nie widzę nigdzie jej feromonów. Jest wiele śladów robotnic i wojowników. Pewnie ciągle wszędzie węszą. Musimy być ostrożne.

Shila skrzyżowała ręce. Przetwarzała informacje.

– Mają kamery?

– Tak, technologicznie w pewnych dziedzinach wyprzedzają Universum Mundi. Widzę wysoce stechnicyzowane obszary – powiedziała Lila, wytężając wzrok. Na jej oczach pojawiły się czarne i czerwone żyłki. Tęczówki i źrenice zupełnie wyblakły.

– Prawdopodobieństwo społeczeństwa pod okiem „wielkiego brata". Królowa zachowała pozory – podsumowała Shila, mówiąc znów do mikrofonu – z racji braku niewolnictwa i otwartej agresji wobec ludzi, możemy trafić na oporne jednostki sympatyzujące z rojem, zalecana szczególna ostrożność.

Stanęła koło Lilii, której oczy powracały już do normalnego stanu.

– Chodź, musimy tu jeszcze trochę powęszyć, zanim przejdziemy do działania – powiedziała Shila i dotknęła nadgarstka Lili.

Obie w tym momencie po prostu rozpłynęły się w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie kilka odcisków butów na miękkim gruncie.

Atlas ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz